W minionym tygodniu napłynęły ważne dane makro z USA. Chodzi o odczyty inflacji, zarówno CPI, jak i PPI, które okazały się wyższe od prognoz. Inflacja konsumencka wyniosła w lutym 3,2 proc., a oczekiwano 3,1 proc., producencka sięgnęła 1,6 proc. przy prognozie 1,1 proc. W efekcie prawdopodobieństwo obniżki stóp przez Fed na czerwcowym posiedzeniu spadło z ponad 70 proc. do 60 proc. (wg modelu CME FedWatch). Jastrzębi wydźwięk danych nie spowodował fali podaży, ale ani S&P 500 ani Nasdaq Composite nie zdołały wyjść na nowe szczyty. Na GPW odczyty z USA nie zrobiły większego wrażenia, ale my mieliśmy swoje własne kłopoty. Wprawdzie w pierwszej części tygodnia wychodzenie WIG20 z korekty było imponujące, a sWIG80 zdołał w czwartek ustanowić nowy rekord historyczny, niemniej piątek przyniósł znacznie pogorszenie nastrojów.
Czytaj więcej
Hitem, ale podaży, ostatniej sesji tygodnia był komunikat dotyczący odzieżowego giganta LPP. Amerykańska firma inwestycyjna Hindenburg Research, specjalizująca się w wyszukiwaniu okazji do krótkich pozycji, opublikowała obszerny raport, w którym dowodzi, że polski blue chip wcale nie wycofał się z Rosji po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę. Cały manewr miał być upozorowany i zdaniem ekspertów Hindenburg Research spółka wprowadziła w błąd inwestorów sugerując dobrymi raportami, że szybko odbudowała biznes po rzekomym wyjściu z rosyjskiego rynku. Autorzy raportu poinformowali też, że otworzyli krótką pozycję na walorach LPP. Efekt w piątek był taki, że akcje potaniały o ponad 25 proc. i obrót został zawieszony. Widok rzadko spotykany w segmencie blue chips. A że LPP ma w portfelu WIG20 aż 5,5 proc, udziału, to cały indeks również odczuł tego „shorta”. Po południu jego notowania spadały do 2363 pkt, znosząc lwią część byczego dorobku z pierwszej części tygodnia. Kurs znów zbliżył się do średniej z 50 sesji, więc wzrosło ryzyko drugiego ataku na wsparcie. Jeśli do niego dojdzie i bariera pęknie, trwająca od końca lutego korekta może przybrać większe rozmiary na wzór tej styczniowej, która zatrzymała się poniżej wspomnianej średniej lub – w wariancie pesymistycznym – na wzór tych z I i III kwartału 2023 r., które zakończyły się dopiero na umownej granicy hossy, czyli średniej z 200 sesji. Trudno sobie wyobrazić by LPP pociągnęło za sobą cały dział dużych spółek, zwłaszcza że w końcu pojawią się łapacze spadających noży. Gorzej będzie, jeśli do spadkowego peletonu dołączą inni, zwłaszcza banki i PZU.
Czytaj więcej
W końcówce tygodnia rozczarowały też małe spółki. W piątkowe popołudnie aż 12 firm traciło po ponad 3 proc. W tym gronie były mocno ostatnio „grzane” walory jak BOŚ i Synektik, niewykluczone więc, że nadeszła faza krótkoterminowej realizacji zysków. Jest z czego spadać, bo w czwartek sWIG80 ustanowił rekord wszech czasów na poziomie 24 181 pkt. Wsparciem dla indeksu jest średnia z 50 sesji, która przebiega przy 23 367 pkt.