Kontrakty na Brent na giełdzie paliw w Londynie kosztowały nieznacznie powyżej 50 dolarów za baryłkę, z kolei za kontrakty na baryłkę WTI w Nowym Jorku trzeba było zapłacić około 48 dolarów.

Na notowania z pewnością wpływ miały rekordowe jej zapasy za oceanem. Ich wzrost w USA okazał się bowiem dużo wyższy, niż oczekiwali tego analitycy. Departament Energii podał, że w ubiegłym tygodniu zapasy ropy w USA wzrosły aż o 5 mln baryłek, do rekordowego poziomu 533,11 mln baryłek. Tym samym zapasy rosły tam po raz dziesiąty w okresie ostatnich 11 tygodni.

Amerykanie produkują coraz więcej, tymczasem kraje kartelu OPEC wraz z innymi ważnymi eksporterami tego surowca starają się ograniczyć jego podaż. Ich cel na pierwsze sześć miesięcy tego roku to zmniejszenie dziennej produkcji o ok. 1,8 mln baryłek dziennie. Jak pokazały opublikowane w marcu dane – kraje OPEC wywiązują się ze swoich zobowiązań, natomiast pozostałe państwa, które zawarły porozumienie o cięciu produkcji, nie ograniczają wydobycia w zadeklarowanym wcześniej rozmiarze. W Kuwejcie ma dojść do spotkania przedstawicieli OPEC, którzy ocenią dotychczasowe efekty porozumienia z końca listopada ubiegłego roku. Coraz częściej mówi się, że zostanie ono przedłużone na drugą połowę tego roku, czego w swoich wypowiedziach nie wykluczał m.in. minister energii Arabii Saudyjskiej.