Felieton niepoprawny i niesymetryczny, czyli Balcerowicz musi wrócić

Kampania polityczna w Polsce nabiera tempa, a wraz z nią tempa nabierają coraz bardziej populistyczne zapowiedzi od lewa do prawa. Jestem zdumiony, że po 33 latach od upadku komuny w roku wyborczym prawie nikt nie głosi haseł gospodarki wolnorynkowej. Właścicieli ponad 1 mln rachunków inwestycyjnych w Polsce politycy postrzegają jak niepotrzebny plankton. Wolą podlizywać się elektoratowi roszczeniowemu, liczącemu na kolejne socjalne benefity.

Publikacja: 13.04.2023 21:00

Dariusz Jarosz, prezes, Newgate Polska

Dariusz Jarosz, prezes, Newgate Polska

Foto: materiały prasowe

Andrzej Lepper, pierwszy przewodniczący partii Samoobrona, gdy był na szczycie, niemal każde sejmowe wystąpienie kończył stwierdzeniem „Balcerowicz musi odejść”. Ten były wicepremier i minister finansów stał za trudnymi reformami na początku lat 90., które dały się we znaki zwłaszcza mieszkańcom wsi i małych miasteczek. Działał według neoliberalnych zasad i w ciągu 1,5 roku zdławił hiperinflację, zreformował system bankowy i rynek detaliczny. Był zwolennikiem powszechnej prywatyzacji i silnej warszawskiej giełdy. I gdy słucham kolejnych wieców z udziałem polityków obiecujących wszystko wszystkim, to moim zdaniem „Balcerowicz powinien wrócić”. Niekoniecznie osobiście, ale ktoś powinien przywrócić wiarę w wolnorynkowe zdrowe zasady, o których wszyscy, którzy obalali komunę, już zapomnieli.

Mam wrażenie, że wiele haseł, które obowiązywały w socjalizmie, jest obecnie twórczo rozwijanych, choć podobno system się zmienił. Podstawowe, które już w latach 60. głosił towarzysz Wiesław Gomułka, brzmiało „Wola partii – wolą narodu”. Partią przewodnią była zaś za komuny Polska Zjednoczona Parta Robotnicza rządząca nieprzerwanie od zakończenia II wojny światowej wraz z dwoma „przystawkami”. Politykiem numer jeden w Polsce nie był wówczas premier, ale pierwszy sekretarz PZPR. To partia decydowała, kto zbędzie prezesem w jakiej firmie, kto dostanie paszport, mieszkanie albo przydział na samochód. To partia decydowała i kontrolowała to, co się działo w państwowych firmach, bo w każdej miała komórkę w postaci podstawowej organizacji partyjnej. Kontrolowała niemal wszystko i wszystkich, a niepokornych ścigały pod byle pretekstem służby tzw. bezpieczeństwa.

Obecna sytuacja jest nieco podobna z tą różnicą, że obok państwowych działają jeszcze firmy prywatne, choć i one muszą się często liczyć w swych kalkulacjach z tym sektorem. Ale wróćmy do zapomnianych haseł wolnorynkowych, którymi w latach 90. karmiono spragnionych amerykańskiego snu w Polsce poddanych. Wiele z nich mocno się zdezawuowało w zderzeniu z naszą rzeczywistością, a niektóre nadal są ponadczasowe i aktualne, choć wolnorynkowe wcale nie są. Sprawdźmy z perspektywy czasu, jakimi tezami nas mamiono.

1. Model gospodarczy oparty na prywatnej własności jest najbardziej efektywny i świadczy o konkurencyj- ności gospodarki:

Fałsz – gdyby tak było, to:

– nie budowalibyśmy państwowego samochodu elektrycznego zwanego Izerą,

– nie budowalibyśmy państwowego megalotniska CPK,

– nie budowalibyśmy państwowych promów morskich sławiących nasz przemysł okrętowy (na razie etap stępki),

– nie budowalibyśmy państwowych molochów i monopolistów w kluczowych gałęziach przemysłu i finansów.

2. Prywatne firmy są bardziej efektywne od państwowych:

Fałsz – gdyby tak było, to:

– Program Powszechnej Prywatyzacji jako przykład powszechnego uwłaszczenia 512 przedsiębiorstw w latach 1994–1998 nie stałby się powszechnie krytykowanym programem klęski, gdzie zyskali poprzez uwłaszczenie głównie zarządzający 18 Narodowymi Funduszami Inwestycyjnymi (m.in. wzrost wartości ziemi należącej do przejętych zakładów),

– w ostatnich latach nie doszłoby do renacjonalizacji największych polskich firm m.in. w sektorze finansowym i energetycznym,

– nie wstrzymano by sprzedaży tzw. resztówek w spółkach, gdzie Skarb Państwa nadal utrzymuje udziały (w wielu przypadkach to właśnie te pakiety pozwalają na kontrolę nad firmami).

3. Firmami pozostającymi pod kontrolą Skarbu Państwa powinni zarządzać dobrze wykształceni bezpartyjni fachowcy:

Fałsz:

– pierwszym kluczem jest namaszczenie partyjne, bez niego można zapomnieć o karierze,

– drugim kluczem są umowy koalicyjne i wyznaczane przez frakcje parytety (do zmian na stanowiskach dochodzi głównie w wyniku starć pomiędzy nimi),

– dobrze wykształcony oznacza posiadający tytuł MBA (warunek zasiadania w radzie nadzorczej) zdobyty zaocznie na jednej z uczelni radomskich,

– spółkami nie zarządza zarząd, tylko rada nadzorcza, składająca się w większości z polityków lub osób z politykami związanych,

– ulubionym ostatnio stanowiskiem służącym do kierowania firmą jest osoba zatrudniana na pozycji eksperta lub doradcy (polityczny nominat będący emanacją pierwszego sekretarza podstawowej organizacji partyjnej za komuny) – siła sprawcza duża, odpowiedzialność żadna.

4. Kredyty powinno się zaciągać wyłącznie w walucie, w której zarabiamy:

Fałsz:

– polskie sądy gremialnie uznają, że ryzyko walutowe, jakie ponosili kredytobiorcy frankowi, jest ryzykiem, które powinno ponieść państwo, czyli my wszyscy, nie bacząc na to, że ci pierwsi wzbogacą się, biorąc pod uwagę wzrost wartości nieruchomości (nie słyszałem, by sędziowie mający podobne kredyty wyłączali się od orzekania, bo przecież orzekają we własnej sprawie). Nie podlega jednak dyskusji, że za stosowanie klauzul abuzywnych powinna być wypłacana rekompensata,

– biorący udział kredyty hipoteczne w polskiej walucie okazują się – jak to ujął jeden ze znanych prawników – „frajerami”.

5. Inwestowanie długoterminowe w akcje największych polskich firm jest opłacalne:

Fałsz:

– stopy zwrotu WIG20TR (uwzględniając wypłaty dywidendy) są następujące:

minus 10 proc. w 10 lat

minus 13 proc. w 5 lat

minus 17 proc. w 1 rok.

Strata jest jeszcze większa, jeśli uwzględnimy inflację.

6. Oszczędzaj na emeryturę, weź udział w programach OFE, IKZE, IKE, pracowniczych programach kapitałowych, a czeka cię dostatnia starość pod palmami:

Fałsz:

– stopy zwrotu z długoterminowych inwestycji w akcje na polskiej giełdzie, gdzie fundusze inwestują, by pomnażać nasze środki, są takie jak w punkcie powyżej.

7. Przejrzysty, przewidywalny i prosty system podatkowy to fundament zdrowego państwa:

Fałsz:

– Polski Ład,

– podatek bankowy, miedziowy, cukrowy, od ponadnormatywnych zysków itd.,

– podatek od zysków kapitałowych (by lepiej powodziło się inwestorom, planowany wzrost z 19 do 20 proc.),

– wakacje grozy (obciążanie sektora bankowego kosztem zamrożenia spłaty kredytów złotowych).

I można by jeszcze długo wymieniać. Oprócz dogmatów gospodarczych, z których wiele nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością, wiele prawd objawionych jest cały czas aktualna i nie zanosi się tutaj na zmianę. Moje ulubione, ponadczasowe są z filmu „Wyjście awaryjne”:

„Podłość ludzka nie zna granic” – Adamowicz, Filiks, afera hejterska,

„Na propagandzie nie można oszczędzać” – środki na telewizję i radio publiczne,

„Trzeba będzie przekroczyć limit na tę inwestycję” – respiratory, Ostrołęka, NCBR,

„Moje wieloletnie doświadczenie działacza udowodniło, że fikcja musi być prawdopodobna, żeby stała się prawdą” – Izera.

I na koniec, jakże smutne

„Cementu nie kupisz, ale człowieka zawsze” (tutaj lista byłaby bardzo długa).

Felietony
Strategiczny błąd Fedu?
Felietony
O nożach, fundacjach rodzinnych i...
Felietony
Większy kawałek świata
Felietony
Kara goni karę
Felietony
Kryptowaluty w natarciu
Felietony
Emisje bez prospektu