Fundamenty sprzyjają wzrostom indeksu WIG20

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Kamil Maliszewski, wicedyrektor departamentu rynków nieregulowanych w DM mBanku.

Publikacja: 09.01.2018 15:52

WIG20 w świetnym stylu rozpoczął rok. Myśli pan, że jest szansa, abyśmy w niedługim czasie zaatakowali szczyt z 2017 r.

Jak najbardziej. WIG20, tak samo zresztą jak inne światowe indeksy, notuje bardzo dobry początek roku i co ważne, na razie na horyzoncie nie widać żadnych zagrożeń. Dotyczy to zarówno czynników krajowych, jak i tego, co się dzieje na rynkach międzynarodowych. Do marcowego posiedzenia amerykańskiej Rezerwy Federalnej jest jeszcze sporo czasu, więc zdziwiłbym się, gdybyśmy nie zobaczyli na przestrzeni najbliższych tygodni nowych maksimów.

Należy się spodziewać chwilowego przebicia szczytu z 2017 r., czy może jest szansa na dłuższy rajd byków?

Jeżeli popatrzymy na WIG20, to wydaje się, że perspektywy są naprawdę solidne. Solidny wzrost gospodarczy w 2018 r. nadal będzie kontynuowany i może być nawet szybszy niż w 2017 r. Konsumenci wydają pieniądze i mają ich też coraz więcej, gdyż rosną wynagrodzenia. Nie widać więc tutaj większego zagrożenia. Ono może przyjść tylko z zagranicy. Jeśli coś wydarzyłoby się chociażby w Stanach Zjednoczonych czy też mielibyśmy problemy polityczne w Europie, to może to wpływać na nastroje inwestorów. Na ten moment jednak z perspektywy gospodarczej wydaje się, że mamy szansę na kontynuowanie zwyżek. Fundamenty nam sprzyjają.

Nie tylko WIG20 ma dobry początek roku. Tak samo jest w przypadku amerykańskich indeksów. Czy ta hossa może być kontynuowana? 

Trend wzrostowy w Stanach Zjednoczonych mamy w zasadzie już od wielu lat. Hossa jest niezwykle długa, natomiast mamy kolejny czynnik, który powoduje, że ten rok także może przynieść zwyżki na amerykańskich parkietach. Mowa oczywiście o reformie podatkowej. Firmy będą musiały coś zrobić z pieniędzmi, które do nich wrócą. Nie ma się co łudzić, że przełoży się to na inwestycje w aktywa trwałe. Raczej pieniądze te będą przeznaczane na dywidendy, buy back, ewentualnie fuzje i przejęcia. To powinno napędzać zwyżki w Stanach Zjednoczonych. To otwarcie roku na Wall Street wygląda trochę na szaleństwo. Część prognoz największych banków inwestycyjnych, które były publikowane na początku grudnia, już zaczęła się realizować. Wiele z nich mówi o poziomie 2800 pkt na indeksie S&P500, ale np. UBS w ubiegłym tygodniu podniósł swoją prognozę do 3150 pkt na koniec 2018 r. Oczekiwania więc cały czas rosną.

Takie euforie też bywają jednak niebezpieczne.

Tak też może być i tym razem, kiedy np. okaże się, że Fed musi podnosić stopy procentowe szybciej, niż zakłada to rynek. 

Czy więc polski inwestor powinien skupić się na krajowym rynku czy właśnie chociażby na rynku amerykańskim? 

To na pewno nie jest moment, aby wychodzić na rynek amerykański, jeśli do tej pory nie ma się na niego ekspozycji. Nie da się bowiem ukryć, że w Stanach Zjednoczonych jest jednak już drogo. Myślę, że lepiej pomyśleć o inwestycjach w Europie Zachodniej, m.in. w Hiszpanii, gdzie była ostatnio przecena. Generalnie w krajach południa Europy nie jest jeszcze tak drogo. To samo zresztą dotyczy Polski. Myślę, że zwyżki, które widzieliśmy na rynkach rozwiniętych, będziemy też oglądać na rozwijających się.

 

Dobry początek roku miał też złoty, natomiast już ten tydzień przynosi korektę po ostatnim umocnieniu naszej waluty. Czy najlepsze ma ona już za sobą?

W początkowym fragmencie roku wydaje mi się, że tak. Mamy niedługo posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Trudno mi sobie wyobrazić, że złoty dalej będzie mocno zyskiwał w momencie, gdy będziemy odstawać polityką monetarną od innych krajów regionu. Ostatnio mieliśmy chociażby podwyżkę stóp procentowych w Rumunii, co było sporym zaskoczeniem. RPP stóp nie chce podwyższać. Jeśli do końca roku tych podwyżek nie zobaczymy, to jednak złoty będzie miał problemy z umacnianiem się. Być może nie widzieliśmy jeszcze szczytu tegorocznej siły naszej waluty, ale zdziwiłbym się, gdyby ostatecznie na koniec roku złoty był silniejszy.

Złoty osłabia się względem dolara m.in. dlatego, że dolar zaczął zyskiwać względem euro. Wielu analityków na parze EUR/USD widzi podwójny szczyt. Pan również?

Zwolennicy analizy technicznej ten podwójny szczyt mogą sobie wyrysować wręcz idealnie. Dlatego też korekta na parze EUR/USD nie powinna być zaskoczeniem. Natomiast uważam, że cały rok będzie jednak dość stabilny i kurs będzie raczej oscylował przy poziomie 1,20. Teraz być może zobaczymy 1,18, jednak generalnie nie spodziewałbym się dużych ruchów na tej parze walutowej.

 

Pomówmy teraz o rynku surowców. Cena ropy typu WTI przekroczyła 61 dolarów za baryłkę. Jak długo może trwać ten rajd?

Ci, którzy patrzą na analizę techniczną, z pewnością zobaczą, że jesteśmy przy bardzo istotnych oporach w okolicach 62 dolarów za baryłkę ropy WTI. Złożyło się na to kilka czynników, z bardzo srogą zimą w Stanach Zjednoczonych włącznie. To spowodowało, że część wież wiertniczych została zamknięta. Zapasy w USA bardzo spadły na przestrzeni ostatnich miesięcy, ale mamy też rosnące wydobycie nie tylko w krajach zrzeszonych w OPEC. Myślę więc, że w przypadku ropy WTI ten rajd de facto już się skończył i raczej spodziewałbym się przeceny. Rosja dalej chce zwiększać wydobycie i jeśli faktycznie tak by się stało, raczej skończymy rok wyraźnie poniżej 60 dolarów w przypadku ropy WTI i w okolicach 60 dolarów w przypadku ropy Brent.

Reasumując, pana typy inwestycyjne na 2018 r. to...

Postawiłbym na giełdy, które wciąż rosną. Nie ma co kopać się z koniem i cały czas trzeba obstawiać obowiązujący kierunek, tym bardziej że nie widać argumentów ku temu, aby miał on się zmienić.

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności