Na koniec ubiegłego roku kapitalizacja firm krajowych przekroczyła 308,4 mln zł. Stanowiło to 31,9 proc. PKB. Rekordowy był nie tylko udział kapitalizacji w całej gospodarce, ale także roczny wzrost tego udziału, który wyniósł w 2005 r. aż 8,6 pkt proc. To z jednej strony efekt napływu na parkiet licznych nowych spółek, a także zwyżki kursów firm obecnych już na warszawskim parkiecie.
Tymczasem jeszcze przed ponad 10 laty - w końcu 1995 r. - kapitalizacja GPW zaledwie przekraczała 10 mld zł (to jedynie 3,3 proc. PKB). Od tego czasu - z roku na rok - udział ten rósł przeciętnie o 2,9 pkt proc. Dotąd tylko dwa razy zdarzyło się, że wartość spółek giełdowych zmalała w stosunku do PKB. Stało się tak w latach 2000-2001. Był to efekt wielkiej bessy, która dotknęła praktycznie wszystkie rynki akcji na świecie.
Gdyby udział kapitalizacji w PKB rósł w takim samym tempie, jak w ostatnich 10 latach, za około 6 lat sięgnąłby 50 proc. To oznacza, że w dość szybkim tempie GPW zbliża się do standardów, jakie cechują dojrzałe gospodarki, gdzie udział giełdy w PKB sięga przynajmniej kilkudziesięciu procent. Przykładowo w USA - gdzie rynek kapitałowy tradycyjnie odgrywa większą rolę niż w wielu krajach europejskich - udział ten wynosi aż 129 proc.
Silna relacja
między produkcją