Tydzień na rynkach: Amerykańska gospodarka słabnie, inflacja nie ustępuje

Gorsze niż się spodziewano dane makroekonomiczne z USA w połączeniu z dużym wzrostem inflacji PCE, wyraźnie popsuły nastroje na rynkach i zdają się przesądzać o kontynuacji spadkowej korekty na giełdach.

Publikacja: 26.04.2024 19:42

Gospodarka USA słabnie, a inflacja nie składa broni. Co zrobi Fed, któremu szefuje Jerome Powell? Na

Gospodarka USA słabnie, a inflacja nie składa broni. Co zrobi Fed, któremu szefuje Jerome Powell? Na razie wszystko wskazuje na to, że w grze jest scenariusz kontynuacji restrykcyjnej polityki monetarnej. Fot. Getty Images

Foto: CHIP SOMODEVILLA

Jeszcze do niedawna ekonomiści i analitycy z podziwem wyrażali się o odporności amerykańskiej gospodarki na niekorzystne czynniki i doceniali postępy w walce z inflacją. Często bywało tak, że publikacja dobrych danych makroekonomicznych powodowała negatywną reakcję rynków finansowych, ponieważ odsuwały one w czasie rozpoczęcie cyklu obniżek stóp procentowych przez Fed. Najnowsze informacje o obniżeniu się tempa wzrostu PKB Stanów Zjednoczonych z 3,4 proc. w czwartym kwartale 2023 r. do 1,6 proc. w pierwszych trzech miesiącach obecnego roku to spore rozczarowanie i powód do obaw, choć przecież spowolnienie gospodarcze sygnalizowały wcześniej niemal wszystkie prognozy ekonomistów i analityków. Co gorsza, danym tym towarzyszy informacja o silniejszym niż się spodziewano wzroście inflacji PCE core, czyli głównej miary, branej pod uwagę w decyzjach amerykańskich władz monetarnych. Parametr ten poszedł w górę z 2 do 3,7 proc., czyli uplasował się wyraźnie wyżej niż oczekiwano. Z jednej strony spadek tempa wzrostu gospodarczego przy jednoczesnym wzroście inflacji przywodzi na myśl zapomniane już nieco zjawisko stagflacji, z drugiej zaś stawia komitet otwartego rynku przed poważnym dylematem, czy utrzymywać stopy na dotychczasowym wysokim poziomie, trzymając w ryzach inflacyjne zagrożenie, czy je obniżać, zapobiegając spowolnieniu gospodarki. Na razie wszystko wskazuje na to, że w grze jest scenariusz kontynuacji restrykcyjnej polityki monetarnej. O ile jeszcze do niedawna powszechne były rachuby dotyczące trzech obniżek stóp procentowych w USA do końca roku, to obecnie pojawia się perspektywa mówiąca o tym, że o tak znaczącej redukcji kosztu pieniądza trzeba być może zapomnieć. W takiej sytuacji trudno się dziwić zmianom nastawienia na rynkach finansowych i zdecydowanym reakcjom inwestorów.

Na razie nadal mamy do czynienia z krótkoterminową tendencją osłabiania się dolara, w reakcji na słabsze dane makroekonomiczne. Ale z drugiej strony, amerykańskiej walucie może wkrótce sprzyjać oddalenie się perspektywy obniżania stóp procentowych. Warto więc w najbliższym czasie uważnie obserwować rozwój sytuacji na rynku walutowym. Jednoznaczne sygnały płyną z kolei z rynku długu. Rentowność amerykańskich obligacji skarbowych od połowy marca konsekwentnie dynamicznie idzie w górę. W przypadku papierów dziesięcioletnich w ostatnich dniach lekko przekracza 4,7 proc., czyli osiąga poziom najwyższy od początku listopada ubiegłego roku. Tendencja ta jest zbieżna z oddalaniem się terminu pierwszej obniżki stóp procentowych i redukcją oczekiwań co do skali łagodzenia warunków monetarnych.

Reakcja Wall Street na to wszystko jest na razie dość umiarkowana. Choć bilans pierwszych czterech sesji minionego tygodnia jest dla głównych indeksów dodatni, to przebieg czwartkowej sesji sugeruje kontynuację spadkowej korekty, zapoczątkowanej w pierwszych dniach kwietnia. Do czwartku S&P500 rósł o 1,6 proc., a Nasdaq Composite szedł w górę o 2,2 proc., można odnieść wrażenie, że to jednak jeszcze nie koniec kłopotów byków. Tym bardziej, że w tym czasie przemysłowy Dow Jones, trzymający się bliżej tradycyjnie rozumianej koniunktury gospodarczej, niż sektory nowoczesnych technologii, zwyżkował jedynie o nieco ponad 0,2 proc.

