Pandemia odbiera złotemu blask

Obawy o kondycję europejskiej gospodarki wyraźnie osłabiły polską walutę. Złoty jest najsłabszy od marca, a na szybką poprawę nastrojów na rynkach się nie zanosi.

Publikacja: 29.10.2020 05:25

Pandemia odbiera złotemu blask

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz Marta Bogacz

Polska waluta jest pod presją od początku września, gdy w Europie zaczęła się uwidaczniać druga fala epidemii Covid-19. W tym czasie kurs euro w złotych wzrósł o ponad 20 groszy (około 5 proc.). W ostatnich tygodniach konsekwentnie odbijał się jednak od bariery na poziomie 4,60 zł. W środę ją sforsował, dochodząc nawet do 4,63 zł, w porównaniu do niespełna 4,59 zł we wtorek po południu. Tak słaba polska waluta była poprzednio w marcu, czyli w apogeum paniki na rynkach finansowych w związku z pierwszą falą pandemii Covid-19. Dolar w środę po południu kosztował nawet 3,95 zł, o 5 groszy więcej niż we wtorek. W tym wypadku droga do marcowego szczytu, gdy za dolara było trzeba zapłacić nawet 4,30 zł, jest jednak daleka.

Protesty w tle

Choć na pierwszy rzut oka gwałtowne środowe osłabienie złotego można łączyć z protestami przeciwko czwartkowemu wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, analitycy oceniają, że ten czynnik nie odgrywa dużej roli. – Złoty zachowuje się tak samo jak inne waluty regionu. To sugeruje, że osłabienie złotego nie jest podyktowane lokalnymi czynnikami. Owszem, zagrożenie przedterminowymi wyborami mogłoby negatywnie wpływać na złotego, ale to zagrożenie było większe we wrześniu niż dziś – tłumaczy Mateusz Sutowicz, analityk z banku Millennium.

Według niego osłabienie złotego jest odzwierciedleniem wzrostu awersji do ryzyka na rynkach finansowych, które przejawia się też m.in. wzrostem cen (spadkiem rentowności) niemieckich i amerykańskich obligacji skarbowych oraz paniczną przeceną na giełdach. – We Francji może zostać ogłoszony miesięczny „lockdown", w Niemczech również zaostrzane są antyepidemiczne ograniczenia. Na rynkach finansowych wyceniany jest wpływ tych wydarzeń na gospodarkę – tłumaczy Sutowicz. Według niego odbicie kursu euro od poziomu oporu wyznaczonego przez marcowe maksimum (nieco ponad 4,63 zł) sugeruje, że dalsza deprecjacja jest już mało prawdopodobna. – Trudno znaleźć jakiś powód, który mógłby trwale wypchnąć kurs euro w złotych na wyższy poziom. Takim powodem mógłby być np. całkowity lockdown w Polsce, ale na razie rząd próbuje tego uniknąć – ocenia analityk banku Millennium.

Reakcji RPP nie będzie

Innego zdania jest Daniel Kostecki, główny analityk w Conotoxia. – Wydaje mi się, że atak na szczyty z okresu wielkiego kryzysu to tylko kwestia czasu. Przebicie poziomu 4,60 zł za euro może oznaczać zmianę układu sił w krótkim terminie z większą presją na sprzedaż złotego – ocenia. W 2009 r. za euro trzeba było zapłacić niemal 5 zł. Według niego nie należy liczyć na to, że wprowadzane w Polsce i Europie Zachodniej ograniczenia aktywności ekonomicznej szybko zahamują rozwój epidemii, co mogłoby doprowadzić do poprawy nastrojów na rynkach finansowych.

GG Parkiet

Czynnikiem, który sprzyja deprecjacji złotego, jest też postawa Rady Polityki Pieniężnej, która w ostatnich komunikatach wskazywała, że niedostateczne osłabienie polskiej waluty w trakcie obecnego kryzysu może tłumić ożywienie gospodarcze. To sugeruje, że RPP nie będzie skłonna do obrony złotego. Jego osłabienie nie będzie też argumentem na rzecz powstrzymania się od dalszego łagodzenia polityki pieniężnej, co już wyceniane jest na rynku kontraktów terminowych na stopę procentową. – Moim zdaniem postawa RPP zaburzy w średnim terminie ścieżkę aprecjacyjną złotego, ale nie spodziewałbym się z tego tytułu jego dalszego osłabienia w najbliższym czasie – ocenia Sutowicz.

Forex
Walutowe szczęście
Forex
Eurodolar coraz bliżej minimów z jesieni zeszłego roku
Forex
Metale szlachetne dojrzały do korekty?
Forex
Coraz więcej argumentów przemawia za mocniejszym dolarem
Forex
Czy dane z USA przedłużą umocnienie złotego?
Forex
Czy EBC w tym tygodniu da nowy impuls do zwyżek euro?