Była moda na zagranicę, będzie moda na Polskę

Polska radzi sobie lepiej od oczekiwań, a eksporterzy są bardziej elastyczni. Wzrost gospodarczy jest poniżej potencjału, ale Polska może wejść w falę przyspieszenia wzrostu gospodarczego – przewiduje Marek Buczak, zarządzający w PFR TFI .

Publikacja: 21.04.2024 11:13

Marek Buczak, zarządzający w PFR TFI

Marek Buczak, zarządzający w PFR TFI

Foto: Mariusz Szacho/materiały prasowe

Jak coraz gorętsza atmosfera na Bliskim Wschodzie może wpłynąć na światową gospodarkę?

Sytuacja na świecie stała się bardzo skomplikowana. Niestety, ryzyko wystąpienia części z tzw. czarnych łabędzi znacząco wzrosło, a w niektórych przypadkach zaczyna się materializować. Najgorsza byłaby zapewne eskalacja na linii Chiny–Tajwan, gdzie poziom napięcia jest wysoki. Mamy konflikt między Palestyną a Izraelem i coraz większą nerwowość w świecie arabskim, co oczywiście jest złą wiadomością dla rynków finansowych. Wojna w Ukrainie trwa już od ponad dwóch lat i wszystko wskazuje na to, że szybko się nie zakończy. W naszej części Europy jest to czynnik, który wywołuje najwięcej niepokojów.

Dla strefy euro najpoważniejszym problemem jest jednak istotne spowolnienie gospodarcze oraz – ściślej – stan gospodarki niemieckiej. Niemcy radzą sobie wyraźnie gorzej od oczekiwań, co wywołuje dużą niepewność, jeśli chodzi o przyszłą koniunkturę w Unii Europejskiej. Niemcy mają jednak tę przewagę nad innymi krajami Europy, że poziom długu publicznego do PKB jest niski, co stwarza szansę na realizację dużych programów gospodarczych. W Europie mamy też istotne spowolnienie w przemyśle, który po części jest dotknięty utrzymującymi się na wysokim poziomie stopami procentowymi. Niestety nie widać czynników, które miałyby szybko odmienić tę sytuację. Dużo lepiej radzi sobie gospodarka amerykańska. Głównym problemem USA pozostaje inflacja utrzymująca się powyżej celu Fedu, co sprawia, że oczekiwania na obniżki stóp co raz przesuwają się w czasie. W Europie z kolei, w związku z trudniejszą sytuacją gospodarczą, nadzieje na bliskie cięcia stóp są jak najbardziej aktualne i uzasadnione. Obniżki stóp w średnim terminie powinny pozytywnie przełożyć się na sytuację gospodarczą i na rynki kapitałowe. Europa jest jednak postrzegana przez globalnych inwestorów jako kontynent, który ma sporo problemów strukturalnych i stoi przed poważnymi wyzwaniami związanymi z bezpieczeństwem, bo geograficznie jest znacznie bliżej konfliktów niż USA. Stąd inwestorzy w ostatnim czasie realizowali zyski z akcji i obligacji europejskich.

Dużo lepiej pod tym względem wygląda rynek amerykański. Na pewno obecnie ważnym tematem z perspektywy inwestorów są nadchodzące wybory prezydenckie i bieżąca kampania. Mam jednak wrażenie, że ich wynik będzie miał większe znaczenie dla reszty świata, w tym dla obecnie toczących się konfliktów, niż dla samych USA.

Mamy więc sporo czynników negatywnych. Atak Izraela na irański konsulat w Damaszku był zaskoczeniem. Odpowiedzi Iranu należało się spodziewać. Wierzę jednak, że stronom nie zależy na dalszej eskalacji konfliktu. Gdyby do tego jednak doszło, miałoby to ogromny wpływ na ceny surowców, szczególnie ropy naftowej, która już teraz jest droga. Kontynuacja zwyżek będzie oznaczała trudności dla światowej gospodarki zmagającej się ze spowolnieniem. Inwestorzy coraz chętniej uciekają w związku z tym do złota, które staje się bardzo modne w ostatnim czasie. Jest bowiem postrzegane jako aktywo, którego wartość jest odporna na zawirowania geopolityczne.

