Zwrot w zieloną stronę mocy

Na fali nadchodzącej liberalizacji regulacji dla wiatraków spółki wyciągnęły z szuflady zakurzone projekty farm. Szansy szukają także na rynku elektrowni słonecznych.

Publikacja: 23.03.2018 15:00

Zgodnie z informacjami ujawnionymi przez „Parkiet" w lutym Ministerstwo Energii chce zakontraktować dużą ilość prądu z nowych ekoelektrowni, głównie farm wiatrowych i słonecznych. Co prawda te technologie rywalizują o rządowe kontrakty w ramach tych samych aukcji, ale ze względu na ekonomikę przedsięwzięcia w koszyku dla źródeł powyżej 1 MW większe szanse mają wiatraki. Z kolei tam, gdzie o wsparcie walczą instalacje do 1 MW, głównym wygranym będzie fotowoltaika.

Termin tegorocznej aukcji nie jest na razie znany. Ogłosi go prezes Urzędu Regulacji Energetyki, ale dopiero po nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) oraz przepisów innych ustaw, w tym tej ustanawiającej minimalną odległość turbin od zabudowań. To czasowe wyłączenie tej zasady dla projektów posiadających pozwolenie na budowę stało się podstawą ponownej analizy zaangażowania w energetykę wiatrową przez energetyczne spółki. Warunek jest taki, by z farmy w ciągu pięciu lat popłynął prąd. – Jeśli niebawem dokument trafi do Sejmu, a prezydent podpisze go w lipcu, to na przełomie września i października powinny się odbyć aukcje. Wybudowane po jej wygraniu instalacje słoneczne czy wiatrowe w znacznej części dostarczą energię do sieci w 2020 roku, czyli będą się wliczały do realizacji polskich zobowiązań – tłumaczy Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.

Zachęca do szybkiego rozwijania projektów mających już co najmniej ważną decyzją środowiskową. W innym przypadku elektrownie węglowe i resort energii będą miały argument, by znów doraźnie ruszyć ze współspalaniem.

Skorzystać na liberalizacji przepisów

Wśród spółek giełdowych najwięcej mocy mogących skorzystać na obowiązującej pięć lat liberalizacji zidentyfikowała Polenergia. Firma kontrolowana przez Kulczyk Investmensts może zrealizować 185 MW mocy wiatrowych, jeżeli wygrają aukcję. Z kolei do budowania farm słonecznych wytypowano miejsca, gdzie kiedyś miały stanąć turbiny. Jednak te projekty są mniej zaawansowane, więc na liberalizację się nie załapią. Polenergia wskazała na możliwość realizacji 26 MW takich mocy.

PGE i Energa też powalczą o rządowe dopłaty do produkcji. Lider rynku wytwarzania zapowiedział udział dwóch farm: na 80–90 MW oraz 60 MW. Jeśli faktycznie zostałyby zrealizowane, to w portfelu wiatrowym PGE znalazłoby się łącznie blisko 683–693 MW, czyli o 140–150 MW więcej niż teraz. Z kolei gdański koncern posiada tylko jeden projekt o mocy 30 MW gotowy do startu. Jak szacuje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW), podobnych projektów na całym rynku jest 1–2 tys. MW. – Duża ich część może wypaść z gry, głównie tam, gdzie miały być użyte turbiny starszego typu lub ważność ich pozwoleń upłynęła z różnych względów – twierdzi jednak Janusz Gajowiecki, prezes PSEW. Z kolei Maciej Stryjecki z Fundacji na rzecz Energetyki Zrównoważonej (FNEZ) widzi miejsce dla kolejnych 1–1,5 tys. MW, które powstaną w perspektywie kilku następnych lat. W sumie na lądzie miałoby więc powstać ok. 7–7,5 tys. MW w następnych latach. Potem energetyka wiatrowa poszłaby na Bałtyk.

Teoretycznie w tegorocznej aukcji dla źródeł o mocach przekraczających 1 MW mógłby być tłok. W jej ramach przewidziano zamówienie zielonego prądu odpowiadającego właśnie takiej ilości mocy. Sceptycy twierdzą jednak, że nie cały wolumen zostanie wykorzystany.

