Strategia zapewni wysokie loty

Publikacja: 27.06.2007 07:32

Jak po ponad dwóch miesiącach kierowania LOT-em i poznawania przedsiębiorstwa ocenia Pan jego kondycję?

Po bliższym przyjrzeniu się firmie uważam, że LOT ma duży potencjał, dotychczas słabo wykorzystywany. Ponadto sytuacja finansowa jest bardzo dobra. Wcześniej nie zdarzyło się, żeby LOT nie miał zaciągniętych kredytów, a miał założone lokaty w bankach. Jest to dla nas szczególnie ważne w momencie, kiedy przygotowujemy się do finansowania zakupu samolotów Boeing 787 Dreamliner.

Dobre wyniki za miniony rok (540 mln zł zysku netto) zostały osiągnięte przede wszystkim poprzez sprzedaż majątku, m.in. udziałów w Centrum LIM. Zysk ze sprzedaży grupy wyniósł jednak minus 42 mln zł.

LOT postanowił sprzedać część majątku niezwiązanego z działalnością podstawową i przeznaczyć te środki na inwestycje. Według naszych założeń, w tym roku zysk grupy ze sprzedaży będzie dodatni.

Przy systematycznie liberalizującym się globalnym rynku przewozów lotniczych, na którym za jakiś czas każda firma będzie mogła obsługiwać połączenia na dowolnych trasach, jaką firmą chce być LOT? Jakie są jego perspektywy rozwoju?

Po pierwsze, dysponujemy pieniędzmi na zakup samolotów dalekiego zasięgu. Dzięki nowym maszynom będziemy mogli zaproponować klientom wysokiej jakości ofertę. Po drugie, zamierzamy wykorzystać geograficzne położenie Warszawy i pozycję LOT-u, jaką mamy w sojuszu Star Alliance. Chcemy być liczącym się graczem na rynku. Zamierzamy uruchomić połączenia na Wschód. W tym przypadku chcemy zastosować podobny model biznesu, jaki wdrożył Finnair w sojuszu One World.

Co Pan przez to rozumie?

Budowę w Warszawie hubu, który przejmie część ruchu pasażerskiego na kierunkach dalekowschodnich.

Nie obawia się Pan, że ten rynek jest już nasycony i firmie będzie trudno znaleźć na nim miejsce dla siebie?

Nie, nie obawiamy się tego. Prowadzimy daleko zaawansowane prace, jeśli chodzi o analizę połączeń, jakie chcielibyśmy obsługiwać na tym kierunku. Wykorzystujemy do tego nowe metody ekonometryczne. To pionierskie rozwiązania. Dotychczas przy planowaniu siatki połączeń bazowaliśmy na historycznych danych przewozowych. Będziemy latać tam, dokąd udaje się polski biznes. Spodziewamy się, że będzie się on rozwijał i napędzał nam klientów. Sam rynek wschodni szybko się rozwija, co powinno zapewnić efektywność uruchamianych rejsów.

Na jakich trasach będzie latał LOT?

Wiosną przyszłego roku uruchomimy połączenia z Pekinem. Analizujemy też inne trasy. Wybór portów docelowych zawsze będzie uzależniony od opłacalności ekonomicznej. LOT ma zarabiać pieniądze.

Nie obawiacie się konkurencji amerykańskich przewoźników na trasach atlantyckich, na których od niedawna obowiązuje zasada otwartego nieba? Jak firma chce obronić pozycję?

Otwarcie nieba nad Atlantykiem daje także nam prawo do zwiększenia liczby rejsów. Uważam, że nasza oferta jest i będzie bardzo atrakcyjna. Zarówno pod względem ceny, jak i jakości. Będzie to szczególnie widoczne, kiedy LOT otrzyma nowe samoloty, które zapewnią bardzo wysoki komfort podróży. Będą one także bardziej ekonomiczne.

Kiedy możliwe będzie uruchomienie kolejnych połączeń transatlantyckich? Są już propozycje, jeśli chodzi o porty docelowe?

Wtedy, gdy nasza flota zostanie powiększona o B787, czyli najwcześniej w drugiej połowie przyszłego roku. Myślimy o różnych trasach, w tym także o lotach na Zachodnie Wybrzeże.

Zdołacie obsłużyć nowe kierunki za pomocą obecnej floty?

