W kwietniu zarejestrowano w Wielkiej Brytanii zaledwie 4 tys. nowych aut, z czego 70 proc. to były samochody służbowe zamówione jeszcze przed pandemią. Jest to efekt ograniczeń narzuconych, by powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa. Z tego powodu zamknięto salony samochodowe oraz wstrzymano produkcję w fabrykach. Dla porównania, w kwietniu zeszłego roku zarejestrowano 167 tys. pojazdów.

Niektóre fabryki, m.in. Astona Martina czy Jaguara Land Rovera planują wznowić produkcję w tym miesiącu. Analitycy ostrzegają jednak, że trudno będzie powrócić do efektywnej produkcji przy jednoczesnym przestrzeganiu reżimu sanitarnego. Według Seána Kemple'a, dyrektora sprzedaży Close Brothers Motor Finance, z powodu nowych reguł produkcji w dłuższej perspektywie zaobserwowane zostaną problemy w dostawach części. Trend wzrostu popytu przewidywany tuż po opanowaniu pandemii również może się zmienić, co negatywnie wpłynie na przychody koncernów.

Kemple dodaje również, że jeśli z powodu braku gotówki oraz obaw przed wirusem klienci zaczną kupować auta używane, zwiększy się emisja gazów cieplarnianych, która przeszkodzi w osiągnięciu neutralności klimatycznej w 2050 r.