Dlaczego teraz złoto tak bardzo zyskało, podczas gdy przy ataku Rosji na Ukrainę zwyżki były tylko epizodem?

Złoto jest dobrym aktywem na czasy inflacji. W ostatnich latach w dużej mierze popyt na złoto był stymulowany przez politykę banków centralnych, które zaczęły masowo skupować kruszec. To z czasem przerodziło się w modę inwestorów, którzy zaczęli w ten sposób zabezpieczać swoje pozycje. Po przepływach kapitału widać, że fundusze złota i ETF-y są cały czas atrakcyjnymi instrumentami dla inwestorów. Złotu sprzyja wzrost napięć geopolitycznych i dalsze zakupy banków centralnych z rynków wschodzących, w tym NBP. Ważne jest to, że nie mamy dziś bańki na złocie, jak to w historii bywało. Kapitał szuka bezpiecznych przystani, i to winduje notowania tego surowca. Nie oczekuję, że napięcia geopolityczne szybko opadną. Ryzyko wokół Bliskiego Wschodu i Tajwanu, działań Rosji, która wciąż stara się destabilizować Europę, to ważny argument za trzymaniem części majątku w złocie. Ten rok jest pod wieloma względami wyjątkowy. Przed nami jeszcze wybory w USA i nie wiadomo, który z dwóch głównych kandydatów wygra. A to może zaważyć na wielu wydarzeniach na świecie.

Czy Rosja mogłaby zaatakować któryś z krajów NATO?

Władimir Putin wielokrotnie podkreślał, że chciałby odbudować imperium rosyjskie, ale pewnie zdaje sobie sprawę z tego, że to nierealne. NATO opiera się na zasadzie solidarności obronnej i Rosja jest świadoma, że atak na jakikolwiek kraj NATO doprowadzi do interwencji innych członków sojuszu. Technologia NATO jest znacznie lepsza niż rosyjska. Konwencjonalna siła wojskowa jest nieporównywalna. Ponadto od początku agresji Rosji na Ukrainę państwa NATO pokazały, że istnieje wiele skutecznych narzędzi, takich jak sankcje gospodarcze czy dyplomatyczne izolowanie, które mogą być stosowane w odpowiedzi na agresję.

Przypomnijmy, że wśród najgorszych scenariuszy na ten rok wymieniało się wzrost napięć na świecie, szczególnie w Azji. Miałoby to fatalne skutki dla światowej gospodarki. Tajwan może nie jest monopolistą, ale kluczowym producentem półprzewodników. Zachód z pewnością będzie unikał eskalacji, Chiny raczej też. Nie oznacza to jednak, że nie pojawią się wypowiedzi czy wydarzenia oddziałujące na rynkowe nastroje. Jeśli chodzi o dwa wspomniane otwarte konflikty, to w przypadku Ukrainy trudno oczekiwać nagłego przełomu. Na Bliskim Wschodzie liczę, że zwycięży zdrowy rozsądek i obie strony wstrzymają się od eskalacji działań.

A jeśli zdrowy rozsądek zastąpią interesy i emocje?

Wówczas ceny surowców energetycznych gwałtowanie wzrosną, złoty wyraźnie osłabi się do dolara amerykańskiego i franka szwajcarskiego, natomiast do euro pewnie nieco mniej. To nadal jednak nie jest scenariusz bazowy. Widać to też po zachowaniu rynku w Tel-Awiwie. Kluczowe będą wydarzenia najbliższego tygodnia.

Rosnące ceny surowców były głównym składnikiem inflacji w poprzednich latach. Czy teraz zwyżki surowców oddziałują na stanowiska banków centralnych odnośnie do obniżek stóp?

Oczekiwania obniżek w USA mocno się przesunęły, ale głównie z powodu negatywnych zaskoczeń poziomem inflacji. Mówimy jednak o okresie ostatnich kilku miesięcy. W tym momencie rynek spodziewa się, że w USA dojdzie do jednego bądź dwóch cięć stóp, ale pod koniec tego roku. W przypadku strefy euro obniżki są znacznie bardziej przewidywalne, a pierwsza nastąpi pewnie już w czerwcu. Inflacja w Europie już odpuściła, a do tego mamy wyraźne spowolnienie gospodarcze, które staje się problematyczne. W USA mamy znacznie lepszą sytuację gospodarczą – solidną dynamikę wzrostu oraz dobrą kondycję przemysłu i rynku pracy. Nie możemy tego samego powiedzieć o Europie, co EBC musi brać pod uwagę. Sytuację mogłoby oczywiście zmienić zaognienie konfliktu na Bliskim Wschodzie i wzrost cen ropy.

Dwa lata temu ceny części surowców podbijały inflację, ale pamiętajmy, że dość szybko zaczęły spadać. Ropa jest wciąż droga, ale stal, ruda żelaza w minionych kwartałach potaniały w związku ze słabą koniunkturą. Duże spadki cen dotknęły także soft commodities w związku z udanymi zbiorami zbóż, co przyczynia się do spadku inflacji.

Jesienią zeszłego roku RPP wyszła przed szereg, obniżając stopy procentowe. RPP wyzbywała się amunicji na dłuższy czas?

Sytuacja gospodarcza w Polsce jest relatywnie dobra na tle Europy, ale inflacja nadal będzie utrzymywać się powyżej celu. Mieliśmy kilka przyczyn inflacji w Polsce, w tym m.in. napływ uchodźców z Ukrainy. Większość inflacjogennych czynników jednak się odwraca, w tym ten. Jeśli dojdzie do gwałtownych wzrostów cen surowców, to oczywiście obniżek stóp jeszcze długo nie zobaczymy. Prawdopodobnie w tym roku już do nich nie dojdzie. Ceny w kraju się jednak normalizują. Mamy wojnę cenową głównych sieci handlowych, co przekłada się na koszty zakupów, powrót VAT-u na żywność stał się faktem. Najgorszym momentem jest sam cykl podwyżek i pierwsze miesiące wysokich stóp, później się nieco przyzwyczajamy. Mocne oczekiwania na obniżki stóp w 2025 r. jednak pozostają. W ostatnich latach uniknęliśmy baniek, jak np. na rynku nieruchomości w Chinach czy na Zachodzie. Polska gospodarka wydaje się stabilna i zbalansowana.

Niemcy są naszym głównym partnerem, ale Polska mimo wszystko radzi sobie nieźle?

Polska radzi sobie lepiej od oczekiwań, mając na uwadze trudną sytuację w niemieckim przemyśle. Wygląda na to, że polscy eksporterzy są bardziej elastyczni, ale też musimy mieć świadomość, że wzrost gospodarczy jest poniżej potencjału. Jeśli nie dojdzie do eskalacji konfliktu za naszą wschodnią granicą, a sytuacja na Bliskim Wschodzie i w Cieśninie Tajwańskiej się ustabilizuje, to Polska wejdzie w falę przyspieszenia wzrostu gospodarczego. W dużej mierze będzie to efekt odblokowania środków unijnych, przeznaczanych na inwestycje. Mamy oczywiście także mocne fundamenty gospodarcze.