Rzeczywiście, dysponujemy teraz tylko siedmioma samolotami dalekiego zasięgu. W przyszłym roku pojawią się cztery dreamlinery. Z naszych analiz wynika jednak, że nawet jeżeli w stu procentach wykorzystywalibyśmy nasze maszyny, to i tak tracilibyśmy rynek. Dlatego musimy zwiększyć liczbę miejsc oferowanych na trasach długodystansowych. Z tego względu podjęliśmy decyzję o przedłużeniu umów leasingowych na część samolotów B767. Według koncepcji poprzednich zarządów LOT-u, miały byA jak chcecie się rozwijać w naszym regionie?

Jest to rynek głównie dla przewoźników niskokosztowych. Nasza strategia polega na rozdzieleniu działalności LOT-u i spółki zależnej Centralwings, która będzie konkurowała w segmencie ruchu niskokosztowego. Chcemy, aby siatki połączeń obu marek wzajemnie się uzupełniały, a nie pokrywały. Analizujemy teraz, jacy klienci latają na których trasach. Tam, gdzie dominuje ruch biznesowy, tam polecą samoloty LOT-u. Trasy dla osób wyjeżdżających w poszukiwaniu pracy i na wakacje obsłuży Centralwings. W związku z mistrzostwami Euro 2012 z pewnością będziemy chcieli też poszerzyć ofertę połączeń z Ukrainą.

Kiedy Centralwings będzie dochodowy?

Rynek połączeń niskokosztowych rozwija się w bardzo szybkim tempie. Liczymy, że w 2008 r. Centralwings będzie generował zysk. Będzie to jednak bardzo trudne, bo konkurencja jest silna.

Myślicie o sprzedaży spółki zależnej?

Absolutnie nie. Widzimy miejsce dla Centralwings w Grupie LOT.

Nie obawia się Pan, że narodowy przewoźnik będzie nadal tracił udział w rynku?

Zgodnie z naszą strategią, LOT nie będzie konkurował na rynku przewoźników niskokosztowych. To zadanie dla Centralwings. Jednak przy szybko rosnącym rynku, żeby utrzymać pozycję, konieczne jest znaczne zwiększenie oferty. Dlatego stawiamy na rozwój floty. Chcemy doprowadzić do tego, żeby spółka Centralwings była dochodowa. Nie udział w rynku jest najważniejszy.

Będziecie rozbudowywać także flotę średniego zasięgu?

Tak.

O jakie samoloty?

W tej chwili przyglądamy się temu, co oferuje rynek. Nasz wybór będzie uzasadniony analizą ekonomiczną.

Czy LOT ma zapewnione finansowanie zakupu B787?

Część kosztów zakupu będzie finansowana ze środków własnych, które LOT posiada. Pozostała część - w formie leasingu. Rozmawiamy z wieloma instytucjami finansowymi. Jednak nie chciałbym podawać szczegółów.

Czy rozważacie możliwość sprzedaży posiadanych aktywów, m.in. akcji Pekao?

Nie, nie planujemy tego. Jest to nasza inwestycja kapitałowa. Oczywiście w przyszłości, jeśli będziemy mieć takie potrzeby, to rozważymy sprzedaż akcji.

Jakie inne inwestycje poza samolotami są konieczne w firmie?

W systemy informatyczne, które pozwolą usprawnić obsługę klienta na lotnisku, czyli m.in. systemy rezerwacyjne czy odprawy pasażerów.

Czy będzie to duży koszt?

Teraz to analizujemy.

Czy widzi Pan konieczność dalszego cięcia kosztów po przeprowadzeniu programu oszczędnościowego "500 mil". Które obszary trzeba wzmocnić?

Jeśli chcemy się rozwijać, musimy inwestować. Utrata rynku przez LOT wynikała głównie z tego, że firma nie inwestowała w nową flotę. Redukcji kosztów będziemy natomiast szukać w innych obszarach, tam gdzie można poprawić organizację pracy.

Pieniądze na rozwój mają pochodzić też ze sprzedaży akcji w drodze publicznej oferty. Czy firma jest gotowa do giełdowego debiutu?

To właściciel, czyli Skarb Państwa, decyduje o wprowadzeniu akcji spółki na GPW. My się do tego przygotowujemy. Nasze działania są tak prowadzone, żeby debiut był możliwy w 2008 r.

Czy wprowadzenie akcji na giełdę będzie związane tylko z podwyższeniem kapitału, czy oferowane będą też dotychczasowe papiery?

