Hossa na GPW jest faktem. Czy będzie kontynuowana?

Sytuacja techniczna, ale i fundamentalna powinny sprzyjać naszemu rynkowi w kolejnych okresach – uważa większość ekspertów, którzy wzięli udział w debacie w ramach Investors Day poświęconej rynkowi akcji. Nie brakuje jednak głosów, że globalna sytuacja gospodarcza będzie jednak coraz bardziej wymagająca, a to odbije się na rynkach.

Publikacja: 27.07.2023 20:17

Uczestnicy debaty „Perspektywy krajowego rynku akcji. Czy drugie półrocze będzie równie udane jak pi

Uczestnicy debaty „Perspektywy krajowego rynku akcji. Czy drugie półrocze będzie równie udane jak pierwsze?”. Fot. parkiet TV

Czy to, co dzieje się na warszawskiej giełdzie, można faktycznie nazwać hossą? W jakiej fazie rynku jesteśmy?

Krzysztof Cesarz (KC): Moim zdaniem to, co teraz widzimy, to dopiero wstęp do większego ruchu, który – mam nadzieję – zagości na warszawskiej giełdzie. Oczekiwania wskazują na to, że jesteśmy na początku nowego cyklu gospodarczego. Jesteśmy w fazie dezinflacyjnej. Gospodarka jeszcze nie rozwija się w wysokim tempie, ale liczymy na to, że jednak przyspieszy. Jeśli faktycznie to się sprawdzi i nie wystąpią czynniki, które trudno dzisiaj zidentyfikować i zdiagnozować, to wydarzenia, które obserwujemy od drugiej połowy ub.r., są dopiero początkiem. Co prawda przyzwyczailiśmy się do tego, że na naszym rynku trudno się zarabia, ruchy są dynamiczne, lecz krótkie, ale tak naprawdę nie ma fundamentalnych przesłanek, by na polskiej giełdzie te ruchy nie mogły trwać dłużej i nie były bardziej powiązane z gospodarką i tym, co się dzieje na świecie. Oczywiście, aby nastąpiła kontynuacja tego, co widzieliśmy w ostatnich miesiącach, muszą zostać spełnione pewne czynniki gospodarcze i geopolityczne. Po takich zwyżkach inwestorzy przeszli z fazy strachu przed akcjami do fazy, w której akcje nadal są atrakcyjnie wyceniane, ale wobec niektórych spółek czy sektorów zbudowane są pozytywne oczekiwania – i oczekiwania te muszą się zacząć spełniać. Po tak długim ruchu może się więc pojawić potrzeba potwierdzenia tych oczekiwanych pozytywnych tendencji, co z kolei może spowodować przejściowe wyhamowanie dynamicznych zwyżek.

Alfred Adamiec (AA): Moim zdaniem dopiero niedawno zakończył się cykl koniunkturalny, który trwał 15 lat. Krótką przerwę pandemiczną trudno nazwać zakończeniem cyklu. Ona jeszcze bardziej podbiła wyceny instrumentów udziałowych i dopiero teraz wchodzimy w okres prawdziwych problemów dla gospodarki globalnej. Trzeba będzie bowiem zapłacić cenę tych 15 lat bardzo luźnej polityki monetarnej, prowadzonej według nowoczesnych jej reguł, które mówiły, że można drukować nieskończoną ilość pieniądza pod warunkiem, że ten, który drukuje, ma monopol na kreację pieniądza. Mówimy oczywiście o bankach centralnych. Zapomniano przy tym o drugiej części, czyli ściąganiu przy tej okazji przez państwo pieniędzy w postaci podatków. Teraz płacimy jeszcze podatek inflacyjny. Za chwilę przyjdzie nam rozstrzygać, kto i w jakiej skali ma spłacać zaciągnięte długi przez państwo.

Jeśli chodzi zaś o rynki akcji, to historia mówi, że statystycznie najgorszy okres jest nie wtedy, kiedy stopy procentowe idą w górę, tylko wtedy, kiedy spadają. Obniżki są bowiem odpowiedzią na spowolnienie gospodarcze. Rynki i analitycy fascynują się tym, jak szybko będzie teraz spadać stopa wolna od ryzyka, którą dyskontuje się wyniki działalności spółek. Trzeba też jednak pamiętać o mierze ryzyka inwestycyjnego, a to bardzo mocno wzrosło właśnie ze względu na to, co działo się w poprzedniej dekadzie.

Czytaj więcej

Banki, konsument i przemysł na ożywienie

Czy choćby ostatnie odczyty PMI nie zakłócają optymizmu rynkowego?

KC: To, jaką perspektywę przyjmiemy dla rynku, zależy od scenariusza, jaki mamy założony. Oczywiście scenariusz, który przedstawił pan Alfred, może się zrealizować, natomiast moim zdaniem należy wybierać te scenariusze, które są najbardziej prawdopodobne. Zgadzam się, że dekada niskiej inflacji jest za nami i nie zejdziemy do tak niskich poziomów w przyszłości. To też spowoduje, że stopy procentowe będą utrzymywane przez banki centralne na poziomie wyższym niż przez ostatnie 10–15 lat. Trzeba też jednak spojrzeć na czynniki, które mogą działać sprzyjająco, jeśli chodzi o wzrost gospodarczy – mowa choćby o czynnikach technologicznych. Jest też dużo kwestii geopolitycznych, które po zawirowaniach przestały tak mocno obciążać światową gospodarkę. Kolejny czynnik związany jest z zainteresowaniem inwestorów rynkami akcji. Dzisiaj w portfelach polskich inwestorów instytucjonalnych oraz indywidualnych akcje nie są grupą aktywów, która jest przeważana. W przypadku polskiego rynku elementem świadczącym o jego potencjale są też wezwania i przejęcia, z którymi mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie. Inwestorzy mający średnio- lub długoterminową perspektywę widzą w polskim rynku potencjał do tego, by był on rynkiem atrakcyjnym oraz takim, z którego można prowadzić ekspansję na Europę Środkowo-Wschodnią. Wojna w Ukrainie pokazała, że Polska jako kraj, który należy do NATO, daje gwarancję bezpieczeństwa. Polska ma więcej zalet, niż nam się wydaje. Po prostu tego nie dostrzegamy.

Czy jest to taka klasyczna hossa – czyli najpierw weszła zagranica, później podłączy się kapitał krajowy, a na koniec wejdzie tzw. ulica?

Grzegorz Zalewski (GZ): Jestem w tej komfortowej sytuacji, że nie muszę usprawiedliwiać zwyżek tym, co się dzieje w gospodarce, gdzie sytuacja jest bardzo skomplikowana, tylko jako obserwator wykresów, ale głównie zachowań ludzi, mogę stwierdzić, że mamy hossę. W kryteriach analizy technicznej hossa trwa już kilka miesięcy. W tej chwili zbliżamy się do szczytów z października 2021 r. Oczywiście zauważam tezy mówiące o tym, że za zwyżki odpowiadają inwestorzy zagraniczni, czyli duży kapitał. Na historycznych szczytach mamy jednak sWIG80. Wokół tego indeksu panuje natomiast cisza. Mówimy o nanospółkach, a tam wielki kapitał nie wejdzie, bo są za niskie obroty. Co ciekawe, w przypadku pięciu największych spółek z sWIG80 trudno uznać, aby one jakoś bardzo mocno rosły. Szczęśliwie dzięki takim instrumentom jak ETF-y nie musimy się dzisiaj zastanawiać, jakie konkretnie spółki mamy wybrać. Ktoś, kto zauważył potencjał naszego rynku i wybrał ETF na któryś z indeksów, uczestniczy w szerokiej hossie.

W ostatnim czasie dało się zauważyć, że były momenty, w których zachowywaliśmy się o wiele mocniej niż chociażby rynek niemiecki. W moim świecie, psychologiczno-technicznym, jest to bardzo dobry sygnał. Jeśli mimo negatywnych informacji pojawiających się w otoczeniu ceny akcji rosną, to znaczy, że ludzie się nie boją i będą dalej kupować. Być może jest tak, że przed nami jest szeroka fala zainteresowania Kowalskiego giełdą. Warto również zauważyć, że rynki w ostatnich latach bardzo mocno się zmieniły. Rosną w niesłychanie złych okolicznościach gospodarczych. Kilkanaście lat temu mówilibyśmy, że nie ma na to szans. Oczywiście można stawiać tezę, że rynki oderwały się od gospodarki, chociaż też nie do końca tak jest. Technicy mają jednak ten komfort, że mogą śmiało mówić o hossie. Chwilo trwaj, a jeśli coś zacznie się zmieniać, to trzeba być do tego w jakiś sposób przygotowanym.

Czytaj więcej

Polscy inwestorzy się profesjonalizują

GPW jako operator rynku zaciera ręce? Niby mamy hossę, ale nie widzimy masowego napływu krajowego kapitału na parkiet.

Przemysław Gerschmann (PG): Faktycznie, nie ma tego napływu kapitału inwestorów indywidualnych i osobiście nie wierzę, że takie duże napływy faktycznie przyjdą – chyba że będziemy mieli jakieś przełomowe zmiany strukturalne. Oczywiście kiedy mieliśmy pandemię Covid-19, na rynku pojawił się kapitał inwestorów indywidualnych, natomiast wiązało się z tym wiele dodatkowych czynników, które – miejmy nadzieję – już się nie powtórzą. Dzisiaj nie liczyłbym na Kowalskiego, który lada moment przesunie nadwyżki z lokat czy obligacji na giełdę i w stronę akcji. Oczywiście jako operatora rynku cieszą nas ostatnie zwyżki i dobre prognozy na przyszłość. Sprzyja to naszemu biznesowi. Kwestią czasu pewnie są napływy do funduszy akcji. Klienci bardzo często kupują przeszłe wyniki. Ludzie lubią obstawiać zwycięzców.

Jak dzisiaj inwestorzy zagraniczni postrzegają nasz rynek?

PG: Oczywiście sytuacja rynkowa wygląda inaczej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Jeśli jednak chodzi o wizerunek Polski i postrzeganie polskiego rynku kapitałowego, to jest więcej pozytywnych sygnałów i płyną one z różnych źródeł. Sytuacja w Ukrainie skupia na nas dużą uwagę i Polska może być beneficjentem tego, że dobrze wypełniliśmy naszą rolę jako społeczeństwo czy też państwo. Tym samym rola Polski i rynku kapitałowego w regionie na pewno jest coraz ważniejsza.

Czytaj więcej

Dywidenda i rozwój się nie wykluczają

Indeksy mocno urosły, złoty bardzo się umocnił. Pokusa do tego, by zagranica zrealizowała zyski, może być duża. Chciwość na rynkach też jest duża. Nie zbliżamy się do ściany?

AA: Kiedy ignoruje się wiele złych informacji, a ceny nadal rosną, to jest to sygnał, że jesteśmy w końcówce wzrostu, choć ta końcówka może przecież potrwać kilka miesięcy. Osobiście jestem zdumiony zwyżkami z ostatnich dziewięciu miesięcy, gdyż gospodarka w tym czasie wygląda coraz gorzej. Wskaźniki wyprzedzające spadają, sprzedaż detaliczna także. Są też sygnały ostrzegawcze z rynku obligacji. Mamy bardzo dużą pogoń za ryzykiem i ignorowanie bardzo wielu negatywnych czynników. Zbliżamy się do momentu, z którym mieliśmy już do czynienia w historii. Kilka lat temu mieliśmy fazę, gdy gospodarki wskazywały na osłabienie koniunktury, a indeksy mocno rosły. Efektem tego był jeszcze większy i dramatyczniejszy spadek indeksów w czasie pandemii. Tego też obawiam się teraz. Prawda jest taka, że dzisiaj mamy całe stado czarnych łabędzi wokół rynku. Któryś z nich musi wystąpić i uważam, że rynki są na to słabo przygotowane. Widzę też jednak i pozytywy. Gdyby na przykład rynek nieruchomości – który moim zdaniem jest przegrzany – zaczął spadać, a trwałaby hossa na rynku obligacji, to tam powinien płynąć kapitał. Później, za jakiś czas, ten kapitał powinien popłynąć do funduszy akcji. Zgadzam się też z tym, że długoterminowy potencjał wciąż jest bardzo duży.

GZ: Dzisiaj na nikim nie robi wrażenia żadna, nawet najbardziej niespodziewana, katastrofa. Od momentu funkcjonowania GPW mieliśmy kilka globalnych plajt wielkich banków. Wieszczono upadek całego systemu finansowego. W końcu zaczęliśmy się do tego przyzwyczajać. Nie ma czegoś takiego jak kryzys. Owszem, czasami pojawiają się duże spadki, ale nie ma takich momentów, że wpadamy w depresję, a spadki trwają po kilka czy kilkanaście lat. Co chwilę mamy natomiast nowe szczyty, nowe wydarzenia w jakimś segmencie rynku. Dzieją się rzeczy, na które mało kto jest przygotowany. Duże spółki z rozwiniętych giełd podczas jednej sesji potrafią rosnąć nawet o kilkadziesiąt procent. Przykładem tego jest chociażby Nvidia. Jakiś czas temu tego typu zachowania były charakterystyczne dla nierozwiniętych rynków. Co więcej, po dynamicznych zwyżkach wcale nie przychodzi schłodzenie nastrojów i spadki. Jesteśmy w nowej rzeczywistości, jeśli chodzi o zachowania techniczne czy na przykład reakcję inwestorów na wyniki spółek.

