Menedżerowie nie mają wątpliwości, że to dopiero początek podwyżek. Trudno na razie przewidzieć dynamikę, bo mogą ją hamować oddawane do użytku nowe moce bloków węglowych. Z kolei czynnikiem podbijającym tempo wzrostu będą przestoje remontowe w poszczególnych elektrowniach.
– Na pewno będzie widać tendencję wzrostową w cenach energii. Już dziś spółki sygnalizują, że może się nie udać przerzucić całości rosnących kosztów na odbiorców. W związku z tym pojawi się presja na marże w tym segmencie – zauważa Maj. Wśród wygranych wymienia jednak tych, którzy mają własne kopalnie, czyli Tauron, Eneę kontrolującą lubelską Bogdankę oraz PGE z zasobami węgla brunatnego, który na razie jest najtańszym nośnikiem energii. – Ze względu na drożejący węgiel firmy te będą w stanie ograniczyć spadek marży wzrostem wyników w segmencie wydobycia – wyjaśnia.
Pomoże elastyczność handlu i OZE
Analitycy zaczynają dostosowywać swoje modele do wyższych kosztów sektora. Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości pojawią się kolejne rekomendacje. Do takiego ruchu przygotowuje się np. mBank. – Jesteśmy w trakcie aktualizacji założeń. Powodem są niższe niż oczekiwane założenia dla przyszłego roku w segmencie wytwarzania – tłumaczy Kamil Kliszcz z DM mBanku. Chodzi o zbyt niskie wobec spodziewanych marże tego biznesu ze względu na wzrost cen węgla i CO2. Zdaniem Kliszcza we wszystkich spółkach te dwa czynniki mogą skutkować spadkiem wyników biznesu wytwarzania. Wyjątkiem będzie Energa posiadająca stosunkowo niewielki udział w rynku produkcji. – Jedynie tam i w czeskim CEZ widać potencjał do dalszego wzrostu kursu – zauważa analityk DM mBanku. Dla pozostałych spółek (Tauron, Enea, PGE) zalecenia są neutralne.
– To nadal trudny inwestycyjnie segment ze względu na brak dywidend lub niewielkie ich stopy. Jednak w tej grupie można wyłowić także perełki z potencjałem do wzrostu – ocenia Bartłomiej Kubicki z Societe Generale. W tej grupie wskazuje Tauron, który mimo rozczarowujących rezultatów kwartalnych w segmencie górnictwa powinien poprawić wyniki w kolejnych latach. – Oczekuję 3-proc. wzrostu skonsolidowanego zysku EBITDA w przyszłym roku i 6 proc. więcej w 2019 r. Co jest niezłym rezultatem jak na spółkę wycenianą przy wskaźniku cztery razy cena do zysku – ocenia Kubicki. Lepsze rezultaty mają być zasługą elastycznego podejścia do kontraktowania energii. – Spółka tradycyjnie będzie sprzedawać gros prądu przy wysokich cenach rynkowych, a powstrzymywać się od zawierania transakcji w chwilach głębokich spadków. Jeśli dołożymy do tego zwiększenie wydobycia własnego węgla i wzrost jego ceny, to prawdopodobne jest zatrzymanie marży w grupie – tłumaczy analityk SG. Z tego powodu w połowie listopada dał katowickiej spółce rekomendację „kupuj" . – Dzięki elastycznej polityce sprzedaży i własnej produkcji węgla kamiennego Tauron będzie mógł, w większym stopniu niż PGE, korzystać na wzroście cen węgla i zatrzymać marżę w grupie – prognozuje analityk SG. Z tego powodu w połowie listopada dał katowickiej spółce rekomendację „kupuj" z ceną docelową 4,5 zł za akcję, sugerującą 47,5 proc. wzrost kursu.
Wśród perspektywicznych spółek wymienia też Energę i Polenergię. Obie dostały pozytywne rekomendacje i są wyceniane przez SG odpowiednio na 17 zł i 18 zł za akcję. Jako spółki opierające swoje wytwarzanie w większym stopniu niż konkurencja na odnawialnych źródłach energii mają mniejszą ekspozycję na wzrost kosztów drożejących uprawnień do emisji. – Tam będzie widać wzrost w wytwarzaniu w 2018 r. – prognozuje Kubicki. Na przeciwnym biegunie stawia zaś PGE, które najprawdopodobniej odczuje spadek marż na wytwarzaniu energii z węgla kamiennego, ale też przestoje remontowe związane z modernizacją do standardów BAT. Ciekawostką jest fakt, że PGE w 2018 r. jako jedyny wzrostowy segment wymienia OZE. To efekt nowelizacji ustawy o OZE zmniejszającej podatki dla wiatraków. – Polenergia też odczuje jej pozytywny skutek. Ale za to od 2018 r. nie będzie mogła w sposób dowolny wybierać ceny, po której będzie sprzedawać swoją energię z wiatraków – kontrargumentuje Maj.