Trudno mi odpowiedzieć. To jest decyzja właścicieli.

Jakie pieniądze chciałby Pan uzyskać na rozwój?

Na podawanie tego rodzaju szacunków jest jeszcze za wcześnie. Jednak już teraz mogę powiedzieć, że idziemy na giełdę z konkretnym pomysłem wykorzystania środków z publicznej emisji akcji. Chcemy je przeznaczyć na rozbudowę i unowocześnienie floty.

Kiedy będzie miał Pan wystarczająco dużo takich informacji?

Myślę, że możemy się umówić na rozmowę o naszych planach rozwoju LOT-u i wykorzystaniu wpływów z emisji akcji na przyszły rok.

To znaczy, że teraz macie strategię krótkoterminową, a na podstawie przygotowywanych danych określicie długoterminową, która pozwoli odpowieDocelowo chcemy zbudować taką organizację, która na podstawie szczegółowych informacji będzie w stanie podejmować szybko decyzje. Teraz prowadzimy prace nad zwiększeniem efektywności działania, przy wykorzystaniu obecnej floty. Jeszcze w tym roku przedstawimy strategię.

Kiedy?

We wrześniu. Po zaakceptowaniu będziemy ją wdrażać w życie.

Czego można się spodziewać po tym dokumencie?

Chcemy w nim przedstawić planowane działania, mające na celu efektywniejsze wykorzystanie floty, poprawienie produktu i jakości obsługi na pokładzie naszych maszyn.

Jak układają się relacje w sojusz Star Alliance?

Chcemy wykorzystać naszą pozycję w sojuszu przy budowie siatki połączeń ze Wschodem poprzez stworzenie silnego portu przesiadkowego w Warszawie.

Nie wchodzicie sobie w drogę z Lufthansą, która jest w tym samym sojuszu i rozwija się w podobnym kierunku?

My nie rywalizujemy, tylko współpracujemy. To jednak klient ostatecznie wybiera linię lotniczą, z której chce skorzystać.

Kiedy obejmował Pan stery firmy, pracownicy żądali podwyżek, grożąc wejściem w spór zbiorowy. Czy ich żądania zostaną spełnione? Jakie są relacje z załogą?

Rozmawiam z załogą i związkami zawodowymi na ten temat. Musimy dojść do porozumienia. Uważam, że część dotychczasowych konfliktów wynikała z braku komunikacji. Chcemy to zmienić. Jednak pragnę podkreślić, że pracownicy chcą, żeby firma się rozwijała. Oni także patrzą na interes przedsiębiorstwa. Poprawa wewnętrznych relacji wynika również ze spłaszczenia struktury organizacyjnej.

Jak można zatrzymać w firmie wykwalifikowanych pracowników?

Poprzez pokazanie, że jest przyszłość przed przedsiębiorstwem i szansa dalszego rozwoju. Zamierzamy prezentować załodze, co robimy i co zamierzamy. Chcemy, żeby załoga czuła się również odpowiedzialna za losy firmy. W ten sposób zwiążemy ją z LOT-em. Cały czas jesteśmy jednak bardzo atrakcyjną organizacją na rynku pracy.

Czy przejście z innej branży było dla Pana dużym wyzwaniem?

Tak, to było i to jest duże wyzwanie.

Dziękuję za rozmowę.

fot. archiwum

PLL LOT

w liczbach

42,1 proc.

- taki był udział firmy w 2006 r. w rynku przewozów pasażerskich w Polsce. Według zarządu, w tym roku ma on być na zbliżonym poziomie.

3,7 mln

pasażerów przewiózł LOT w ubiegłym roku. W tym ich liczba ma się zwiększyć o 14 proc.

63 samoloty

tworzą flotę narodowego przewoźnika (w tym 7 boeingów 767 dalekiego zasięgu).

540 mln zł

zysku netto w 2006 r. wykazał LOT. W 2007 r. ma to być 16 mln zł. Przychody w tym roku wzrosną o 9 proc. względem

2,8 mld zł w 2006 r.

1,1 mld USD

to szacunkowa wartość zamówionych 8 boeingów 787

dreamliner.

10 tygodni

temu Piotr Siennicki został prezesem LOT-u (Skarb Państwa ma 68 proc. akcji) . Wcześniej był związany z branżą energetyczną, pracował w Grupie BOT

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy