Za ustawą głosowało 51 senatorów (49 z PiS i 2 niezrzeszonych), przeciw było 23 (20 z PO, 1 z PSL, 2 niezrzeszonych), jeden wstrzymał się od głosu (niezrzeszony). Teraz ustawa na biurko prezydenta. Jeśli ten ją podpisze, zostanie ogłoszona w Dzienniku Ustaw. Pracownicze Plany Kapitałowe ruszą od połowy przyszłego roku.

Rząd, który jest autorem tego pomysłu, ma nadzieję, że PPK zachęcą nas do dodatkowego oszczędzania na starość. Bo emerytury z ZUS, to już jasne, będą bardzo niskie i raczej nie zagwarantują nam godnego życia. O d połowy przyszłego roku firmy, najpierw te największe, zatrudniające co najmniej 250 osób (stopniowo będą dołączać do nich także te mniejsze i budżetówka), będą zapisywały swoich pracowników do PPK. Ci będą co miesiąc odkładać na emeryturę od 2 proc. do 4 proc. swojej pensji brutto. Pracodawca dołoży im do tego od 1,5 do 4 proc. pensji. Osoby z niskim zarobkami (blisko 2,5 tys. zł miesięcznie), zamiast 2 proc. odkładać będą 0,5 proc. pensji. Dołoży się do tego także państwo. Z budżetu wpłaci każdemu oszczędzającemu 250 zł opłaty powitalnej oraz dodatkowo co roku 240 zł. Taki mechanizm oznacza, że pensje pracowników, którzy przystąpią do PPK będą nieco niższe, zaś koszty ich zatrudnienia po stronie pracodawców nieco wzrosną.

Pieniądze odkładane w Pracowniczych Planach Kapitałowych będą trafiać do Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych, zakładów ubezpieczeń i PTE, które mają je pomnażać. Będą inwestować w obligacje i akcje, także za granicą. Za zarządzanie będą pobierać opłaty, do 0,6 proc. zgromadzonych kapitałów (wraz z premią za wyniki).

Docelowo PPK będą mieli obowiązek utworzyć wszyscy pracodawcy. Automatycznie zostaną do nich zapisani wszyscy pracownicy. Każdy będzie mógł jednak zrezygnować z udziału w programu. Jeśli tak zrobi, pieniądze z jego pensji nie będą pobierane. Po 4 latach pracownicy, którzy nie uczestniczą w PPK znów zostaną do niech zapisani. I znów będą mogli zrezygnować.

Rząd zapewnia, że pieniądze odkładane w ramach PPK, będą prywatnymi pieniędzmi oszczędzających. Będą podlegały dziedziczeniu. A cały system będzie nadzorowało państwo i Komisja Nadzoru Finansowego. Rząd liczy na to, że dzięki oszczędnością gromadzonym w nowym systemie zyskają nie tylko emeryci, ale też firmy, które będą miały dostęp do taniego, długoterminowego kapitału. Zyska też rynek finansowy, na który dzięki PPK trafiać ma nawet 15 mld zł rocznie.