Piotr Nowak, wiceminister finansów: Zadłużenie Polski nie jest nadmierne

Rozmowa. Dług publiczny przynosi gospodarce pewne korzyści – mówi Piotr Nowak, wiceminister finansów

Publikacja: 02.05.2019 12:50

Kupione na przetargach obligacje mogą z łatwością zmieniać właścicieli. Ten brak kontroli paradoksal

Kupione na przetargach obligacje mogą z łatwością zmieniać właścicieli. Ten brak kontroli paradoksalnie przynosi emitentowi korzyści, gdyż dzięki temu koszt pożyczania jest niższy.

Foto: materiały prasowe

Czy można powiedzieć, na jakie cele państwo się zadłuża?

Jedną z zasad finansów publicznych jest to, że środki publiczne nie są znaczone. Państwo finansuje wszystkie swoje wydatki co do zasady dochodami, a jeżeli te nie w pełni pokrywają potrzeby – również zaciąganiem długu. Konkretne wydatki nie są przypisane do konkretnych źródeł finansowania. Od tej zasady istnieją wyjątki. W przypadku instrumentów dłużnych „znaczy się", czyli wiąże z konkretnymi wydatkami, wpływy z kredytów w międzynarodowych instytucjach finansowych oraz z tak zwanych zielonych obligacji.

Czy to, że państwo się zadłuża, jest co do zasady czymś negatywnym?

Wbrew wygłaszanym czasem obiegowym opiniom według teorii ekonomii dług publiczny sam w sobie nie musi być czymś złym, wręcz przeciwnie, przynosi gospodarce pewne korzyści. Gdyby nie możliwość jego zaciągania, w każdym roku wydatki państwa musiałyby się dokładnie równać jego dochodom. Co by to oznaczało? Niepewność i nieefektywność, a być może chaos – zarówno dla gospodarstw domowych, jak i dla przedsiębiorców. Trzeba byłoby co roku modyfikować stawki podatkowe albo zakres świadczeń państwa dotyczących np. edukacji czy emerytur, co roku przycinać świadczenia do bieżących wpływów podatkowych, których wysokość zależy przecież od cyklu koniunkturalnego.

Dług publiczny ma też duże znaczenie w określaniu ceny pieniądza w gospodarce. Obligacje skarbowe, tzw. bezpieczne aktywa, stanowią punkt odniesienia dla innych instrumentów finansowych. Ma to znaczenie nie tylko dla rynków finansowych, ale też np. dla przedsiębiorców czy gospodarstw domowych korzystających z kredytów.

Ważne jest oczywiście, aby wielkość długu publicznego nie była nadmierna, a więc aby nie stanowiła zbyt dużego obciążenia dla finansów publicznych i szerzej – dla gospodarki.

Na koniec 2018 r. zadłużenie państwa sięgało ok. biliona złotych. Czy to już nadmierny poziom?

Z punktu widzenia pojedynczego człowieka bilion złotych to kwota niemal niewyobrażalna. Ale tak samo trudno wyobrazić sobie kwotę 100 miliardów czy 10 bilionów, a przecież to ma znaczenie, czy dług publiczny jest sto razy większy czy sto razy mniejszy.

Dla wielkości makroekonomicznych, a więc dotyczących gospodarki jako całości, właściwszym punktem odniesienia są inne wielkości makroekonomiczne. W 2018 r. produkt krajowy brutto (PKB) przekraczał 2 biliony złotych, a państwowy dług publiczny wciąż był niższy niż bilion złotych. Dług instytucji rządowych i samorządowych liczony według definicji unijnej lekko przekraczał ten mityczny bilion, ale odnosząc każdą z tych liczb do wielkości rocznego PKB, wciąż mamy relację poniżej 50 proc. Co więcej, w 2018 r., podobnie jak w 2017 r., relacja ta spadła, i to zauważalnie.

Czy istnieje granica, po przekroczeniu której można powiedzieć, że państwo jest nadmiernie zadłużone?

Ekonomiści spierają się w tej kwestii. Niewątpliwie wielkość relacji długu do PKB to ważny, ale nie jedyny czynnik. Dług publiczny Japonii od dłuższego czasu przekracza 200 proc. PKB i raczej nie ma obaw o wypłacalność tego kraju, podczas gdy w innych państwach kryzysy zadłużeniowe zdarzały się przy dużo niższym poziomie. Ważna jest chociażby struktura długu, kto go nabywa, ale także dojrzałość gospodarki, jej elastyczność i odporność na wstrząsy. Niewątpliwie bezpieczeństwu sprzyja możliwość finansowania we własnej walucie, co Polska akurat ma i wykorzystuje. Nasz poziom długu publicznego z całą pewnością nie jest nadmierny.

Kto kupuje obligacje Skarbu Państwa? Czy Ministerstwo Finansów ma na to wpływ?

Finansowanie potrzeb pożyczkowych budżetu państwa odbywa się przede wszystkim na rynku krajowym, w złotych. Kupują głównie inwestorzy instytucjonalni: banki, fundusze inwestycyjne, zakłady ubezpieczeń, także inwestorzy zagraniczni. Dla inwestorów indywidualnych mamy przygotowaną ofertę obligacji oszczędnościowych o zróżnicowanej konstrukcji, dostosowanej do indywidualnych potrzeb. Z punktu widzenia całości długu udział tego segmentu jest raczej niewielki, ale od kilku lat obserwujemy znaczący wzrost sprzedaży.

Cele i zadania strategii zarządzania długiem przekładają się na wybór rynków, terminów i instrumentów finansowania potrzeb pożyczkowych. W przypadku obligacji rynkowych, sprzedawanych na przetargach i przeznaczonych głównie dla inwestorów instytucjonalnych, emitent ma ograniczony i jedynie pośredni wpływ na strukturę nabywców. Polski rynek papierów skarbowych charakteryzuje się dużą płynnością.

Regularnie oferujemy na przetargach obligacje o terminach od 2 do 10, a nawet 30 lat, o oprocentowaniu stałym lub zmiennym. Kupione na przetargach obligacje mogą z łatwością i przy niewielkich kosztach transakcyjnych zmieniać właścicieli. Ten brak kontroli paradoksalnie przynosi emitentowi korzyści, gdyż dzięki temu koszt pożyczania jest niższy. ¶

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności