Piastuni Deutsche Banku łapią się za portfele

Nie ulega wątpliwości, że bankowi przysługują roszczenia wobec winnych, ale postępowanie może trwać latami, a w jego toku mogą wyjść na jaw fakty kompromitujące nie tylko pozwanych, ale także Deutsche Bank.

Publikacja: 31.05.2017 06:00

Andrzej S. Nartowski

Andrzej S. Nartowski

Foto: Archiwum

Niełatwo zliczyć łączną wysokość kar nałożonych w ostatnich latach na Deutsche Bank. Do orzeczonych już kilkunastu miliardów dolarów mogą niebawem przybyć spore sumy. W Mediolanie trwa akurat proces w sprawie ukrywania strat przez Banca Monte dei Paschi di Siena SpA, w którym menedżerowie Deutsche Banku stanęli pod zarzutami objętymi karami pozbawienia wolności do dziewięciu lat. Co gorzej, prokuratura pragnie wykazać, że niemiecki bank de facto działa jak międzynarodowa organizacja przestępcza. Mają o tym świadczyć dopuszczone jako dowody wewnętrzne dokumenty Deutsche Banku i e-maile jego pracowników.

Deutsche Bank nie ma dobrej opinii. Jest rówieśnikiem naszego Banku Handlowego w Warszawie, ale losy obu instytucji poszły innymi drogami. DB obsługiwał kontakty rosnącej niemieckiej gospodarki ze światem, finansował zbrojenia i wojny, ma na sumieniu afery związane z żydowskim złotem, lecz ma też chwalebny udział w powojennej odbudowie zachodnich Niemiec. Gdyby tylko poprzestał na działalności w charakterze bezpiecznego niemieckiego kredytodawcy, filaru solidnej niemieckiej gospodarki, jego wcześniejsze wyczyny mogłyby iść w zapomnienie. Lecz pokusa powiodła bank na manowce działalności inwestycyjnej. W 1988 r. Niemcy kupili w USA Bankers Trust, rok później w Wielkiej Brytanii bank inwestycyjny Morgan Grenfell; wkrótce DB wciąż był w Niemczech budzącym zaufanie dr. Jekyllem, ale już poza nimi – drapieżnym Mr. Hyde'em. Dwóch tak różnych modeli bankowości, oraz wielu tak odmiennych kultur, nie udało mu się trwale zlepić.

DB wszedł do dziesiątki największych banków świata. W 2001 r. udanie zadebiutował na NYSE. Z rozmachem wkraczał na nowe rynki. Poznaliśmy go i my. By wejść do Polski, musiał ugiąć się przed warunkiem prezes NBP i nabyć polecany przez nią Bank Współpracy Regionalnej w Krakowie, pogrążony w dramatycznych kłopotach wskutek fatalnego zarządzania i rozkradania przez piastunów. By sobie to powetować, Deutsche porwał się, sposobem jak na rympał, na przejęcie BIG Banku Gdańskiego (obecnie Millennium). Sprawę zakończono tak, jak ją rozpoczęto: nasi wzmocnili ochronę i intruzów do banku nie wpuścili. Dopiero na tej płaszczyźnie podjęto kroki dyplomatyczne.

Już przed kilkunastu laty zwracałem uwagę na odmienność interesów klienteli banku w Niemczech i akcjonariuszy w City i Nowym Jorku. Proponowałem odkręcenie we Frankfurcie tabliczki z nazwą banku i przykręcenie jej w Londynie, gdzie podejmowano decyzje. DB zatrudniał dziesiątki tysięcy obcokrajowców, zwłaszcza Amerykanów, którzy nie potrafili poprawnie wymówić „Deutsche". Rósł poziom tolerancji dla ryzykownych operacji. Bank finansował amerykańską bańkę mieszkaniową, pompował pieniądze rosyjskich oligarchów z kraju na ich rachunki w rajach podatkowych, manipulował cenami złota i srebra oraz wskaźnikiem LIBOR, naruszał międzynarodowe sankcje wobec Iranu, Syrii, Libii, Myanmaru (d. Birma), Sudanu. Na gigantyczną skalę prano pieniądze i finansowano terroryzm. Ogromne kwoty szły na pokrycie kosztów postępowań przed regulatorami i sądami, ugód i wyroków. Uważa się, że gdyby w czasach upadku Lehman Bros znano prawdę o sytuacji Deutsche, i on upadłby z hukiem. Wiarygodny whistleblower głosił, że bank był strukturalnie zaprojektowany w sposób umożliwiający skorumpowanym indywiduom popełnianie przestępstw. Czy tylko indywiduom?

18 maja walne zgromadzenie banku we Frankfurcie podjęło kwestię odpowiedzialności piastunów banku za nieprawidłowości skutkujące wielomiliardowymi stratami finansowymi i ruiną reputacji. Przewodniczący rady banku Paul Achleitner ujawnił, że rada i dwa komitety przedyskutowały kwestię zadośćuczynienia i w oparciu o zewnętrzne opinie prawne bank zwróci się do grona szczególnie odpowiedzialnych z propozycją wpłaty, na podstawie indywidualnych porozumień, znaczących sum. Nie zostały wymienione kwoty ani nazwiska. Dano do zrozumienia, że podjęte zostaną usiłowania ku ugodowemu załatwieniu sprawy. Nie ulega wątpliwości, że bankowi przysługują roszczenia wobec winnych, ale postępowanie może trwać latami, a w jego toku (jak ostatnio w Mediolanie) mogą wyjść na jaw fakty kompromitujące nie tylko pozwanych, ale także Deutsche Bank.

Wtajemniczeni uważają, że kontrybucjami zostaną objęci byli współszefowie Deutsche Banku Anshu Jain i Juergen Fitschen, byli członkowie organów Stephan Leithner, Rainer Neske, Henry Richotte, Stefan Krause oraz, sposób obecnych piastunów, Stuart Lewis. Reakcję akcjonariuszy na te rewelacje można określić jako „schadenfreude". Wszystkie straty nie zostaną policzone ani wynagrodzone. Winni nie zostaną puszczeni bez skarpetek. Lecz wiele wskazuje na to, że sprawa nie zostanie zamknięta bez wskazania odpowiedzialnych na szczytach hierarchii i głębokiego sięgnięcia do ich portfeli. Co dedykuję sprawcom ogromnych strat systemu Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych.

www.andrzejnartowski.pl

Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów
Felietony
Nowa epoka w prospektach?
Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek