„Teraz emisja akcji, wkrótce debiut na NewConnect”

Jakub Gromek, prezes Mazurskiej Manufaktury, był gościem Dariusza Wieczorka w czwartkowym programie „Prosto z Parkietu”.

Publikacja: 05.11.2020 16:36

„Teraz emisja akcji, wkrótce debiut na NewConnect”

Foto: parkiet.com

Mazurska Manufaktura to rodzinna firma, która zmierza na NewConnect i właśnie ruszyła z publiczną ofertą akcji na platformie CrowdConnect. Jakie są warunki tej oferty?

Wystartowaliśmy z pierwszą transzą akcji. Cena w obu transzach to 35 zł. Łącznie chcemy sprzedać akcje o wartości przekraczającej 4 mln zł. Pierwsza transza (połowa oferowanych akcji) jest przeznaczona dla obecnych akcjonariuszy, a także dla większych inwestorów. To plan na pierwszy tydzień. Natomiast w kolejnym zaprosimy do zakupu wszystkich chętnych.

Jak duża jest liczba akcjonariuszy spółki po poprzedniej kampanii crowdfundingowej w 2019 r.?

Udało nam się pozyskać około tysiąca osób. Traktujemy je bardziej jako ambasadorów, a nie typowych akcjonariuszy. Utrzymujemy bardzo transparentny model komunikacji. W poprzedniej emisji, która odbyła się w zeszłym roku, pozyskaliśmy 2,5 mln zł. Później w ramach emisji zamkniętej, skierowanej do 149 największych akcjonariuszy, pozyskaliśmy dodatkowe 1,5 mln zł. Tak więc w sumie do tej pory nieco ponad tysiąc osób zainwestowało w Mazurską Manufakturę prawie 4 mln zł. W efekcie rozproszenie akcji jest teraz na poziomie 13 proc. Dlatego musimy przeprowadzić kolejną emisję (żeby rozproszenie było minimum 15-proc.), aby móc wejść na NewConnect. Natomiast nadrzędnym, operacyjnym celem trwającej emisji jest rewitalizacja naszej siedziby w Szczytnie, ponadstuletniego browaru.

Jak dużo kapitału potrzebujecie na rewitalizację, kiedy ruszycie z produkcją piwa Jurand w tym browarze i jakie docelowo będzie miał on moce produkcyjne?

Cała inwestycja to koszt 8,5 mln zł. Około 5 mln zł przypada na część instalacyjną – warzelnię razem z linią rozlewniczą. Pozostałe około 3,5 mln zł to kwota, jakiej potrzebujemy bezpośrednio na rewitalizację, czyli na kwestie remontowe, ale też na innowacje, które wprowadzamy. Równolegle pracujemy nad dotacjami unijnymi z konkursu POIR 3.2.2. („Kredyt na innowacje technologiczne").

Docelowo chcemy stworzyć warzelnię z mocami na poziomie 12,5 tys. hektolitorów, z bardzo prostą i szybką możliwością zwiększenia do poziomu 40 tys. hektolitrów. Żeby to zobrazować: to jest 1 mln 250 tys. litrów piwa, jakie chcielibyśmy warzyć na początek. Historycznie w Szczytnie warzono od 60 do 80 tys. hektolitrów.

Jak chcecie sprzedawać Juranda? Trafi zapewne do sieci sklepów, a czy jest też pomysł, żeby wejść również do segmentu HoReCa?

Tak, już od kilku miesięcy pracujemy nad poszerzeniem dystrybucji. Zainwestowaliśmy we własne samochody, aby móc obsługiwać szybko klientów. Mamy też w planach takie projekty jak 100 nalewaków na Warmii i Mazurach: chcielibyśmy zaprosić sto lokalnych placówek, żeby rozlewały Juranda. Sprawdziliśmy to i wiemy już, że sentyment do tej lokalnej marki jest nadal bardzo duży. Chcemy wrócić z Jurandem jak najszybciej do Szczytna – szczególnie po tym, jak udało nam się odzyskać tę markę i prawa do niej.

