Chodzi o porzuconą przed laty inwestycję budowy bloku węglowego na 1 tys. MW w Elektrowni Ostrołęka.
Jak wynika z naszych informacji, w końcówce marca konsorcjum inwestorów z amerykańskim funduszem złożyło zarządowi Energi ofertę kupna projektu w celu zbudowania i eksploatacji elektrowni. Wartość transakcji byłaby zbliżona do kwoty, którą spółka wydała już na przygotowania (około 200 mln zł). – Cała inwestycja zamknęłaby się zaś w 2 mld USD. Konsorcjum ma też w planach kolejny blok na 600 MW i ewentualne inwestycje w kopalnie – wskazuje nasz rozmówca znający kulisy sprawy.
Wydaje się, że inwestycja w Ostrołęce jest już dopięta na ostatni guzik. Jeśli transakcja doszłaby do skutku, to budowa bloku zaczęłaby się już w 2016 r., a jego uruchomienie nastąpiłoby w 2019 r. (jest wstępnie wybrany wykonawca i przygotowane finansowanie). Owo konsorcjum, choć złożyło ofertę zakupu 100 proc. udziałów w projekcie, nie wyklucza udziału Energi z pakietem 20–30 proc., jeśli spółka będzie tym zainteresowana.
Bez rozstrzygnięć
Na razie decyzja co do losów projektu jeszcze nie zapadła. W piątek prezes Energi Andrzej Tersa nie odpowiedział na nasze pytania. Jednak w ostatnim wywiadzie dla „Parkietu" oceniał prawdopodobieństwo jego realizacji pół na pół. Wskazywał, że jest najbardziej zaawansowany pod względem technicznym. – Pozostawałaby tylko kwestia decyzji i wyboru najbardziej korzystnego dla nas modelu finansowania. Mamy przygotowane różne scenariusze: od budowy z partnerem finansowym po zlecenie tego innemu podmiotowi i spłacaniu mu należności produkcją energii przez pewien okres, po którym blok przeszedłby na naszą własność – mówił na początku lipca. Ale podkreślał, że do decyzji inwestycyjnej jeszcze daleko.
Sprzyjający klimat
Wydaje się, że politycy nie mieliby nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. Zapytany o nią Tadeusz Aziewicz z PO, przewodniczący Komisji Skarbu Państwa, podkreślił, że musi to być decyzja gospodarska, wynikająca z racjonalnego biznesplanu i oparta na ekonomicznych przesłankach. – Problemem była rentowność tego projektu. Bo wyprodukowaną energię trzeba sprzedać po rozsądnych cenach. Jeśli jednak pojawiłby się inwestor prywatny, który wziąłby na siebie pewne ryzyko, to trudno byłoby taką decyzję kontestować – dodał Aziewicz. W sposób bardziej deklaratywny wypowiada się Piotr Naimski z PiS zajmujący się w ramach tej partii obszarem energetyki. – Inwestycję w Ostrołęce trzeba zrealizować i wrócimy do tego tematu, jeśli po jesiennych wyborach będziemy mieli odpowiednią siłę w parlamencie – twierdzi Naimski, określając porzucenie tego projektu jako jeden z największych błędów minionych lat. Jak zauważa, Polska północno-wschodnia potrzebuje dużej siłowni działającej w podstawie m.in. w kontekście budowanego dziś mostu energetycznego między Polską a Litwą, ale też dla zapewnienia stabilności krajowego systemu elektroenergetycznego. – Z tego właśnie powodu Energa powinna mieć jakiś wpływ zarządczy na jej pracę. Otwartą kwestią jest to, w jakim kształcie inwestorskim projekt byłby realizowany – stwierdził Naimski.