Państwowe firmy dadzą zarobić?

Największe szanse na dobre wyniki i pozytywne zachowanie kursu mają banki, PZU i PGNiG. Niewiadomą jest energetyka, ale jeśli uda się przenieść wzrost kosztów wytwarzania na klientów, także tu możliwe będzie odbicie.

Publikacja: 21.11.2018 11:18

Foto: GG Parkiet

Minęły trzy lata rządów Prawa i Sprawiedliwości, w czasie których państwowe firmy przeżywały lepsze i  gorsze chwile. Zarobić dały, głównie dzięki sprzyjającemu otoczeniu, Orlen, Lotos, JSW i KGHM. Dobrze wypadły też PKO BP i PZU, ale bardzo słabo energetyka, Azoty, BOŚ, PHN i PKP Cargo. Co dalej?

Sporo wyzwań

– Warto na początku podkreślić, że w opinii coraz większej grupy inwestorów – ale także na podstawie wskaźników ekonomicznych – znajdujemy się w końcówce cyklu i przed nami raczej spadek aktywności gospodarczej niż jej wzrost. Powinniśmy raczej wybrać spółki, które mogą najmniej stracić w przypadku ziszczenia się tego negatywnego scenariusza – uważa Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.

Czy mogą być to firmy energetyczne, które nie wiadomo, czy będą mogły przenieść podwyżki cen energii na klientów w roku wyborczym? – Prognozy wyników tych spółek na przyszły rok nie predestynują ich raczej do stania się liderami zwyżek w dłuższym terminie – uważa Materna. Jednak Kamil Kliszcz, szef działu analiz DM mBanku, wskazuje, że perspektywy dla sektora na najbliższe trzy lata wyglądają dość obiecująco, o czym decyduje poprawa marż w segmencie wytwarzania w przyszłym i kolejnym roku czy wzrost cen węgla, sprzyjający pionowo zintegrowanym koncernom.

– Wyjaśnia się powoli czynnik mogący zagrozić wynikom, czyli taryfa dla gospodarstw domowych. Jeśli uda się wprowadzić mechanizm kompensujący, to dużego problemu dla firm energetycznych nie będzie, ale pierwotnie proponowane zamrożenie taryf i poniesienie kosztu przez branżę dla niektórych spółek byłoby bardzo negatywne, np. dla Energi czy Tauronu. Najbliższe trzy lata nie przyniosą wielkich nakładów inwestycyjnych na energetykę, kolejna fala przyjdzie pewnie dopiero w latach 20., i dlatego spółki powinno być stać na powrót do wypłaty dywidend. Czy tak się stanie – zadecyduje główny akcjonariusz. Wygląda więc na to, że momentum dla firm energetycznych będzie korzystne – uważa Kliszcz.

Dodaje, że Lotos i Orlen w dużym stopniu są uzależnione od otoczenia makroekonomicznego, a rafineriom ostatnie cztery lata przyniosły hossę i wyniki były rekordowe. – Teraz spodziewamy się raczej pogorszenia marż modelowych w rafineriach. Oczekujemy rosnących cen ropy i gazu, co powinno sprzyjać spółkom wydobywczym, takim jak PGNiG, MOL czy Lotos, a pod presją mogą być rafinerie, czyli Orlen. W przyszłym roku PGNiG powinien być zdolny do wypłaty dywidend, podobnie jak Orlen i Lotos, choć tu szykowana fuzja będzie mieć decydujący wpływ – zaznacza Kliszcz.

– Trudno znaleźć coś negatywnego w przypadku PGNiG, które od wielu lat znajduje się w trendzie wzrostowym, rośnie także udział wydobycia w przychodach – dodaje Materna.

Co ze spółkami nawozowymi? Azoty były jedną z najsłabszych spółek z mWIG40. – Drogi gaz i prąd oraz certyfikaty CO2, a także spadek możliwości zakupowych rolników po m.in. suszy w tym roku, to raczej słabe prognostyki na kolejny okres, choć w tej branży faktycznie wydaje się, że gorzej już być nie może. Na plus przemawia tu fakt, że jesteśmy w przededniu otwarcia sezonu zakupów przez dystrybutorów, choć będą one mniejsze niż rok temu, bo w magazynach zostało trochę towaru z wcześniejszego okresu – uważa Materna.

– Na hossie na rynku nieruchomości mógłby skorzystać w końcu PHN. Ciekawe wycenowo byłoby PKP Cargo, gdyby nie ogromne potrzeby modernizacyjne w kolejnych latach, niwelujące szansę na dywidendy czy poprawę wyników – dodaje.

Finansowe typy i PGNiG

Może warto postawić na banki, które osiągają dobre wyniki, ale w razie mocnego osłabienia koniunktury mogą być zmuszone do zwiększenia odpisów? – W spółkach państwowych dochodzi do tego ryzyko, że mogą zostać wykorzystane do silnego pobudzenia inwestycji publicznych, w razie osłabienia gospodarki – poprzez kredyty o nie zawsze dostatecznych marżach. Wybór jest, jak widać, dość trudny. Pozostaje jeszcze PZU, które powinno być bardziej niż inne podmioty odporne na koniunkturę gospodarczą, a brak podwyżek stóp da szansę na przynajmniej obronienie wartości portfela inwestycyjnego w papiery dłużne, choć w dłuższym terminie taka sytuacja nie daje szansy na zarobek na portfelu obligacji – mówi analityk Millennium DM.

– Mamy pozytywną rekomendację dla PZU, w którym nie widać działań mogących uzasadniać dyskonto za państwowego głównego akcjonariusza. Podobnie zresztą jest w PKO BP, który wykonał bardzo duży wysiłek pod względem poprawy postrzegania przez rynek. Poza tym, pomimo że był liderem rynku, istotnie rósł, szczególnie w tym roku. Pekao też jest dość dobrze zarządzany, ale bank nie rozwijał się tak szybko jak inne i kurs radził sobie ostatnio słabiej. Zmiana polityki wypłaty dywidendy jest zgodna z moimi oczekiwaniami. Obniżenie wskaźnika wypłaty wskazuje, że wzrost aktywów powinien przyspieszyć, a w ostatnich paru latach premiowane były te banki, które zwiększały bilanse, a nie te, które rosły wolniej, ale wypłacały więcej dywidendy. Kierując się tym kryterium, można stwierdzić, że Pekao idzie w dobrym kierunku, a czy uda się osiągnąć zakładany wzrost, czas pokaże – mówi Mateusz Krupa, analityk Erste.

Z drugiej strony jest Alior, kontrolowany przez PZU, z którego systematycznie napływają złe informacje i kurs spada. – Jest już trzeci prezes w tym roku, na razie zrobił dobre wrażenie. Poinformował podczas konferencji, że nie angażowałby się w tę rolę, gdyby miało dojść do powrotu do rozmów o fuzji z Pekao, więc wnioskuję, że nie byłby także zwolennikiem przejmowania aktywów BOŚ, o czym spekulowała prasa – dodaje Krupa.

– Analizując ryzyko dla poszczególnych branż, postawiłbym mimo wszystko na banki, gdzie obecnie jedynie mówimy o potencjalnie negatywnym scenariuszu, jakim byłoby silne osłabienie koniunktury, a  wydaje się ono teraz mało prawdopodobne. Do tego dodajmy PGNiG. W pozostałych branżach ryzyko jest znacznie bardziej realne. Patrząc z punktu widzenia analizy technicznej, po silnych spadkach można liczyć na korekcyjne odbicie energetyki mimo nie najlepszych prognoz wyników – podsumowuje Materna.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty