W szczycie paniki akcje Kruka można było kupić za mniej niż 60 złotych. Dziś są wyceniane na 340 złotych, co oznacza przy okazji wyznaczenie historycznego szczytu. Kredyt Inkaso podnosi notowania wolniej, co nie oznacza, że powoli – w 18 miesięcy potroiło wycenę (a przez krótki moment kapitalizacja rosła nawet czterokrotnie). Akcje Bestu – głównie ze względu na niski free float – nie ucierpiały na wybuchu pandemicznej paniki szczególnie mocno, ale licząc do dołka w listopadzie ub.r., notowania niemal się podwoiły.
Notowaniom akcji spółek windykacyjnych sprzyja ogólna atmosfera na rynku akcji, ale także osiągane wyniki finansowe. Spłaty wzrosły i branża osiąga wyniki tak dobre jak nigdy wcześniej. A to, co się na rynku zmieniło, to mniejsza skala podaży pakietów wierzytelności, przynajmniej w 2020 r. Kruk zwiększył skalę inwestycji jeszcze w pierwszej połowie roku, Best i Kredyt Inkaso chciałyby zacząć inwestować w najbliższych miesiącach. Bo dotychczasowe wyniki wypracowane zostały na starych portfelach, dla których spłaty oznaczają jednocześnie zmniejszenie skali biznesu.
Trzy ważne prospekty
W pierwszych dniach września Komisja Nadzoru Finansowego zatwierdziła kolejny już prospekt Kruka, który może na jego podstawie przeprowadzić publiczne emisje obligacji warte 700 mln zł. Emisje z poprzedniego programu sprzedawały się świetnie, zwłaszcza gdy w ich dystrybucję włączyły się bankowe domy maklerskie Pekao i PKO BP. W czerwcu i lipcu Kruk pozyskał z nich 135 mln zł, oferując inwestorom 4 proc. odsetek w zamian za pięcioletnie zobowiązanie.
Michał Zasępa, członek zarządu Kruka odpowiedzialny za jego finanse, zasugerował na wynikowej konferencji, że Kruk, finansując inwestycje, sięgnie raczej po finansowanie bankowe niż po obligacje oferowane inwestorom indywidualnym. Kredyty w bankach, choć wymagają zabezpieczeń, są jednak tańsze. Taki argument Kruk mógł jednak przedstawiać zawsze, a jednak emituje obligacje od ponad dekady.