NBP ma być wiarygodny, a nie wszechstronny

Panel ekonomistów. Bank centralny powinien odpowiadać za stabilność pieniądza. Rozszerzanie listy jego zadań, na przykład o wspieranie dekarbonizacji gospodarki, może utrudnić mu realizację głównych celów.

Publikacja: 30.03.2021 12:59

NBP ma być wiarygodny, a nie wszechstronny

Foto: Bloomberg

Jeśli ktoś miał wątpliwości, że banki centralne to potężne instytucje, po wywołanym przez pandemię Covid-19 kryzysie z pewnością ich już nie ma. Jeszcze na początku 2020 r. wydawało się, że instytucje te mają związane ręce. Większość z nich, przynajmniej w krajach należących do OECD, nie zdołała znormalizować polityki pieniężnej po jej bezprecedensowym złagodzeniu w trakcie poprzedniego kryzysu. Stąd częste były głosy, że banki centralne mają wyczerpane magazynki i nie będą w stanie bronić gospodarek w razie kolejnego wstrząsu. Koronakryzys pokazał, że te obawy były nieuzasadnione. Wprawdzie główną rolę w łagodzeniu jego skutków odegrały tym razem rządy, ale nie byłoby to możliwe bez pomocy banków centralnych. To dzięki nim rządy mogły zaciągać gigantyczne długi bez obaw, że doprowadzi to do wzrostu kosztów ich obsługi.

Nic dziwnego, że siły sprawcze banków centralnych rządy chcą coraz szerzej wykorzystywać. Pomysły na rozszerzenie ich misji, omawiane już od kilku lat, w ostatnim czasie zaczęły być wdrażane. Bank Anglii z początkiem marca dostał zadanie wspieranie dążenia rządu Wielkiej Brytanii do „zrównoważonego rozwoju, zgodnego z transformacją ku gospodarce zeroemisyjnej". Wypełnianie tej misji zacznie od wprowadzenia nowych kryteriów do programów skupu obligacji spółek, co w praktyce może oznaczać obniżenie kosztów finansowania „zielonych" inwestycji. W Europejskim Banku Centralnym w styczniu utworzone zostało centrum ds. zmian klimatu. To preludium do włączenia tej problematyki do rutynowej działalności EBC w perspektywie trzech lat. Z kolei Bank Rezerw Nowej Zelandii (BRNZ) – który był pionierem polityki pieniężnej zorientowanej na utrzymanie inflacji na określonym poziomie, a przez to do dziś odgrywa wśród banków centralnych rolę niewspółmierną do jego gospodarczego znaczenia – od początku marca musi brać pod uwagę wpływ swoich decyzji na ceny nieruchomości, aby wspierać politykę rządu zorientowaną na zwiększenie dostępności mieszkań, w szczególności dla pierwszych nabywców. Nie zmienia to wprawdzie celów BRNZ, którymi pozostają utrzymywanie stabilności cen oraz pełnego zatrudnienia, ale może wpływać na sposób ich realizacji.

Rozmywanie odpowiedzialności

O to, czy także Narodowy Bank Polski powinien otrzymać nowe zadania, zapytaliśmy ponad 50 wybitnych ekonomistów, uczestników panelu eksperckiego „Parkietu" i „Rzeczpospolitej". Odpowiedzi udzieliło 38 z nich. Wnioski? Choć nie brakuje argumentów za zwiększeniem zakresu odpowiedzialności banku centralnego, to większość ekonomistów jest temu przeciwna.

– Moim zdaniem rozwiązanie przyjęte w Wielkiej Brytanii jest rozsądne. Nie przeceniając jego praktycznego znaczenia należy sądzić, że budowanie właściwego klimatu dla dojścia do gospodarki zeroemisyjnej też jest ważne. To swego rodzaju deklaracja wyznawanego systemu wartości. Można się jednak zastanawiać, czy zapis o wspieraniu dekarbonizacji nie byłby zbyt wąski. Powinno raczej chodzić o poparcie dla postępu społecznego zgodnie z celami zrównoważonego rozwoju ONZ – mówi prof. dr hab. Marian Gorynia z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. To jeden z dziesięciu ankietowanych (26,3 proc.), którzy zgodzili się z tezą, że „NBP powinien mieć wśród swoich celów wspieranie dekarbonizacji gospodarki".

Przeciwko temu postulatowi opowiedziało się 21 uczestników (55,3 proc.) szóstej rundy naszego panelu ekonomistów, w tym dziewięciu zdecydowanie przeciwko. Wielu z nich podkreśla, że już teraz – zgodnie z ustawą o NBP – polski bank centralny ma za zadanie wspieranie polityki gospodarczej rządu, o ile nie ogranicza to podstawowego celu: utrzymywania stabilnego poziomu cen. Ten zapis umożliwia wspieranie dekarbonizacji gospodarki oraz innych celów polityki gospodarczej rządu. Wygląda na to, że rolę NBP tak samo postrzega jego prezes prof. Adam Glapiński, który zapowiedział niedawno, że instytucja ta będzie pomagała sfinansować budowę w Polsce elektrowni atomowych. – Dodatkowo NBP ma wśród zadań „działanie na rzecz stabilności systemu finansowego" oraz „działanie na rzecz wyeliminowania lub ograniczania ryzyka systemowego" i także z tymi zadaniami można powiązać dekarbonizację gospodarki – zauważa prof. dr hab. Małgorzata Iwanicz-Drozdowska, kierownik Katedry Systemu Finansowego w SGH.

GG Parkiet

Prof. dr hab. Małgorzata Zaleska, dyrektor Instytutu Bankowości w SGH, która w latach 2009–2015 była członkiem zarządu NBP, tłumaczy, że wskazywanie konkretnych celów polityki gospodarczej rządu, które wspierać miałby bank centralny, byłoby błędem. Tych celów jest bowiem wiele, stale się zmieniają i trudno uszeregować je pod względem ważności. – Gdyby banki centralne miały wcześniej wskazane konkretne cele działania najprawdopodobniej nie znalazłby się wśród nich cel przeciwdziałania skutkom pandemii. Ponadto gdyby zwyciężyła idea wskazywania konkretnych celów wspierania polityki gospodarczej, trzeba byłoby uzasadnić, dlaczego dany cel jest ważniejszy niż inne, np. dlaczego dekarbonizacja jest ważniejsza od wsparcia systemu emerytalnego, systemu ochrony zdrowia lub cyfryzacji – wyjaśnia prof. Zaleska.

– Wprowadzanie zmian w mandacie NBP może doprowadzić do rozmycia odpowiedzialności NBP za utrzymywanie stabilności cen: w razie niezrealizowania celu inflacyjnego RPP mogłaby się zasłaniać wspieraniem dekarbonizacji gospodarki – dodaje dr hab. Marek Dąbrowski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Zwraca też uwagę na wymiar instytucjonalno-prawny rozszerzenia mandatu NBP. – Zmiana zostałaby zapewne wprowadzona w ustawie, a to stanowiłoby swego rodzaju zaproszenie dla polityków do zgłaszania kolejnych postulatów pod adresem polityki pieniężnej. W długim okresie skończy się to inflacją – mówi ekonomista. Kolejnym argumentem przeciwników zobowiązywania NBP do wspierania dekarbonizacji jest to, że sam rząd nie ma konkretnej wizji, czy i jak do tego dążyć.

Monitorowanie – tak, kontrola – nie

Nieco więcej zwolenników ma teza, że „Banki centralne, w tym NBP, prowadząc politykę pieniężną powinny brać pod uwagę jej wpływ na rynek nieruchomości". Zgodziło się z nią 17 uczestników (44,7 proc.) naszego panelu (ale żaden nie zgodził się zdecydowanie), tyle samo się nie zgodziło (w tym czworo zdecydowanie). Mimo to wydaje się, że pomysł, aby NBP otrzymał podobne zadanie, jak jego nowozelandzki odpowiednik, ma więcej przeciwników niż zwolenników. Pytanie to opatrzyliśmy komentarzem, że interesuje nas to, czy „banki centralne powinny kontrolować wzrost cen nieruchomości ze względów społecznych, czyli nawet wtedy, gdy nie stanowi to zagrożenia dla stabilności systemu finansowego i nie ma przełożenia na tradycyjnie mierzoną inflację". Już teraz bowiem to zadań banków centralnych, w tym NBP, należy dbanie o stabilność systemu finansowego, co zmusza je też do monitorowania sytuacji na rynku nieruchomości. Opowiadając się za tym, aby NBP w polityce pieniężnej brał pod uwagę jej wpływ na rynek nieruchomości, część uczestników dawała do zrozumienia, że obecny zakres odpowiedzialności banku centralnego za sytuację na rynku nieruchomości jest właściwy. – Banki centralne powinny uwzględniać rynek nieruchomości w swojej polityce. Wahania cen nieruchomości wpływają na inflację, ale również mają istotny wpływ na działalność kredytową banków, ich ryzyko i dochodowość, co bezpośrednio przekłada się na stabilność systemu finansowego. Jednak kontrolowanie wzrostu cen nieruchomości nie powinno być celem banków centralnych, ponieważ nie mają do tego niezbędnych instrumentów. Na ceny na rynku nieruchomości wpływa całe spektrum czynników popytowych, podażowych i regulacyjnych. NBP nie ma możliwości wpływania na wszystkie te czynniki. Zmiana stóp procentowych w takich krajach jak Polska nie ma zawsze bezpośredniego i szybkiego przełożenia na ceny na rynku nieruchomości – powiedziała dr Dorota Skała, ekonomistka z Uniwersytetu Szczecińskiego.