Czytaj więcej

Zawsze powinniśmy mieć plan działania

Napływy do obligacji już się pojawiły. Pojawią się także w przypadku akcji?

KC: W ubiegłym roku rynek polski wyrażony w dolarze był jednym z najgorszych na świecie. To była pochodna naszego położenia geograficznego i wojny w Ukrainie. Dzisiaj ci inwestorzy, którzy wtedy opuszczali nasz rynek, na niego wracają. Średnio- i długoterminowe perspektywy się bowiem zmieniły. W drugiej połowie ubiegłego roku wydawało się, że wyceny są absurdalnie niskie. Dzisiaj te wyceny nie są absurdalne, ale same zwyżki, których doświadczyliśmy, nie znaczą, że już jest drogo, szczególnie patrząc na perspektywy gospodarcze. Jeśli chodzi o same napływy do funduszy akcji, to dzisiaj faktycznie te napływy są rachityczne. Prędzej czy później pieniądze z depozytów bankowych, które w ostatnich latach też rosły, będą szukały możliwości zarobku. Moim zdaniem portfele akcji będą wracały do łask, bo stopy zwrotu zaczną działać na wyobraźnię, a dodatkowo gwarantują one bardzo dużą płynność, czego na przykład nie można powiedzieć o rynku nieruchomości. Na tym rynku też natomiast jest ryzyko, które być może się zmaterializuje.

Czy ta obecna hossa to hossa na lata, czy chwilowy zryw?

AA: Moim zdaniem jest to zryw, który jednak może potrwać jeszcze kilka miesięcy. Te negatywne warunki makroekonomiczne spowodują jednak odpływ z różnych klas aktywów. Na to się szykuję i taką też zajmuję pozycję na rynku.

KC: Tak jak już powiedziałem, uważam, że jesteśmy na początku większego ruchu. Spodziewam się dalszego powrotu inwestorów zagranicznych na nasz rynek, którzy na nowo dostrzegli Polskę i jej atrakcyjność. Wierzę, że nasze usytuowanie geograficzne, przepływy pieniężne związane chociażby z obudową Ukrainy i struktura demograficzna będą sprzyjały rozwojowi naszego kraju, a to będzie przyciągało inwestorów, budowało oszczędności Polaków i percepcję, że w Polsce warto też inwestować. Jestem więc optymistą. Indeks WIG20 wciąż jest daleko od szczytów, a jest szereg kwestii, które powinny sprzyjać naszemu rynkowi. Czynniki ryzyka oczywiście są, ale prawdopodobieństwo ich wystąpienia jest niższe niż realizacji pozytywnych scenariuszy.

PG: Jestem rynkowym bykiem, ale też realistą. Spodziewam się hossy, ale pytanie brzmi, których rynków będzie ona dotyczyła. Dostęp do inwestycji na innych parkietach jest w zasadzie nieograniczony, co też daje duży komfort inwestorom w wyborze najlepszej opcji. Nie obstawiałbym więc jednego rynku, jednak w przypadku Polski uważam, że będziemy szli w kierunku wzrostowym.

GZ: Trend jest wzrostowy i z punktu widzenia technika wystarczy iść z trendem. Wspomniany WIG20 ma tę ułomność, że ma duży udział spółek z udziałem Skarbu Państwa, ale też ciąży mu brak dywidendy. To też pokazuje, jakie znacznie w ostatnich latach miały te dywidendy. Mam wrażenie, że idea inwestowania dywidendowego została na naszym rynku już mocno zakorzeniona.

parkiet.com

Investors Day
sWIG80 z najlepszą dywersyfikacją
Investors Day
Zawsze jest dobry czas na fundusze ETF
Investors Day
Jak zabrać się do inwestowania pasywnego i funduszy ETF?
Investors Day
W przypadku IKE i IKZE kluczowa jest systematyczność
Investors Day
Na rynku PPK trzeba dać wędkę również pracodawcom
Investors Day
Inwestycje emerytalne też trzeba doglądać