Między kierowanym przez wicepremiera Waldemara Pawlaka (PSL) resortem gospodarki a ministrem finansów Janem Vincentem-Rostowskim iskrzy. Okazało się, że w planowanych na przyszły rok przez resort finansów środkach dla MG nie przewidziano kosztów inwestycji w górnictwie oraz budowy rezerw energetycznych.
Na same inwestycje w nowe złoża Pawlak chce przynajmniej 400 mln zł z budżetu. Jeśli ich nie dostanie, to zapowiada, że pieniędzy poszuka na rynku, ale nie będzie to łatwe. Przekonuje też, że bez eksploatacji nowych złóż polskie kopalnie nie nadążą za krajowym popytem. Rzeczywiście, eksperci szacują, że w tym roku będziemy musieli sprowadzić z zagranicy 9-10 mln ton węgla (w zeszłym roku było to 5,8 mln ton). I to mimo że jesteśmy największym producentem tego surowca w Europie.
- W budżecie dla mojego resortu pominięto też 490 mln zł na zwiększenie rezerw energetycznych. Mamy w tej kwestii zobowiązania wobec Unii Europejskiej i Międzynarodowej Agencji Energetycznej. Mam nadzieję, że środki te jednak znajdą się w rezerwach ogólnych - podkreśla minister gospodarki. Na razie jednak na skargę do premiera nie idzie. - Prowadzę z ministrem finansów wymianę korespondencji i mam nadzieję, że sprawę wyjaśni - mówi Pawlak. Ale przy okazji atakuje adwersarza. - Dziwi mnie taka sytuacja, gdy po cichu w stocznie wpompowujemy od początku roku 700 mln zł i minister finansów tego nie widzi. A na inwestycje w górnictwie pieniędzy nie ma - stwierdził w rozmowie z TVN CNBS Biznes.