Potrzeba kilku dni na uzyskanie pełnych danych co do ilości odbytych podróży w zależności od środka transportu, ale niezależnie od tego, kibice wystawili bardzo dobre oceny każdemu z nich.

Lotniska, które były w 100 proc. przygotowane na Euro, nie musiały uruchamiać nawet żadnych procedur nadzwyczajnych, jak chociażby dawny terminal Etiuda na warszawskim lotnisku Chopina, gdyż sprawna w terminalach obsługa dodatkowych operacji przebiegała bez zarzutu. Miasta, na barkach których spoczął obowiązek zapewnienia sprawnej komunikacji pomiędzy dworcami, lotniskami a stadionami czy strefami kibica także stanęły na wysokości zadania. Choć zabrakło nowego taboru kolejowego, nie zabrakło dla chętnych miejsc w sprawnych technicznie wagonach, zarówno w tych, które kursowały pomiędzy miastami organizatorami zgodnie ze swoim rozkładem sprzed mistrzostw, jak i w tych uruchamianych dodatkowo. Niezbędna ilość miejsc została zagwarantowana w Intercity na długo przed Euro.

Najmniejszy stopień realizacji planów dotyczył dróg, gdzie udało się zakończyć jedynie ok. 45 proc. zadań, ale z dotychczasową siatką dróg wzrost ruchu nie był odczuwalny mocniej niż w weekendy świąteczne. Po Euro czekają nas z powrotem utrudnienia dłuższych podróży na modernizowanych trasach kolejowych, ale przede wszystkim remanent kontraktów drogowych dokonany przez GDDKiA – które z zadań mają szansę na zakończenie do jesieni bądź wiosny, a na których trzeba zerwać umowę z wykonawcą, gdyż stopień zaawansowania robót jest niedostateczny i nie rokuje poprawy. Tak było chociażby kilkanaście dni temu na autostradowej obwodnicy Rzeszowa. Podsumowując, mimo częstych informacji o tym, czego na Euro nie uda się zrealizować, mało kto prognozował paraliż komunikacyjny, dlatego organizacyjnie udało się nam stanąć na wysokości zadania!