Spadki rozpoczęte na rynku chińskim kontynuowane były podczas sesji europejskiej i tym samym po raz kolejny inwestorzy przekonali się, że w kwestii przepychanek pomiędzy dwoma mocarstwami nie można być niczego pewnym. Niepewność ta nie ma oczywiście korzystnego wpływu na notowania wielu klas aktywów na światowych rynkach, w tym akcji oraz walut rynków wschodzących, do których zaliczamy złotego. Jedynie ostatnia odwilż w napięciach na linii USA–UE odnośnie do wzajemnych ceł ogranicza reakcje na krajowej walucie i możliwe jest jej większe osłabienie. Niemniej jednak kierunek globalnych zmian w polityce handlowej i oczekiwana wrześniowa podwyżka stóp procentowych przez Fed nie daje wielkich nadziei na wystąpienie ruchu umacniającego złotego w najbliższych tygodniach. Kluczowe poza przepychankami na linii USA–Chiny będą piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy, który był chwalony w środę przez Fed robiący przygotowanie do w zasadzie pewnej (rynek wycenia taki scenariusz na 92 proc.) wrześniowej podwyżki o 25 pkt bazowych. W przypadku kolejnych dobrych danych z amerykańskiej gospodarki (stopy bezrobocia i przyrostu zatrudnienia) popyt na dolara ma szansę wzrosnąć i tym samym wróci presja na obranie kierunku 1,15 na parze EUR/USD, będąc tegorocznym minimum. To może się ponownie przełożyć na słabszego złotego.