Innymi słowy OPEC dostarczyła to, czego rynek oczekiwał i pod co ceny ropy naftowej zwyżkowały od pierwszego tygodnia maja, rosnąc finalnie o prawie 19 proc. Porozumienie, które zakłada przedłużanie ograniczenia produkcji o kolejne dziesięć miesięcy, zostało zatem już wcześniej przez rynek zdyskontowane, a cena WTI cofnęła się pod 50 USD za baryłkę. Takie zachowanie rynku pokazuje, że niełatwo będzie podnieść notowania czarnego złota, korzystając z takiego rozwiązania. Na rynku mówi się coraz częściej już nie o zwyżkach, ale o stabilizacji notowań, ponieważ zwyżki cen prowadziłyby do stałego zwiększania udziału w rynku producentów z USA, zmniejszania udziału OPEC i krajów spoza OPEC oraz braku spadku nadpodaży.

Stąd też bazowy scenariusz zakłada stabilizację cen, przy której produkcja z USA nie będzie już mocno wzrastać, a przy okazji sezon letni oraz ogólne tempo wzrostu gospodarczego największych gospodarek świata doprowadzi do zmniejszenia zapasów i nadpodaży – z czym próbuje się stale walczyć.

Wydaje się, że to byłoby wszystkim na rękę i przy okazji stabilizowałoby ceny w gospodarkach, ponieważ tak strategiczny dla świata surowiec powinien charakteryzować się większą stabilnością oraz przewidywalnością, a nie zmianami cen rzędu kilkudziesięciu procent.