W przyszłym roku nadal będziemy tracić na lokatach

Czego mogą się spodziewać oszczędzający w bankach

Publikacja: 24.12.2018 18:32

W przyszłym roku nadal będziemy tracić na lokatach

Foto: Bloomberg

Narzekamy na bardzo niskie oprocentowanie depozytów. Ale w 2019 r. może być jeszcze gorzej. Stawki raczej się nie zwiększą i skromne odsetki może pochłonąć rosnąca inflacja. Co więcej, może też uszczknąć trochę kapitału. Niewykluczone, że tak będzie jeszcze przez trzy lata.

GG Parkiet

Wiele wskazuje na to, że Rada Polityki Pieniężnej nie zmieni stóp procentowych do połowy 2020 r. Duże banki nie narzekają na niedostatek pieniędzy zdeponowanych przez klientów, nie muszą więc zabiegać o lokaty, podnosząc oprocentowanie. Natomiast inflacja prawdopodobnie będzie stopniowo rosnąć. Dla oszczędzających oznacza to jedno: większość lokat – po uwzględnieniu inflacji i 19-proc. podatku od zysków kapitałowych – będzie przynosić straty.

Wszystko zależy od wzrostu cen

Zdaniem Bartosza Turka, analityka Open Finance, taka niekorzystna sytuacja może potrwać jeszcze trzy lata. W 2019 r. realne straty oszczędzających w bankach mogą być najwyższe od dekady, jeśli przeciętne oprocentowanie pozostanie na podobnym jak teraz poziomie, a inflacja przyspieszy, przekraczając 3 proc. Może być nawet tak, że inflacja roczna okaże się dwukrotnie wyższa od średniego oprocentowania 12-miesięcznych depozytów.

Wiele zależy od tego, jak będzie się kształtowała inflacja. NBP w listopadowej projekcji zakłada, że w przyszłym roku wzrośnie do 3,2 proc.

– Gdyby ta prognoza się sprawdziła, to oprocentowanie realne (z uwzględnieniem podatku od odsetek) wyniesie ok. minus 1,84 proc. To oznacza, że jedynie lokaty z oprocentowaniem na poziomie 4 proc. i wyższym pozwolą na uzyskanie realnego zysku – twierdzi Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.

W tym roku inflacja jest niższa. – Według danych GUS we wrześniu wyniosła 1,9 proc. (w październiku 1,8 proc.). Dlatego o realnym zysku z lokaty, przy uwzględnieniu tzw. podatku Belki, możemy mówić przy oprocentowaniu ponad 2,5 proc. – wylicza Damian Sieńko, ekspert inwestycyjny BGŻOptima. – Biorąc pod uwagę obecną ofertę banków, produkty z takimi stawkami pojawiają się sporadycznie. Zwykle są to warunki promocyjne, często obwarowane dodatkowymi wymaganiami bądź ograniczeniami kwoty.

GG Parkiet

Ale – jak przekonuje Damian Sieńko – i tak na tle Europy Zachodniej stawki w naszych bankach są niezłe. Na przykład w Niemczech średnie oprocentowanie nie przekracza 0,5 proc., a w Wielkiej Brytanii – 0,75 proc.

Lepiej już było

Ten, kto wycofał pieniądze z lokaty rocznej we wrześniu 2018 r. (przy założeniu, że odsetki były naliczone według przeciętnej stawki oferowanej rok wcześniej), realnie stracił 0,7 proc. Jeśli pozostawił oszczędności w banku – już na nowych warunkach – jego strata we wrześniu 2019 r. może się zwiększyć do 1,9 proc. Nie będzie to efekt spadku oprocentowania, bo w dłuższym terminie zjawiska takiego nie obserwujemy (we wrześniu 2018 r. średnia stawka była o 0,04 pkt proc. wyższa niż rok wcześniej), lecz właśnie wzrostu inflacji.

Według prognoz we wrześniu 2019 r. może ona wynieść 3,3 proc. Potem powinna maleć, ale – jak pokazuje symulacja przygotowana przez Open Finance – na lokatach tracić będziemy przynajmniej do końca lata 2021 r. I to przy optymistycznych założeniach, że po okresowym wzroście inflacja zmaleje do 2,5 proc., natomiast oprocentowanie będzie systematycznie rosło i na początku 2020 r. przekroczy 2 proc.

W przeszłości zdarzało się już, że na lokatach realnie traciliśmy. Tak było na przykład od jesieni 2007 r. do końca 2008 r., a potem przez cały 2011 r. i trzy kwartały 2012 r. Teraz taka niekorzystna dla oszczędzających sytuacja utrzymuje się od początku 2017 r. i szybko się nie zmieni.

Zgodnie z listopadową projekcją NBP w całym 2018 r. roczna dynamika cen zmieści się w przedziale od 1,7 do 1,9 proc., w 2019 r. będzie to od 2,6 do 3,9 proc., a w 2020 r. od 1,9 do 3,9 proc. Takie wskaźniki NBP uznaje za umiarkowane, zwłaszcza biorąc pod uwagę relatywnie wysoki wzrost gospodarczy (według prognoz NBP 4,4–5,2 proc. w 2018 r.) oraz szybszy wzrost płac. Po wyłączeniu cen żywności i energii inflacja jest – zdaniem NBP – wręcz niska. A taka ocena nie sprzyja decyzji o podniesieniu stóp procentowych.

