Jedna wielka tajemnica

Nie da się więc określić fundamentalnej wartości kryptowalut, ponieważ nie ma żadnego ograniczenia w ich kreowaniu.

Publikacja: 20.01.2018 03:10

Rajd św. Mikołaja na giełdowych parkietach wzbudzał wśród inwestorów chyba mniejsze emocje niż szalony wzrost cen kryptowalut. To zupełnie inny segment rynku finansowego, bo słabo regulowany rynek niepubliczny. Wartość wyemitowanych tego typu aktywów stanowi zaledwie ułamek kapitalizacji nowojorskiej giełdy, ale tempo zwyżek bitcoina, etherum, litcoina i wielu innych kryptowalut przyprawiało o zawrót głowy. Warto pochylić się nad tym fenomenem, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy nie umknęła nam sprzed nosa jakaś okazja inwestycyjna.

Najbardziej popularny jest bitcoin, ale wcale nie najszybciej drożejący. Ta kryptowaluta jest owiana tajemnicą do tego stopnia, że nawet na dobrą sprawę nie wiadomo, kto był jej twórcą. Podwaliny teoretyczne stworzył w 1983 r. David Chauma (przypłacił wdrażanie w życie swojego pomysłu bankructwem własnej firmy), ale już za autora koncepcji uchodzi Satoshi Nakamoto. Natomiast inne źródła podają jako autorów trzech informatyków (Vladimir Oksman, Neil King i Charles Bry), którzy w 2008 r. opatentowali rozwiązania odzwierciedlające pomysł Chauma.

Wprawdzie liczba wyemitowanych (a raczej „wykopanych", bo tego sformułowania używa się do opisu kreacji bitcoina) jest z góry ograniczona, ale liczba funkcjonujących kryptowalut już nie została w żaden sposób określona. I to stanowi ogromną słabość tego rynku. Każdy może wykreować kryptowalutę, która będzie walczyła o uznanie i popularność z innymi tego typu tworami. Natomiast mitem założycielskim i podstawowym pomysłem było stworzenie elektronicznego odpowiednika klasycznego pieniądza, który nie byłby psuty nadmierną emisją. A z taką mieliśmy do czynienia od 2009 r. (i w zasadzie nadal mamy) w wielu krajach rozwiniętych. Czy wobec tego zacieśnianie polityki pieniężnej banków centralnych, jej normalizacja, spowoduje utratę atrakcyjności kryptowalut? Raczej nie, ponieważ to nie ten czynnik zdecydował o szybkim rozwoju tego rynku.

Nie da się więc określić fundamentalnej wartości kryptowalut, ponieważ nie ma żadnego ograniczenia w ich kreowaniu. Ich wartość ustalają jedynie bieżące transakcje na najróżniejszych platformach obrotu. Na każdej platformie kształtuje się w tym samym czasie inne cena. Podlega ona bardzo dużym wahaniom, znacznie szybszym niż zmiany w realnej gospodarce. Z tego też względu kryptowaluty obecnie nie nadają się do ustabilizowanego i stałego funkcjonowania w sferze realnej. Sprzedawca towaru lub usługi akceptujący płatność kryptowalutą naraża się na olbrzymie ryzyko zmiany jej kursu. Tego ryzyka wielu akceptantów takiej płatności nie czuło, ponieważ moda na kryptowaluty powodowała ich sukcesywny wzrost w stosunku do dolara. Do czasu. Jednak spadek kursu trwający np. kilka miesięcy mógłby być bardzo bolesny dla wielu przedsiębiorców akceptujących płatności kryptowalutami.

Obecny stan prawny też nie sprzyja, ponieważ nie ma powszechnego obowiązku akceptowania tych instrumentów w transakcjach, można go jedynie narzucić w formie dobrowolnej umowy między stronami.

Obrót bitcoinami zapewnia może nie zupełną anonimowość w sieci, ale zdecydowanie lepszą ochronę przed wszechobecnym nadzorem państwa. Z tego też względu aż nienaturalne byłoby, gdyby tą sferą nie zainteresowali się świat przestępczy (a zwłaszcza zorganizowane i majętne grupy przestępcze), szara strefa czy choćby zamożni podatnicy pragnący uciec przed mackami pazernego fiskusa. Najprostszym przestępstwem jest zwykła kradzież. Z jednej z największych platform obrotu Bitfinex w sierpniu ubiegłego roku skradziono niemal 120 tys. bitcoinów, które dziś miałyby wartość... ponad 2 mld USD. I wcale nie była to największa kradzież w historii. Te fakty zadają kłam innemu mitowi założycielskiemu, jakim była niemożność kradzieży bitcoina.

Bitcoin i inne kryptowaluty nie stanowią remedium na utratę wartości tradycyjnych walut. I w obecnym stanie nie mogą z nimi konkurować. Przyciągają uwagę niebotycznym wzrostem ceny na ograniczonym i rozproszonym rynku. Ale ze względu na brak oszacowania realnej wartości ich obrót zdecydowanie bardziej przypomina hazard, gdzie najwięcej zależy od szczęścia i mocnych nerwów, niż inwestycję opartą na wiedzy i doświadczeniu. Wielu obracających bitcoinem nie wie niemal nic o kryptowalutach. Ten czynnik również zdecydowanie zbliża ten obrót do gier losowych. Podstawową zasadą inwestowania jest lokowanie kapitału w takie instrumenty, które są znane i zrozumiałe dla inwestora.

W Polsce zdecydowana większość ludzi ma problem ze zrozumieniem rynku akcji czy obligacji, więc obrót bitcoinem jest tym bardziej tajemniczy i nieczytelny. Podobnie jest zresztą w USA. I gdy ta grupa laików zacznie nadawać ton światowemu handlowi bitcoinem, to zgodnie z doświadczeniami poprzednich baniek spekulacyjnych nadejdzie czas na jej pęknięcie.

Czy właśnie mamy do czynienia z pęknięciem bańki na bitcoinie? Kto wie? Wszak kryptowaluty to jedna wielka, ale rozproszona, tajemnica.

Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów
Felietony
Nowa epoka w prospektach?
Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek