W ubiegłym miesiącu obroty na głównym rynku GPW wyniosły 35,48 mld zł. Dało to średni dzienny obrót na poziomie 887 mln zł. W 2014 r. średni dzienny obrót sięgnął 824 mln zł. Brokerzy z nieśmiałym optymizmem patrzą na te liczby, wierząc, że jest to pierwszy sygnał zwiastujący choćby mały przełom na rynku. – Nic innego poza wiarą nam nie pozostało – mówi ironicznie szef jednego z domów maklerskich. Problem w tym, że rok temu mieliśmy do czynienia z analogiczną sytuacją. W styczniu 2014 r. średnie dzienne obroty na GPW wyniosły 936 mln zł i również było to odbierane jako zwiastun lepszych czasów, które jednak nie nadeszły.
Pewnie też z tego powodu ciężko namówić maklerów na oficjalną ocenę sytuacji rynkowej, a co jeszcze trudniejsze – na ocenę kondycji finansowej domów maklerskich. – Czasy na pewno nie są łatwe i duża część instytucji zapewne z niepokojem patrzy w przyszłość. Jeśli bowiem sytuacja na trwałe się nie poprawi, to po raz kolejny trzeba będzie spojrzeć na koszty i zapewne skończy się to kolejnymi oszczędnościami – mówi kolejny z brokerów. Inna sprawa, że wśród maklerów od dłuższego czasu panuje bardzo duża rywalizacja, która przekłada się na coraz niższe marże od obrotu.
Od dłuższego czasu liderem rynku wtórnego jest DM Banku Handlowego. Nie inaczej było w styczniu. Broker zrealizował transakcje na kwotę 3,77 mld zł, co dało mu 10,63 proc. udziałów w rynku. Na drugim miejscu na dobre zadomowił się DM PKO BP. W ub. miesiącu miał 8,15 proc. udziału w rynku dzięki transakcjom na kwotę 2,89 mld zł. Najniższy stopień podium tym razem padł łupem DM BZ WBK. Miał 7,86 proc. udziału w rynku. Tuż za podium uplasowała się Ipopema Securities (6,67 proc. udziałów).