Kanikuła może być korzystna dla byków.

Jeszcze przed rozpoczęciem czerwca twierdziłem, że po majowej przecenie czerwiec powinien być dobry, bo jest pod co grać. Na giełdzie nadzieje i oczekiwania często są najważniejsze. Realia też mają znaczenie, ale gra pod jakieś wydarzenie pozwala na osiągnięcie bardzo dobrych wyników.

Aktualizacja: 19.02.2017 02:42 Publikacja: 07.07.2012 06:00

Piotr Kuczyński, główny analityk, Dom Inwestycyjny Xelion

Piotr Kuczyński, główny analityk, Dom Inwestycyjny Xelion

Foto: Archiwum

W czerwcu czekały nas przecież: posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego (ECB), posiedzenie amerykańskiego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), szczyt Unii Europejskiej, koniec miesiąca, kwartału i półrocza, czyli strojenie okien przez fundusze („window dressing") oraz czekanie na sezon raportów kwartalnych amerykańskich spółek (początek 9 lipca). Wiele wydarzeń, które mogły, ale nie musiały, doprowadzić do poprawy nastrojów.

Amerykańskie i polskie byki wykorzystywały ten okres doskonale. Amerykańskie jednak nabrały wątpliwości po posiedzeniu FOMC. Faktem jest, że już 6 czerwca rozczarował graczy Mario Draghi, szef ECB. Nie zaproponował praktycznie żadnych nowy środków mogących uspokoić rynki. Pojawiła się też jednak fraza mówiąca o tym, że bank czuwa i w razie potrzeby nie zawaha się przed zdecydowaną akcją. Draghi twierdził, że teraz powinni działać politycy, co przesuwa akcenty na szczyt UE.

W międzyczasie też jednak coś zrobili – obiecali 100 mld euro hiszpańskiemu sektorowi bankowemu. Hiszpania to był kolejny kraj, który poprosił o pomoc po dłuższym okresie zaprzeczania, że ma zamiar to zrobić. To oczywiście nie była dobra wiadomość, szczególnie że 100 mld euro to duży ubytek dla funduszów EFSF i ESM – mniej zostaje na ratowanie państw. Nic dziwnego, że reakcje były mieszane.

Obradujący dwa tygodnie później FOMC też (podobnie jak ECB) niczym nie zaskoczył. Komitet poinformował, że stopy pozostają bez zmian (0,25 proc.), a operacja TWIST będzie kontynuowana do końca 2012 roku (dodatkowe 267 mld USD). Nie zmienił też stanowiska odnośnie do momentu podwyżki stóp (najwcześniej w 2014 roku). Decyzje były określane (słusznie) mianem „skromne" i rzeczywiście takie były. Nie należy oczekiwać, że w istotny sposób pomogą gospodarce. Podczas konferencji prasowej Ben Bernanke, szef Fedu, mówił o zagrożeniu płynącym z Europy i o tym, że Fed może zrobić więcej i jest do tego gotowy, jeśli nie będzie stabilnej poprawy na rynku pracy.

Czekano też na kończący czerwiec szczyt Unii Europejskiej, ale im bliżej było do niego, tym mniejsze były oczekiwania, bo Niemcy je bardzo skutecznie chłodzili, co doprowadzało do dość panicznych reakcji rynków. Oczywiście podziałało to na polityków tak, że wystraszeni dostarczyli mniej więcej to, czego rynki chciały. Osiągnięto porozumienie w sprawie jednolitego nadzoru bankowego, choć to jeszcze dość odległa przyszłość. Najważniejsze było to, że banki będą mogły się dokapitalizować, korzystając bezpośrednio z pomocy funduszy pomocowych EFSF i ESM (miał pomagać tylko państwom). Poza tym rządy zrezygnowały ze statutu uprzywilejowanego wierzyciela. Niewykluczone też, że fundusze EFSF i ESM będą użyte do stabilizacji rynków długu.

Te informacje wprawiły rynki w stan euforii, dzięki czemu czerwiec zakończył się solidnymi wzrostami indeksów. Obawiam się, że mało kto zadawał sobie pytanie: czy 500 mld euro ESM i resztki pozostałe z EFSF wystarczą na ratowanie państw, dokapitalizowanie banków i skupowanie obligacji? Odpowiedź brzmi: nie wystarczą, ale o tym przekonamy się za pewien czas (mierzony zapewne w tygodniach).

Teraz przed nami jest sezon raportów kwartalnych amerykańskich spółek (początek 9 lipca). Teoretycznie niepokojące było to, że pojawiło się dużo komentarzy, w których autorzy przestrzegali przed wiązaniem zbyt dużych nastrojów z sezonem raportów kwartalnych amerykańskich spółek. Od wielu kwartałów był to sezon byków. Czyli teraz czekają nas spadki? Niekoniecznie. Mamy sytuację taką jak przed szczytem UE – oczekiwania potężnie zaniżone, co powinno pomagać bykom.

Wniosek wydaje się być dość oczywisty. Jeśli nie dojdzie do jakichś dramatycznych wydarzeń na rynku długu Hiszpanii i Włoch, czyli jeśli nie pojawią się nowe, negatywne fakty dotyczące stanu gospodarki i zadłużenia tych państw (latem wątpliwe), to można zaryzykować stwierdzenie, że lipiec będzie przedłużeniem czerwcowej zwyżki.

Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów
Felietony
Nowa epoka w prospektach?
Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek