Takie firmy jak Alibaba Group Holding, czy Baidu pierwotne oferty publiczne przeprowadzały na rynkach zagranicznych nabijając portfele inwestorom w Nowym Jorku, czy Hongkongu. Teraz, kiedy władze starają się wesprzeć rynek akcji szukają sposobów na ściągnięcie do kraju biznesów o wartości 1,5 biliona dolarów.

Taką furtkę mają stworzyć Chińskie Kwity Depozytowe (CDR). Mają one umożliwić chińskim spółkom notowanym poza ChRL, wycenianym na ponad 200 miliardów juanów (32 miliardy dolarów), oferowanie akcji na giełdach w Szanghaju i Shenzhen. Szczegóły jeszcze nie są znane.

Największe chińskie firmy technologiczne notowane za granicą przez minione trzy lata spisywały się lepiej niż główne indeksy krajowych parkietów.

Rząd Państwa Środka stara się przeorientować gospodarkę promując nowoczesne technologie i konsumpcję. Chiny wprawdzie imponują wartością rynkową spółek technologicznych notowanych w kraju, ale średnio ich wielkość to zaledwie jedna piąta amerykańskich konkurentów.

W USA sektor technologiczny stanowi prawie jedną czwartą tamtejszego rynku akcji, dwa razy więcej niż w Chinach. CDR-y mogą te dysproporcje zmienić.