Argumenty przeciwników tego, aby banki centralne ze względów społecznych brały pod uwagę sytuację na rynku nieruchomości, są w dużej mierze podobne do tych, które przemawiają przeciwko obligowaniu ich do walki ze zmianami klimatu: poszerzanie obszaru odpowiedzialności banku centralnego może rozmywać jego odpowiedzialność za utrzymanie stabilności cen. – Kształtowanie dostępności nieruchomości dla kupujących po raz pierwszy stanowi główny element polityki mieszkaniowej realizowanej przez rząd. Ponadto szczególnie w sytuacji usytuowania nadzoru finansowego (dysponującego narzędziami polityki makroostrożnościowej) poza bankiem centralnym, uwzględnianie przez bank centralny problemu dostępności mieszkań może prowadzić do zbyt restrykcyjnej polityki pieniężnej (zbyt wysokich stóp procentowych) – tłumaczy dr Jakub Borowski ze Szkoły Głównej Handlowej. Jak podkreśla, Bank Rezerw Nowej Zelandii nie otrzymał zadania „kontrolowania" wzrostu cen nieruchomości ze względów społecznych. – W mojej ocenie nową regulację należy raczej interpretować jako nałożony na BRNZ dodatkowy obowiązek o charakterze analityczno-informacyjnym, a nie kolejny cel stanowiący istotę polityki mieszkaniowej i ograniczający pole manewru w polityce pieniężnej – tłumaczy.

 

O panelu ekonomistów | Ekonomia bez dogmatów

Wbrew pozorom w ekonomii niewiele pytań ma jednoznaczne odpowiedzi. Celem panelu ekonomistów „Parkietu" i „Rzeczpospolitej", który zainaugurowaliśmy w lipcu 2020 r., jest pokazanie pełnego spektrum opinii na tematy ważne dla rozwoju polskiej gospodarki. Do udziału w tym przedsięwzięciu zaprosiliśmy ponad 50 wybitnych polskich ekonomistów z różnych pokoleń i ośrodków akademickich (także zagranicznych) oraz o różnorodnych zainteresowaniach naukowych. Tę grupę ekspertów, która wciąż się powiększa, mniej więcej raz na miesiąc prosimy o opinie i komentarze dotyczące aktualnych zagadnień z zakresu szeroko rozumianej polityki gospodarczej. Takie badania opinii cenionych ekonomistów pozwalają na recenzowanie bez uprzedzeń wszelkich pomysłów, które pojawiają się w debacie publicznej, i wysuwanie nowych. Stanowią też swego rodzaju forum wymiany idei. Nasz panel ekonomistów wzorowany jest na przedsięwzięciu, które z powodzeniem od 2011 r. realizuje Inicjatywa na rzecz Globalnych Rynków przy Booth School of Business (część Uniwersytetu Chicagowskiego). GS

 

„Rolą banku centralnego jest dbanie o stabilność pieniądza i powinien to być jedyny cel NBP. Wiemy z teorii i doświadczeń, że bank centralny nie może skutecznie realizować kilku celów jednocześnie, zwłaszcza celów pozostających poza wpływem polityki monetarnej".

DR HAB. CEZARY WÓJCIK profesor SGH

„Proces dekarbonizacji w UE, w tym w Polsce, będzie miał ogromny wpływ na gospodarkę i będzie musiał być brany pod uwagę przy podejmowaniu decyzji przez NBP, nawet jeśli nie będzie on explicite zobowiązany do wspierania polityki klimatycznej. Zobowiązanie NBP do wspierania dekarbonizacji z pewnością przyspieszyłoby transformację gospodarki".

PROF. BEATA JAVORCIK główna ekonomistka EBOR

„Bank centralny ma ograniczoną liczbę instrumentów, którymi dysponuje. Poszerzanie obszaru jego odpowiedzialności przy niezmiennym zakresie narzędzi oznaczać może brak możliwości realizacji podstawowych celów".

DR HAB. MICHAŁ MYCK dyrektor think tanku CenEA

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?