Cieszy, że Polska cały czas zyskuje w oczach inwestorów zagranicznych i mimo napięć będzie też dla nich atrakcyjnym kierunkiem. Co prawda słychać ostatnio, że część dużych, ale niebędących w najlepszej kondycji zakładów produkcyjnych zagranicznych koncernów jest w Polsce zamykana, a produkcja przenoszona gdzie indziej. Wśród polskich przedsiębiorców widzę jednak optymizm i chęć kroczenia naprzód. To przekłada się na konkurencyjność. Rośnie wśród nich także zainteresowanie inwestycjami zagranicznym, co jest ważną zmianą strategiczną. W Europie narasta luka popytowa, jeśli chodzi o sukcesję biznesów. Fundusze private equity mają obecnie problemy z wyższymi kosztami finansowania z jednej strony i sprzedażą inwestycji z drugiej. Polskie firmy mogą to wykorzystać. Nie dziwi więc wzmożone zainteresowanie spółek współpracą z Funduszem Ekspansji Zagranicznej 2 FIZ AN, którym zarządzam wraz z zespołem w PFR TFI. Można stwierdzić, że od kilku miesięcy mamy pełne ręce roboty.

Czy to może przełożyć się na ożywienie IPO?

Na razie jeszcze niestety nie, bo giełda jest w trudniejszej sytuacji niż np. dziesięć lat temu. W zeszłym roku, po wyborach, widać było jednak powrót inwestorów zagranicznych. Poziom wycen polskich spółek wciąż nie jest jednak wysoki, szczególnie jeśli porównamy je nie tylko z innymi rynkami wschodzącymi, ale też rozwiniętymi, do których nam coraz bliżej. Zyskujemy m.in. na braku alternatyw – inwestorzy unikają rynku tureckiego, rosyjski jest dla nich zamknięty, więc globalne fundusze zwiększają skalę działania w Polsce. To może się znacząco przełożyć na zmianę wycen polskich spółek w dłuższym terminie. Aktywa zwiększają także PPK, choć po stronie podaży mamy OFE, których aktywa będą się stopniowo kurczyć. Zauważmy też, że w ostatnich latach klienci TFI, jeśli wybierali fundusze akcji, to raczej zagranicznych. Dziś, w ramach dywersyfikacji, warto im przypomnieć o polskich spółkach. Jeśli poziom wycen na GPW się poprawi, to decyzja o przeprowadzeniu IPO będzie prostsza. Pozytywnie oceniam też zmiany w kierownictwie giełdy. Obecny prezes to odpowiednia osoba na tym stanowisku, ale jest też co poprawiać w funkcjonowaniu rynku.

Jeszcze nie tak dawno – w ramach dywersyfikacji – mówiło się właśnie o wyjściu za granicę.

Tak, szereg TFI mocno rozbudowało ofertę funduszy zagranicznych. Moda to oczywiście zjawisko często występujące także na rynku kapitałowym – inwestycje w zagraniczne akcje i obligacje faktycznie cieszą się nadzwyczajną popularnością, ale liczę, że wróci moda na Polskę. To jeśli chodzi o inwestorów giełdowych. W przypadku polskich firm mam nadzieję, że kierunek będzie odwrotny – warto, żeby po sukcesach i inwestycjach w Polsce strategicznie ujęły w swoich planach ekspansję zagraniczną, także kapitałową.

CV

Marek Buczak

Marek Buczak ma 20-letnie doświadczenie zawodowe zdobyte na rynkach kapitałowych w Europie. Wieloletni zarządzający funduszami, m.in. w DWS Polska TFI oraz Quercus TFI, z szeroką wiedzą z zakresu inwestycji w instrumenty dłużne i udziałowe, specyfiki inwestycji zagranicznych oraz finansów przedsiębiorstw. Od marca 2023 r. zarządzający Funduszem Ekspansji Zagranicznej 2 w PFR TFI. Absolwent Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Gdańskiego.

Fundusze inwestycyjne
Hossa w Hongkongu. Chińskie akcje znów rozbudzają wyobraźnię
Fundusze inwestycyjne
Przypływ niosący spółki wzrostowe trafił na falochron
Fundusze inwestycyjne
Bardzo blisko przesilenia na rynku obligacji skarbowych
Fundusze inwestycyjne
Zryw kupujących złoto nie potrwał długo
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Fundusze inwestycyjne
Fundusze na dużych zakupach
Fundusze inwestycyjne
Debiut funduszu nieruchomości