Na kredyty wystarcza

Banki, zwłaszcza te największe (np. PKO BP, Pekao, Santander Bank Polska, BGŻ BNP Paribas, Millennium), także nie czują presji zmuszającej je do zwiększenia oprocentowania depozytów, bo ich płynność jest bardzo dobra i nie muszą walczyć o nowe depozyty. Kredyty brutto sektora bankowego po dziewięciu miesiącach 2018 r. urosły (rok do roku) o 4,6 proc., a depozyty o 7,3 proc. W przyszłym roku – dzięki dobrej sytuacji w gospodarce i na rynku pracy – spodziewany jest dalszy spory napływ depozytów.

Sprzyja temu również nie najlepsza koniunktura na giełdzie i zniechęcenie części klientów do funduszy inwestycyjnych m.in. z powodu afery GetBacku. Ludzie wolą nie ryzykować i wybierają bank mimo niskiego oprocentowania. Z kolei kredyty raczej będą rosły w podobnym tempie jak dotychczas. Trudno liczyć na przyspieszenie, skoro spodziewane jest spowolnienie tempa wzrostu PKB. Zatem jest mało prawdopodobne, by duże banki chciały więcej płacić za depozyty, na których nie za bardzo im zależy.

Banki dodatkowo zyskują na zmianie struktury oszczędności – przybywa środków na kontach bieżących (które są nieoprocentowane) kosztem depozytów terminowych, co pomaga obniżyć koszt pozyskania pieniędzy na kredyty.

Odsetki nie warte zachodu

Według danych NBP we wrześniu 2018 r. Polacy trzymali na rachunkach bieżących 492,8 mld zł, natomiast na lokatach terminowych 289,9 mld zł. W styczniu 2009 r. proporcje były zupełnie inne. Na kontach osobistych leżało 145 mld zł, a na lokatach 193 mld zł (ale wtedy średnie oprocentowanie wynosiło 6,2 proc.).

Jak wynika z analizy przygotowanej przez BGŻOptima, wiosną 2001 r. pieniędzy na lokatach było cztery razy więcej niż na rachunkach bieżących. Potem różnica malała, a od 2016 r. Polacy zaczęli wyraźnie odwracać się od depozytów terminowych. Od lutego 2016 r. na kontach bieżących przybyło 146,5 mld zł, a z lokat ubyło 27,9 mld zł.

Dopóki oprocentowanie będzie tak niskie jak teraz, trudno się spodziewać zmiany tej tendencji. Ale w sumie oszczędności w bankach powinny dynamicznie rosnąć. Sprzyja temu wzrost gospodarczy, dobra sytuacja na rynku pracy i niechęć klientów do zbyt ryzykownych, ich zdaniem, innych form pomnażania kapitału. Natomiast zmiany w strukturze oszczędności mogą nastąpić wtedy, gdy zaczną rosnąć stopy procentowe.

Gdy skończą się promocje

– Początek przyszłego roku może przynieść spadek średniego oprocentowania depozytów. Zmiana będzie związana z sytuacją wokół Idea Banku i Getin Banku. W ostatnim czasie drastycznie podwyższyły one stawki, aby zniechęcić klientów do wypłacania oszczędności (w związku z aferą podsłuchową). Gdy klienci się uspokoją, oprocentowanie w tych bankach zapewne istotnie spadnie, co obniży średnią – przekonuje Jarosław Sadowski.

W końcu listopada, zakładając standardową lokatę 12-miesięczną, w Idea Banku można było dostać 3 proc. rocznie bez żadnych warunków (Getin Noble promował 4-mies. e-lokatę na nowe środki ze stawką aż 3,9 proc.). Powyżej 2 proc. na rok oferowały: Inbank (2,85 proc.; bez warunków) oraz kilka instytucji premiujących w ten sposób założenie konta, stały wpływ wynagrodzenia, zdeponowanie nowych środków czy wykonanie określonych operacji (Nest Bank, neoBANK, BOŚ Bank, Alior Bank, Getin Bank, Noble Bank, Toyota Bank).

Jeśli inflacja będzie taka, jak wynika z prognoz, na tych najlepszych na rynku lokatach rocznych i tak stracimy (po odliczeniu podatku). ¶

Na lokatach świat finansów osobistych się nie kończy

Kto nie chce, żeby realna wartość jego oszczędności malała, musi szukać alternatywnych wobec ofert banków form lokowania pieniędzy. Bezpieczną propozycją są obligacje oszczędnościowe. Stawki dla grudniowych emisji (pomijamy papiery trzymiesięczne) dostępnych dla każdego (są też obligacje dla korzystających z programu 500+) wynoszą od 2,1 proc. (dwulatki; ich oprocentowanie jest stałe) do 2,7 proc. (dziesięciolatki). Jest więc korzystniejsze niż przeciętne odsetki w bankach. Ale pamiętajmy, że tylko oprocentowanie czterolatek i dziesięciolatek jest powiązane z inflacją. Gdy obawiamy się jej wzrostu, ma to szczególne znaczenie.

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności