Rynek ignoruje ryzyko wejścia ustawy frankowej

Po czterech latach od czarnego czwartku wciąż toczą się dyskusje o pomocy dla frankowiczów. Jej wejście w życie nie powinno pogrążyć banków.

Aktualizacja: 15.01.2019 12:10 Publikacja: 15.01.2019 05:00

Rynek ignoruje ryzyko wejścia ustawy frankowej

Foto: Adobestock

We wtorek mijają cztery lata od czarnego czwartku, gdy Szwajcarski Bank Narodowy uwolnił kurs franka. W efekcie jego kurs wystrzelił z notowanych wcześniej 3,55 zł do nawet ponad 4,3 zł.

Projekt do modyfikacji?

Dziś za szwajcarską walutę płaci się 3,80 zł, ale wiosną kurs spadł nawet poniżej 3,50 zł, czyli niższego poziomu niż przed czarnym czwartkiem. Przez te cztery lata politycy obiecywali frankowiczom wprowadzenie korzystnych dla nich ustaw, także tych mających skutkować przewalutowaniem po kursie z dnia zaciągnięcia, co nie tylko jest nierealne, ale też doprowadziłoby do dużych perturbacji w sektorze bankowym.

Teraz dyskusje o propozycjach dla frankowiczów wracają. Tadeusz Cymański, szef sejmowej podkomisji, zapowiadał parę dni temu, że posiedzenie ma się odbyć jeszcze w styczniu. – Być może prace podkomisji nie zakończą się na jednym posiedzeniu. Jest wola kontynuowania prac nad projektem i zgoda co do potrzeby uchwalenia zmian. Niewykluczone, że zostaną złożone i przyjęte poselskie poprawki, które jednak nie naruszają konstrukcji ustawy – mówił Cymański.

Chodzi o zaproponowaną przez prezydenta Andrzeja Dudę w sierpniu 2017 r. ustawę rozbudowującą powstały w 2015 r. Fundusz Wsparcia Kredytobiorców. W Sejmie są wprawdzie łącznie cztery różne projekty frankowe, ale ten ma największe szanse na wejście w życie, bo jako jedyny ma pozytywną ocenę rządu. Zakłada utworzenie w FWK specjalnej składki płaconej przez banki, z której miałyby być finansowane konwersje.

– W tym roku odbędą się wybory do europejskiego i polskiego parlamentu, więc wracają dyskusje i zwiększa się nieco ryzyko wprowadzenia ustawy frankowej. Trudno jednak przewidzieć, czy rzeczywiście tak się stanie. Nawet jeśli byłaby to nowelizacja ustawy o Funduszu Wsparcia Kredytobiorców, zaproponowana przez prezydenta, nie byłoby to coś, co miałoby groźne konsekwencje dla sektora, który powinien sobie z tym poradzić. Po wycenach banków, które nie uwzględniają ewentualnych kosztów z tego tytułu, widać, że rynek zupełnie ignoruje to ryzyko – mówi Marta Czajkowska-Bałdyga, analityczka Haitonga. Mierzone wskaźnikiem C/Z wyceny Banku Millennium i mBanku, mających największy udział frankowych hipotek w portfelu, są podobne jak konkurencyjnych banków, a nawet wyraźnie wyższe niż Pekao i Aliora, które tych kredytów mają bardzo mało lub wcale.

– Nawet jeśli założymy, że banki będą płacić maksymalną stawkę, to w pierwszym roku wyniosłaby ok. 2,5 mld zł w skali sektora. To 17 proc. zysku netto sektora bankowego, więc nie jest to bardzo dużo i nie zagroziłoby stabilności ani nie uderzyło mocno w wycenę banków. Także akcja kredytowa nie powinna być zagrożona, bo kwota ta stanowi zaledwie nieco ponad 1 proc. kapitałów sektora bankowego. Gdyby składka była płacona także w kolejnych latach, miałaby jednocyfrowy wpływ na spadek wartości banków, bo co roku by malała i jej wpływ byłby mniejszy – wskazuje Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy Securities.

W połowie ubiegłego roku było 482 tys. umów hipotek frankowych (kredyty te spłacało 838,2 tys. osób, głównie małżeństwa). Dobrowolnych przewalutowań jest jak na lekarstwo, mimo użytego przez regulatorów kija na banki w postaci wyższych wag ryzyka na hipoteki walutowe i wprowadzenia buforów kapitałowych obniżających dywidendy i rentowność ROE. Z naszej ankiety (przeprowadzonej w sierpniu wśród banków) wynika, że tylko 0,3 proc. wszystkich umów hipotek frankowych zostało od początku 2017 r. przewalutowane.

– O tak małej liczbie decyduje kilka czynników. Kredyty te dobrze się spłacają, w czym pomaga silna gospodarka i ujemne stopy w Szwajcarii. Poza tym politycy wciąż obiecywali wprowadzenie korzystnych dla klientów ustaw, więc mało kto godził się na przewalutowanie na warunkach rynkowych – wskazuje Jańczak.

Frankowych hipotek ubywa

Jego zdaniem systemowa ingerencja w portfel kredytów frankowych nie jest teraz konieczna. – Zarówno z punktu widzenia klientów, jak i samych banków, które teraz są znacznie bardziej odporne. Portfel tych kredytów jest coraz mniejszy, a bilanse banków coraz mocniejsze, więc skoro kilka lat temu poradziły sobie ze skokowym umocnieniem franka szwajcarskiego, to tym bardziej poradziłyby sobie teraz – mówi analityk Ipopemy. Wartość frankowych hipotek to 105 mld zł i w portfelu kredytowym brutto sektora bankowego ich udział wynosił na koniec listopada 9,6 proc., czyli najmniej, odkąd zaczęto na masową skalę ich udzielać (hipoteki te spłacają się w tempie ok. 7 proc. rocznie).

– Pozytywne jest to, że politycy podkreślają, iż ważna jest stabilność sektora finansowego, a sektor bankowy finansujący gospodarkę jest jego najistotniejszym ogniwem. To daje nadzieję, że nie zostanie wprowadzone rozwiązanie nadmiernie obciążające sektor – dodaje Czajkowska-Bałdyga.

Banki
Zysk Alior Banku nieco powyżej oczekiwań. Będzie dywidenda
Banki
Banki nie są nadmiernie drogie, ale hossa nie będzie trwać wiecznie
Banki
NBP pod kreską. Strata w 2023 roku poszła w miliardy złotych
Banki
Prezes mBanku Cezary Stypułkowski: Marne prawo, żadna sprawiedliwość, upadła moralność
Banki
Czy koszty ratowania Getin Noble Banku kiedyś się zwrócą?
Banki
Czystki dotarły do Banku Pekao, to już ostatnie dni Leszka Skiby jako prezesa