W obecnej sytuacji wydaje nam się, że ryzyko dla przebiegu negocjacji jest co najmniej zbilansowane i nie zdziwi nas, gdy wpływ dalszych rozmów na rynki akcji będzie pozytywny.

Znajdujemy się jednak u progu nowego sezonu wynikowego, więc nawet jeśli ta kwestia nie zejdzie na dalszy plan, będzie miała mniejszy wpływ niż do tej pory. Sprawozdania za I kwartał 2018 r. będą wyjątkowe z kilku względów. Wielu analityków powtarza, że w USA mamy do czynienia z wieloletnią praktyką podawania zaniżonych prognoz zysków po to, by okazywały się „lepsze od oczekiwań". Efektywnie prowadzi to do sytuacji, w której za pozytywny dla rynku uznaje się sezon, w którym nie 50 proc., a co najmniej 70 proc. spółek „zaskoczyło" pozytywnie. Emanacją tych praktyk są m.in. zapisy rewizji prognoz w ciągu trzech miesięcy poprzedzających publikację, a które według Factsetu odejmowały od konsensusów ws. zysków przeciętnie -3,9 proc. Tym razem w ciągu ostatniego kwartału zrewidowano prognozy w górę o 5,4 proc., co nie miało miejsca nigdy, od kiedy te dane są zbierane (za II kwartał 2002 r.). Efektywnie prowadzi to do oczekiwań uśrednionego wzrostu zysków o imponujące 17,1 proc.

Gdyby oczekiwania się potwierdziły, 12-miesięczne wyprzedzające P/E spadłoby do poziomu 16,5, nieznacznie przewyższającego dziesięcioletnią średnią (16,1), co mogłoby otworzyć drogę do kolejnego ruchu wzrostowego. Głównym problemem, poza samą trudnością spełnienia tak wygórowanych oczekiwań, jest to, że są one w dużej mierze oparte na wydarzeniach jednorazowych, tzn. reformę podatków prezydenta Trumpa, która ma wygenerować około jednej trzeciej wzrostu zysków. Takie założenia nie biorą się znikąd, tylko z forward guidance samych spółek z S&P500, ale jak w przypadku każdej unikalnej sytuacji, dość duże jest tu ryzyko znaczących rozbieżności między ostatecznymi danymi a prognozami.

Dlatego tu właśnie kierujemy swoje obawy na najbliższy miesiąc, wierząc, że w sprawach handlowych zwycięży chiński pragmatyzm oraz trudności z utrzymaniem uwagi prezydenta Trumpa na jednym konflikcie. Paradoksalnie, mimo że jego tweety na temat Amazona doprowadziły do poważnej korekty tzw. FAANG, uspokoiły resztę świata w kwestii długotrwałej wojny handlowej. Teraz zostały zepchnięte z nagłówków przez nowe sankcje nałożone na Rosję czy przeszukanie przez FBI domu Michaela Cohena. Dla rynków akcji to najlepsze co mogło się wydarzyć. ¶