W polskim stanowisku negocjacyjnym w sprawie rolnictwa nie ma ani jednego okresu dostosowawczego, ale jest założenie, że przyjmujemy wszystkie zasady Wspólnej Polityki Rolnej (CAP). - Gdybyśmy występowali o okresy dostosowawcze, dalibyśmy Unii powód do żądania tego samego od nas - powiedział PARKIETOWI jeden z polskich ekspertów. W czwartek, 16 grudnia, polskie stanowisko zostanie przekazane Komisji Europejskiej.W latach 1999-2006 nakłady na modernizację i dostosowanie rolnictwa są szacowane na 25 mld zł - 4,2 mld zł wyasygnuje budżet państwa, 2,2 mld zł wyniesie pomoc UE w ramach programów PHARE, SAPARD i ISPA, a 7,2 mld zł muszą zainwestować podmioty gospodarcze. Pozostałe 11,4 mld zł będą inwestowane głównie w modernizację mleczarstwa i branży mięsnej. Jerzy Plewa, wiceminister rolnictwa, twierdzi, że zakłady przetwórcze nie powinny mieć trudności z uzyskaniem niezbędnych pieniędzy, na co wskazuje chociażby poziom inwestycji zagranicznych w tej branży.Najtrudniejsze punkty w trakcie negocjacji to wysokość proponowanych przez Polskę limitów produkcyjnych na takie towary, jak: mleko, skrobia, susze paszowe i cukier. Trudności może też napotkać nasza propozycja powołania wspólnotowej organizacji rynku dla producentów ziemniaków i plantatorów ziół. Po stronie UE podstawowym problemem będzie włączenie Polski do CAP, nawet jeśli wypełnimy postawione nam warunki.Występujemy też o szczególne rozwiązanie dla krajowych wytwórców mięsa i mleka. Chodzi o przesunięcie do 2006 r. terminu modernizacji przedsiębiorstw. Jeszcze 2-3 lata po wejściu do wspólnoty mogłyby one produkować na dotychczasowych zasadach, ale bez prawa eksportu do UE. W przypadku przemysłu mięsnego karencja ma objąć głównie zakłady budowane w latach 70. i na początku 80.
B.Ż.