Na zamówieniu prądu z nowych turbin tegoroczne aukcje się nie zakończą. – Oprócz udziału w aukcji projektów wiatrowych rozważamy także udział w aukcjach dla fotowoltaiki czy instalacji wykorzystujących biomasę – zauważa Adam Kasprzyk, rzecznik Energi.

W przypadku tych ostatnich nie chodzi o nowe moce, lecz o przejście tych działających z systemu zielonych certyfikatów do systemu aukcyjnego. W grze jest 500 MW, a wolumen podobno został tak skalkulowany, by wszystkie państwowe instalacje na biomasę się załapały. Na pewno skorzysta należący do Enei tzw. zielony blok na 200 MW w Elektrowni Połaniec. Ale o wsparcie mogą też powalczyć źródła PGE. – Jeśli ustawa zostałaby znowelizowana i zmniejszyłoby się ryzyko na tym rynku, to skorzystać ze wsparcia po wygranej aukcji mogłyby działające u nas instalacje dedykowane do spalania biomasy. Mamy dwa takie bloki w Jaworznie i po jednym w Tychach i Stalowej Woli – wskazał Dariusz Niemiec, dyrektor departamentu operatora rynku i obsługi handlu w Tauronie.

Duży ruch na rynku fotowoltaiki

Państwowa energetyka – podobnie jak Polenergia – też widzi szansę na rynku farm słonecznych. O ile jednak firma z portfela rodziny Kulczyków stawia na ich rozwój organiczny, to firmy takie jak PGE, Energa czy Enea szukają projektów już ze wsparciem, czyli po wygranej w poprzednich dwóch aukcjach. Takie odbyły się w grudniu 2016 r. i czerwcu 2017 r. Ta jesienna z ubiegłego roku została ogłoszona, lecz wkrótce potem unieważniona lub odwołana, bo nie było jeszcze nowelizacji naprawiającej wadliwe przepisy o naliczaniu pomocy publicznej. Bez niej zaś Bruksela nie dawała zielonego światła na przeprowadzanie kolejnej procedury.

PGE dostało duży odzew na swoje ogłoszenie o kupnie projektów farm. Zgłaszają się przy tym nie tylko właściciele projektów do realizacji (tych do 1 MW, ale i tych większych) i ci z już funkcjonującymi elektrowniami słonecznymi, jak też firmy montażowe, jednostki badawczo-naukowe czy firmy zainteresowane kupnem przynajmniej części energii bezpośrednio z takich instalacji. – Świadczy to o dużej atrakcyjności rynku i pokazuje, że istnieje wiele możliwości, by na nim zaistnieć – argumentuje Michał Kucaj, rzecznik PGE Energia Odnawialna. Jednak PGE odsiewa tych z projektami we wczesnej fazie rozwoju lub tych z pozwoleniami na budowę. Spółkę interesują tylko te z już wygranym wsparciem. Rozpoczęto już nawet rozmowy z kilkoma partnerami. – Chcemy nabyć projekty o łącznej mocy zainstalowanej sięgającej kilkudziesięciu megawatów – mówi Kucaj. Nie ujawnia wysokości ofert.

– Dziś projektów fotowoltaicznych do kupienia szuka nie tylko PGE, ale także inne spółki – twierdzi Wiśniewski. Z naszych informacji wynika, że także Enea i Energa rozmawiają z rynkiem. Ceny są mocno zróżnicowane, opiewają na kwoty 100–500 tys. zł, w zależności od wielkości projektu, lokalizacji, stanu zaawansowania inwestycji, a w przypadku już działającej instalacji od tego, czy jest ona zadłużona.

Od Enei nie dostaliśmy odpowiedzi. Z kolei Energa potwierdziła, że jest otwarta na akwizycję projektów, które będą indywidualnie oceniane przed zakupem. – Jednocześnie zachęcamy właścicieli projektów z wygraną aukcją do przedstawienia oferty sprzedaży – dodaje Kasprzyk.

– Mocniej postawiony akcent na rozwijanie zielonej energetyki w koncernach energetycznych, głównie w PGE, wynika najprawdopodobniej z faktu, że Polska stawia właśnie na ten segment. Dobitnie zostało to podkreślone zainteresowaniem się segmentem farm morskich spółki Statoil, który wszedł do projektu Polenergii. Państwowa energetyka chce też skorzystać na liberalizacji przepisów dla farm na lądzie – tłumaczy Paweł Puchalski z DM BZ WBK. Jego zdaniem może być też kolejny, mniej oczywisty powód. – Polska dostała notyfikację rynku mocy, by wydłużyć życie „brudnych", węglowych źródeł. Jednocześnie jednak Bruksela najwyraźniej zażądała czegoś w zamian. Moim zdaniem zarówno odkurzenie projektów wiatru na morzu, jak i aukcje dla nowych mocy w wietrze na lądzie czy fotowoltaice dobitnie świadczą o tym, że Unia Europejska wymaga od Polski inwestycji w czyste technologie wytwarzania – dodaje Puchalski.

– Państwowe spółki zaczynają szukać ucieczki do przodu przez wydatkami na atom – co jest racjonalnym posunięciem – a także realizują politykę głównego właściciela, któremu teraz zaczęło zależeć na spełnieniu celów OZE do 2020 r. – podaje kolejną przyczynę Wiśniewski. Jego zdaniem główny zarzut wobec ministra energii jako twórcy regulacji i właściciela państwowych spółek jest ten, że przy rosnącym ryzyku niewypełnienia celów OZE państwowe koncerny nie chciały dotąd korzystać z instrumentu wsparcia, jaki dają aukcję. Koncerny jednak zachowywały się racjonalnie, bo nie chciały brać na siebie ryzyka związanego z udziałem w postępowaniu na bazie złych przepisów. Zwłaszcza że miały w tym czasie inne priorytety.

W ocenie Puchalskiego więcej farm wiatrowych (czy na lądzie czy na morzu) mogłoby zwiększyć atrakcyjność opartych dotąd na węglu spółek w oczach inwestorów. Jednak skala potencjalnego wzrostu wyceny spółek Polenergia czy PGE (firm, które posiadają realne projekty wiatraków na morzu) będzie zależna od tego, jaki poziom wsparcia uzyskają one w aukcjach. – Skoro jest takie zainteresowanie morską energetyka wiatrową (PGE/Statoil), to nie wykluczałbym dedykowanych aukcji w Polsce w przyszłym roku – zauważa Puchalski. Nieoczekiwanie projekty wiatraków na Bałtyku odmroził także Orlen. – Posiadamy koncesję na budowę zespołu farm na Bałtyku o maksymalnej łącznej mocy 1200 MW – słyszymy w PKN. Są to jednak projekty posiadające tylko pozwolenie stworzenia wyspy, na której mają stanąć turbiny, ale brak im umowy przyłączeniowej czy decyzji środowiskowych. – Pierwszym etapem jest zakup koncepcji technicznej, która określi możliwości przygotowania i realizacji projektu. Dopiero później będzie można mówić o ewentualnym harmonogramie i zakresie zadania – tłumaczy PKN.

[email protected]

543 MW mocy z wiatru ma PGE, którym kieruje Henryk Baranowski. W portfelu są też siłownie na biomasę, wodne i szczytowo-pompowe.

245,3 MW tyle mocy z farm wiatrowych na lądzie rozwinęła dotąd Polenergia. Pracami jej zarządu kieruje Jacek Głowacki.

200,75 MW tyle mocy w wietrze posiada Tauron, którym kieruje Filip Grzegorczyk. Oprócz tego spółka ma siłownie wodne na 139 MW.

185 MW w farmach wiatrowych posiada Energa, której p.o. prezesa jest Alicja Klimiuk. W portfelu jest też m.in. 5 MW ze słońca.

70 MW w wietrze ma Enea, zarządzana przez Mirosława Kowalika. W portfelu są też instalacje na biomasę, wodę i biogaz.

Energetyka
Prace nad wydzieleniem węgla startują od nowa
Energetyka
Onde zachowa część projektów OZE dla siebie
Energetyka
Redukcje mocy w OZE wyzwaniem dla Grenevii
Energetyka
Wiatraki przywiały pierwsze zyski Grenevii. Firma szuka partnerów do nowego projektu
Energetyka
Spółki bez rekompensat? Kurs Taurona spada, a inne resorty krytykują projekt
Energetyka
Ustawa o mrożeniu cen prądu mnoży wątpliwości