Niemiecka gospodarka, największa w Europie, mocno ucierpiała z powodu rekordowej inflacji, rosnących kosztów energii, wyższych stóp procentowych i słabszego popytu światowego. Jednak wraz ze spadkiem inflacji i wzrostem płac nastroje zaczynają się poprawiać. Oczekiwania dochodowe wzrosły o 12,2 punktu do 10,7 – najwięcej od stycznia 2022 r. – podczas gdy miara perspektyw gospodarczych znalazła się na plusie, wzrastając do 0,7 z -3,1. Jednak poziom indeksu GfK jest nadal bardzo niski, a skłonność do większych zakupów biletów wzrosła tylko nieznacznie, natomiast skłonność do oszczędzania wzrosła mocniej. Choć indeks GfK sugeruje pozytywny impuls dla konsumpcji prywatnej, nie oznacza to euforii zakupowej wśród niemieckich konsumentów.

– Nasze analizy wskazują, że oczekiwania dochodowe opierają się przede wszystkim na rozwoju dochodów realnych. A sygnały tutaj są zdecydowanie pozytywne - powiedział Rolf Burkl, analityk konsumencki w Norymberskim Instytucie Decyzji Rynkowych (NIM), który jest współpublikatorem indeksu.

– W czasach licznych kryzysów i braku wiary w przyszły rozwój wśród konsumentów nadal panuje duża niepewność –  zauważył jednak również.

– Niemiecka gospodarka weszła w fazę cyklicznej poprawy. Co nieco zaskakujące, obecna poprawa jest spowodowana odbiciem działalności przemysłowej, handlu i wynikającą z pogody większą aktywnością w sektorze budowlanym. Konsumenci prywatni jednak pozostali w tyle – skomentował Carsten Brzeski, globalny szef makro w ING. Jak jednak dodał, sprzedaż detaliczna spadała przez cztery miesiące z rzędu od listopada ubiegłego roku, a zaufanie konsumentów było więcej niż słabe.

– Patrząc w przyszłość, przy nominalnym wzroście płac w pierwszym kwartale o około 7% rok do roku, rok 2024 powinien być rokiem najsilniejszego wzrostu płac realnych od prawie dekady. Nastąpi pewne ożywienie spożycia prywatnego po załamaniu konsumpcji w miesiącach zimowych. Jednak przy utrzymujących się wysokich cenach, niepewności geopolitycznej, ale także polityki wewnętrznej oraz stopniowej zmianie sytuacji na rynku pracy, istnieje duże prawdopodobieństwo, że niemieccy konsumenci będą raczej optować za zapobiegawczymi oszczędnościami – przewiduje Brzeski. Jest jednak optymistą. Podkreśla jednak, że po długim okresie napływania rozczarowujących informacji makro z Niemiec wreszcie powrócił optymizm. – Cykliczne dno mamy już za sobą, ale niekoniecznie oznacza to, że silne ożywienie jest nieuchronne, ponieważ nadal utrzymują się słabości strukturalne. W rzeczywistości nieprzyjemnym ryzykiem tej cyklicznej poprawy może być to, że spowoduje ona samozadowolenie w polityce, co z kolei jeszcze bardziej opóźni niezbędne ulepszenia strukturalne – podsumowuje Carsten Brzeski.