Wyniki spółek odciągną uwagę od wojen handlowych?

Wojny handlowe to obecnie największe realne zagrożenie dla globalnych rynków akcji.

Publikacja: 10.04.2018 05:00

Marcin Kiepas analityk niezależny

Marcin Kiepas analityk niezależny

Foto: Archiwum

To właśnie strach przed ich eskalacją w największym stopniu miotał w ostatnim czasie indeksami giełdowymi w USA, co następnie przekładało się na podobne zachowanie innych światowych parkietów. W tym giełdy w Warszawie.

O tym, jak duże emocje budzi ten temat, może świadczyć chociażby przykład z ostatniego piątku, gdy wypowiedź prezydenta Trumpa o możliwości nałożenia nowych ceł na produkty z Chin doprowadziła do ponad 2-procentowych spadków amerykańskich indeksów.

W poniedziałek strach przed wojnami handlowymi zastąpiła nadzieja, że ostatecznie USA porozumieją się z Chinami. W tym kontekście ważne może być wtorkowe wystąpienie prezydenta Chin Xi Jinpinga podczas trwającego od 8 do 11 kwietnia corocznego Boao Forum (forum gospodarcze).

Niezależnie jednak, jakie deklaracje polityków w najbliższym czasie będą padać, kwestia wojen handlowych i tak może zejść na drugi plan. Nie tylko dlatego, że po pewnym czasie funkcjonowania w przestrzeni medialnej temat po prostu się zużywa. Inwestorzy z czasem stają się odporni na doniesienia z tym związane. Czekają na konkrety, a nie zapowiedzi. Przede wszystkim jednak dlatego, że na horyzoncie pojawia się nowa ważna kwestia. Mianowicie kolejny sezon wyników finansowych na Wall Street.

W piątek w umowny sposób otworzą go banki. Raporty za I kwartał br. opublikują wówczas Citigroup, JP Morgan Chase i Wells Fargo. Wysyp wyników nastąpi zaś w kolejnych dwóch tygodniach.

To będzie bardzo dobry sezon. Oczekuje się, że spółki z indeksu S&P500 zanotowały w pierwszych trzech miesiącach 2018 roku skok rocznej dynamiki zysków aż o 17,1 proc. Najwięcej od siedmiu lat. I znacznie więcej, niż zakładano jeszcze na początku roku (11,3 proc.). Co więcej, doświadczenie lat ubiegłych uczy, że zyski mogą być jeszcze wyższe. Być może wzrosną o więcej niż 19,5 proc. w I kwartale 2011 roku. A to już byłby silny impuls do zwyżki indeksu S&P 500, który od styczniowego szczytu stracił ponad 9 proc. Szczególnie że nawet bez takiego wsparcia strona popytowa za wszelką cenę stara się nie tylko obronić dołek z lutego, ale też wydaje się budować bazę pod przyszły ruch do góry.

Oczywiście jest ryzyko, że wyniki nie poprawią nastrojów, bo inwestorzy zamiast zauważać poprawę zysków, będą patrzyli na to, czy wojny handlowe nie wpłyną na przyszłe wyniki spółek. To jednak świadczyłoby już o dużej słabości rynku, jednocześnie zapowiadając mocne spadki w przyszłości. A to chyba jeszcze nie ten moment. ¶

Okiem eksperta
Wysokie oczekiwania inwestorów
Okiem eksperta
Europa podejmuje decyzje...
Okiem eksperta
WIG z apetytem na rekordy
Okiem eksperta
Cisza przed czy po burzy?
Okiem eksperta
Bliski Wschód pretekstem zakończenia wzrostów?
Okiem eksperta
Rynek już czeka na wyniki technologicznych gigantów