Wasza spółka prowadzi działalność od początku tego roku. Produkujecie aktualnie m.in. wysokoprocentowe alkohole. Które marki najlepiej się sprzedają?

Opowiem może przy okazji, w którym miejscu generalnie teraz jest nasza firma. Głęboką restrukturyzację zakładu zakończyliśmy na początku tego roku i od stycznia funkcjonujemy jako Mazurska Manufaktura. W skład naszego portfela wchodzą m.in. marki lokalne, jak Wódka z Mazur. Są też produkty, które udało nam się stworzyć dzięki zeszłorocznej emisji, m.in. nalewki kraftowe. Naszą perłą, wygrywającą konkursy, jest wódka Bielik. Do tego doszły kratfowe produkty z importu – jesteśmy oficjalnym rozlewcą szkockiej whisky i karaibskiego rumu.

Gdy pojawiła się pandemia, musieliśmy się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Naszym atutem jest to, że posiadamy skład podatkowy i mamy dojście do spirytusu – trafiały do nas prośby od samorządów i szpitali, abyśmy pomogli ze środkiem do dezynfekcji. Stworzyliśmy taką markę. Wiosną zainwestowaliśmy w osobną linię do rozlewu, aby ten rodzaj spirytusu nie miał kontaktu ze spirytusem spożywczym. Inwestycje w te segmenty już zakończyliśmy – jeśli chodzi o alkohole, zakład ma możliwość produkcji 2 mln litrów rocznie, z kolei jeśli chodzi o środek do dezynfekcji, możemy produkować milion litrów rocznie. I teraz przechodzimy do trzeciej, najważniejsze części biznesu, czyli wspomnianego już lokalnego Juranda, gdzie walczymy o to, aby warzyć na Mazurach minimum 1,25 mln litrów piwa.

Jakie są wyniki spółki po trzech kwartałach i czy uda się zrealizować całoroczne prognozy?

Celem na ten rok jest obrót rzędu 10 mln zł. W grudniu będziemy wiedzieć, czy uda się to zrealizować. Narastająco w trakcie trzech kwartałów wypracowaliśmy 7,5 mln zł przychodów i prawie 1,9 mln zł zysku netto. Przy tych wszystkich inwestycjach, jakie realizujemy, projekt już teraz jest rentowny.

Czy akcjonariusze, którzy kupią akcje, będą mogli liczyć na program lojalnościowy?

Tak, zależy nam na bardzo dobrych relacjach z akcjonariuszami. Mamy ustalone konkretne progi i np. przy inwestycji rzędu 3,5 tys. zł akcjonariusz dostanie personalizowanego Bielika. Tych progów jest więcej. Generalnie chcemy podziękować akcjonariuszom i „zarazić" ich naszymi produktami.

Akcje teraz są sprzedawane po 35 zł. Jaka była cena w poprzedniej emisji?

W zeszłorocznej wynosiła 29,75 zł. Spółka się rozwija, dlatego pułap cenowy jest wyższy. Po zakończeniu emisji chcemy jak najszybciej zadebiutować na NewConnect, żeby akcjonariusze mieli wybór – czy chcą zostać w spółce, czy wolą spieniężyć swoje akcje. Do końca roku złożymy odpowiednie dokumenty związane z debiutem.

Handel i konsumpcja
Trigon DM wyżej ceni Dadelo
Handel i konsumpcja
Choć szara strefa się kurczy, to rośnie nielegalna sprzedaż alkoholu
Handel i konsumpcja
1000 osób do zwolnienia w Eurocashu
Handel i konsumpcja
Sklepy ostro walczą na ceny, a te będą znowu szybciej rosnąć
Handel i konsumpcja
Eurocash wyraźnie słabnie po wynikach
Handel i konsumpcja
Wittchen zarobił mniej, ale dywidenda w górę