Profesor Tomasz Zaleśkiewicz. Zachęty podatkowe działają bardzo rzadko

Profesor Tomasz Zaleśkiewicz: w oszczędzaniu czynniki psychologiczne są silniejsze od racjonalnych argumentów.

Publikacja: 31.03.2018 14:00

Polacy niezbyt chętnie oszczędzają na emeryturę dobrowolnie. Czy jest jakaś psychologiczna przyczyna tego zjawiska?

Nie jest to typowo polski problem. Badania z USA pokazują to samo zjawisko, choć tamtejszy system jeszcze bardziej wymaga, żeby ludzie sami sobie zapewniali pieniądze na emeryturę.

Czyli niechęć do oszczędzania na starość leży w naturze ludzkiej?

Oszczędzanie pieniędzy związane jest z odkładaniem na przyszłość przyjemnych rzeczy, a ludzie tego nie lubią. Bo czym jest oszczędzanie? Ja te pieniądze mam, ale nie wydam ich teraz na coś co sprawia mi przyjemność, tylko odłożę na przyszłość. To jest tak, jakby pani bardzo lubiła czekoladę i miała ją przed sobą, ale nie zjadła jej od razu, tylko odwlekła konsumpcję. Nie jest to łatwe, bo w naszej naturze nie ma gotowości do odraczania gratyfikacji.

Drugi powód jest taki, że mamy problemy z samokontrolą. Nawet jeśli moją intencją jest, żeby odraczać przyjemność, może pojawić się coś, co sprawi, że złamię swoje postanowienie. Czyli nawet jeśli odłożę czekoladę do szafki, to za dwie godziny nie wytrzymam i zjem kawałek, a potem kolejny i bardzo szybko cała czekolada zniknie. Gdy troszkę naruszymy tę zasadę, to trudno będzie utrzymać ją do końca. Pojawiają się różne rozpraszacze, pokusy, których nie umiemy przezwyciężyć.

Trzecia przyczyna to myślenie w różnych perspektywach czasowych. Emerytura znajduje się w bardzo długiej perspektywie czasowej. Człowiek dwudziestoparoletni nie zastanawia się nad tym, co nastąpi za kilkadziesiąt lat. Zamiast tego myśli w kategorii tu i teraz. Ostatecznie wcale nie jest to takie złe. Wielu terapeutów mówi, żeby się koncentrować na tym, co tu i teraz, bo nie wiadomo, co przyszłość przyniesie. Ale w kontekście oszczędzania może to powodować kłopoty.

Twierdzimy czasami: niech lepiej państwo się nie miesza, sami zatroszczymy się o emerytury. Z tego co pan mówi, szanse, że tak się stanie, są niewielkie.

Ludzie są różni. Niektórzy będą w stanie zaoszczędzić na starość, a inni nie. Ale jeśli państwo pozostawiłoby obywatelom kwestię ich emerytur, to zostawiłoby tych ludzi z ich naturalnymi problemami psychologicznymi. Ludzie pozostają na łasce i niełasce swoich emocji.

Czy państwo powinno się wtrącać w relacje ludzi z ich własnymi emocjami? To jest pytanie raczej filozoficzne i polityczne. Dobrze uchwycił to Richard Thaler, który wprowadził pojęcie miękkiego paternalizmu. Pokazał on, jak państwo mogłoby interweniować, czyli jak zmieniać rzeczywistość, żeby była lepiej dopasowana do słabości, którym ludzie ulegają, a jednocześnie jak działać na ich korzyść.

Jakie cechy sprawiają, że oszczędzamy na emeryturę albo tego nie robimy?

Niekoniecznie zależy to od zarobków. Gdy ludzie zaczynają mieć więcej pieniędzy, przesuwa się im poziom aspiracji. Jeśli dotychczas wystarczyło mi mieszkanie dwupokojowe, to po wzroście dochodów od razu pomyślę, że potrzebne jest mi mieszkanie czteropokojowe.

Ludzie różnią się patrzeniem w przyszłość – bardziej optymistycznie albo bardziej pesymistycznie. Optymiści często zakładają różowe okulary, nie przejmują się tym, co się stanie. Pesymiści częściej rozważają czarne scenariusze i to właśnie oni mają większa skłonność do zabezpieczania się na starość.

Ludzie przyjmują też odmienne perspektywy czasowe. Są tacy, którzy się bardziej koncentrują na teraźniejszości i oni nie będą myśleć o oszczędzaniu. Są też fataliści, którzy tkwią w przeszłości. Jednak są też osoby, które potrafią myśleć o swoim życiu jak stratedzy. Ludzie różnią się poza tym postawami wobec ryzyka. Ryzykanci mniej oszczędzają.

Czy możemy wypracować w sobie mechanizmy, które pozwolą nam zaoszczędzić na emeryturę, choć nie mamy do tego skłonności?

Możemy wrócić do przykładu z czekoladą. Najlepiej w ogóle nie kupować czekolady i nie mieć jej w domu. I koniec. Jeśli ktoś obawia się, że gdy pójdzie do sklepu, to nakupuje za dużo rzeczy, nie powinien brać ze sobą karty kredytowej. Czyli trzeba narzucić sobie pewien reżim.

Paradoksalnie dobrym rozwiązaniem może być zawarcie długoterminowych umów oszczędnościowych, które blokują możliwość podejmowania pieniędzy przez jakiś czas. Sankcje finansowe za wypłacenie pieniędzy mogą sprawić, że nie będziemy ulegać pokusom.

A czy na ludzi działają na przykład ulgi podatkowe dla oszczędzających?

Zachęty podatkowe działają bardzo rzadko, gdyż psychologiczne czynniki są silniejsze od racjonalnych argumentów. Bywają tak silne, że nie jesteśmy w stanie myśleć w kategoriach, że coś dla mnie jest korzystniejsze. Porównuje pani miliony lat ewolucji mózgu z rozwiązaniami ekonomicznymi, które ktoś wymyślił kilkadziesiąt lat temu. To jest mniej konkretne niż pokusa, przed którą stoję. Jest to jak starcie Dawida z Goliatem. Takie rozwiązania nie zmienią tak łatwo naturalnych mechanizmów działania ludzi.

CV

Profesor Tomasz Zaleśkiewicz, kierownik Katedry Psychologii Ekonomicznej, II Wydział Psychologii, filia we Wrocławiu, SWPS Uniwersytet Humanistycznospołeczny.

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności