O 4,4 proc. od zeszłego roku spadły ceny domów w obrębie dwudziestu największych amerykańskich metropolii.
Taki spadek notowano w sierpniu, krótko po ujawnieniu się problemów z kredytami hipotecznymi o podwyższonym ryzyku. Miesiąc wcześniej skala przeceny nieruchomości wynosiła 3,9 proc. - wynika ze wskazań indeksu S&P/Case-Shiller. Już wtedy był to największy spadek w historii obliczania tego wskaźnika (od 2001 r.).
- Nie ma żadnych realnych oznak, że zniżka cen nieruchomości wyhamuje czy w końcu zamieni się we wzrost - twierdzi Robert Shiller, profesor z Yale i współautor indeksu. Z jednej strony do takiej sytuacji przyczynił się utrudniony dostęp do kredytów hipotecznych po wakacyjnym zamieszaniu. Z drugiej zaś potencjalni nabywcy wolą poczekać, aż domy stanieją jeszcze bardziej, co zmusza sprzedających do reakcji.
Najwięcej zjechały ceny domów w Tampa na Florydzie oraz w Detroit, odpowiednio o 10 i 9 proc. Ale w Seattle wzrosły o 5,7 proc.