Główne giełdy naszego kontynentu dość spokojnie reagowały na najnowsze wydarzenia. Indeksy, podobnie jak te za oceanem, zyskiwały na wartości. Jednak jednocześnie nie sposób nie zauważyć, że próby odważniejszego ich windowania przez byki, spotkały się ze zdecydowaną kontrą. Do czwartku DAX rósł o nieco ponad 1 proc., ale tydzień kończył cofnięciem się z poziomu wtorkowej górki i nie zdołał utrzymać się (w czwartek) powyżej 18 000 punktów. Paryski CAC40 zniżkował o symboliczne niespełna 0,1 proc., ale obronił się przed zejściem pod 8000 punktów. Tu nadal obowiązuje trend boczny. Londyński FTSE 250 rósł o nieco ponad 1 proc., trzymając inwestorów w niepewności co do dalszego rozwoju sytuacji.

Zmiany sytuacji na razie nie wpływają negatywnie no to, co dzieje się na rynkach wschodzących. Do czwartku MSCI Emerging Markets rósł o 2,5 proc. Ale w tym przypadku należy pamiętać o podwyższonej od pewnego czasu zmienności. W poprzednich dwóch tygodniach indeks tracił na wartości po około 2 proc. Na razie można mówić o obronie technicznego wsparcia, ale do zmiany trendu jeszcze trochę brakuje. Największy pozytywny wpływ na indeks miała sytuacja na parkietach azjatyckich, choć była ona zróżnicowana. Indeks w Hongkongu podskoczył aż o 6,5 proc., sygnalizując próbę wyjścia górą z trwającego od końca lutego trendu bocznego. Na Tajwanie zwyżka sięgała 1,7 proc. Podobnie było na parkiecie indyjskim. Z kolei Shanghai Composite spadając o niecałe 0,5 proc. lekko korygował wcześniejszy skok o 1,5 proc. nadal pozostając w ramach tendencji bocznej.

W Warszawie lekka przewaga niedźwiedzi

Na naszym parkiecie sytuacja wciąż daleka od wyjaśnienia. Od początku kwietnia pozostajemy w ramach tendencji bocznej. Można jednak powiedzieć, że trwa dość zacięta walka między bykami a niedźwiedziami. W ciągu ostatnich trzech tygodni byki dwukrotnie podejmowały zdecydowane próby wypchnięcia WIG20 powyżej poziomu 2500 punktów, jednak za każdym razem natrafiały na mocne kontry. Co ciekawe, bywało tak, że nasz rynek to sygnalizował niezależność od sytuacji panującej w otoczeniu, to się jej poddawał. Inną ciekawostką jest fakt utraty tradycyjnej korelacji kondycji naszego rynku akcji z sytuacją na rynku walutowym. Ostatnio złoty się umacniał, a mimo to indeksy na GPW traciły, co raczej nie należy do kanonu. Do czwartku WIG20 zniżkował o 0,7 proc., wykazując słabość względem otoczenia. Nastroje zdecydowanie popsuły się w drugiej połowie tygodnia. Z technicznego punktu widzenia trudno wyciągać jakiekolwiek wnioski i budować prognozy. Analitycy techniczni mogą dopatrywać się tworzenia się formacji podwójnego szczytu, zwiastującego raczej kontynuację ruchu w dół. Zdecydowanie lepiej radził sobie wskaźnik średnich firm, zwyżkując o prawie 0,6 proc. Ten ruch nie zmienia jednak w zasadniczy sposób sytuacji w tym segmencie rynku. Pośrodku stawki głównych indeksów plasuje się sWIG80, zniżkujący do czwartku o 0,3 proc. Pozostaje on w trendzie bocznym, blisko historycznego rekordu. Drugi tydzień z rzędu broni się przed przełamaniem w dół technicznego poziomu wsparcia.

Z perspektywy sektorowej, sytuacja była w ostatnich dniach dość zróżnicowana. O nieco ponad 3 proc. w górę szedł WIG-Motoryzacja, ale tu w ostatnich tygodniach mamy do czynienia z dość dużą zmiennością. Po dwóch tygodniach spadków, próbę powrotu do tendencji wzrostowej podjął WIG-Informatyka, zwyżkując o niemal 1,6 proc. Niewiele ustępował mu WIG-Nieruchomości, rosnąc o 1,4 proc. Stawkę spadkowiczów zamykał tracący 4,4 proc. WIG-Energia. To już trzeci z rzędu silny spadek tego indeksu, a ten trend trwa od połowy lutego. Od początku roku zniżka sięga ponad 23,5 proc., pozycjonując go w roli niekwestionowanego negatywnego bohatera. WIG-Górnictwo spadał o 3,6 proc., po drodze schodząc momentami poniżej 4500 punktów. Po dwóch tygodniach dynamicznych zwyżek, mamy do czynienia z drugim tygodniem korekcyjnego spadku.

W gronie blue chips sytuacja była jednoznaczna. Na sięgającym 4,8 proc plusie tydzień kończyły akcje PKO BP. Do czwartku o 2,5 proc. drożały także walory Pekao SA. O 2,9 proc. w górę szły papiery Orange, mimo o 16 proc. mniejszego zysku w pierwszym kwartale, w porównaniu do wyniku z poprzedniego roku. Po drugiej stronie stały zniżkujące aż o 7,9 proc. akcje JSW, które jednocześnie osiągnęły poziom najniższy od października 2022 r. To efekt obniżenia się zysku netto w 2023 r. do 993 mln zł, podczas gdy rok wcześniej sięgał on 7,6 mld zł. O prawie 3,9 proc. w dół szły walory PGE, kontynuując fatalną passę, trwającą od lutego. Skala przeceny od początku roku przekracza 31 proc.

Rajd cen miedzi

Patrząc na indeks rynków surowcowych, można odnieść wrażenie, że od kilku tygodni mamy do czynienia z całkowitym marazmem. Do czwartku CRB Index zniżkował o symboliczne 0,2 proc. i wciąż ma problemy z wyjściem powyżej 300 punktów. Jest to jednak poziom najwyższy od lipca 2022 r. i stanowi on, jak widać, poważny opór techniczny, powstrzymujący zapędy byków. W tak różnorodnym segmencie towarów, sytuacja jest jednak dość zróżnicowana. W ostatnich tygodniach uwagę zwraca to, co dzieje się na rynku miedzi. Kontrakty terminowe na ten metal zwyżkują już czwarty tydzień z rzędu, a ruch ten jest dość dynamiczny, choć nie brakuje momentów, w których niedźwiedzie próbują dojść do głosu. Do piątkowego poranka kontrakty szły w górę o 1,7 proc., osiągając poziom najwyższy od połowy 2022 r. Od początku roku miedź drożeje już o ponad 17,5 proc., a w trakcie całej, trwającej od listopada ubiegłego roku fali wzrostowej, idzie w górę o 28 proc. Standardowo sytuację na rynku tego metalu kojarzy się z koniunkturą w Chinach, które są głównym „konsumentem” surowca, bądź z zakłóceniami po stronie podaży. Rzeczywiście w Chinach mamy do czynienia z lekkim luzowaniem warunków monetarnych oraz poprawą koniunktury gospodarczej, choć nie jest to zjawisko spektakularne. W przypadku pozostałych metali przemysłowych obraz jest skrajnie odmienny. Platyna tanieje o 1,3 proc., a notowania palladu idą w dół o prawie 3 proc. Po niedawnym dwutygodniowym wyskoku, cena rudy żelaza zniżkuje o niemal 0,7 proc. W fazie korekty znalazł się trwający od początku roku rajd notowań aluminium. To w ostatnich dniach mamy do czynienia ze spadkiem o 1,7 proc., ale główny trend wzrostowy na razie nie wydaje się zagrożony. Warto zwrócić uwagę na spory, sięgający niemal 2,8 proc. spadek cen złota w ostatnich dniach. Nie uzasadnia go ani utrzymujące się wciąż napięcie w sferze geopolityki, ani niezbyt duże umocnienie się dolara. Powodów korekty można upatrywać w odsunięciu w czasie rozpoczęcia cyklu obniżek stóp procentowych przez Fed oraz we wzroście rentowności amerykańskich obligacji skarbowych. Po dwóch tygodniach spadków, o 0,9 proc. w górę szły notowania ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych, przekraczając docierając do niemal 84 dolarów za baryłkę. Europejska Brent drożała o niemal 2,5 proc., przekraczając 89 dolarów. Sięgające od 3 do 4,5 proc. spadki miały miejsce na rynku gazu ziemnego w Europie, zaś w USA surowiec drożał aż o ponad 13 proc., jednak po poniedziałkowym skoku o niemal 18 proc., w kolejnych dniach nastroje zaczęły się uspakajać.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty