Rynek forex coraz mocniej doświadcza brokerów

Unijne regulacje sieją spustoszenie wśród pośredników. Czy nadejdą dla nich w końcu lepsze czasy?

Publikacja: 04.06.2019 14:09

Rynek forex coraz mocniej doświadcza brokerów

Foto: Adobestock

Im dalej w las, tym w zasadzie gorzej. Wiadomo było, że tzw. interwencja produktowa, czyli unijne regulacje dotyczące szeroko rozumianego rynku forex wprowadzone w sierpniu 2018 r., odciśnie swoje piętno. Pytanie było tylko, jak duży będzie to efekt. Każda kolejna publikacja potwierdza, że ich wpływ, w szczególności na branżę maklerską, jest znaczący. Na razie nie zanosi się na to, aby ESMA (unijny regulator) złagodziła swoje podejście. W tym kontekście pytania o przyszłość rynku forex i działających na nim podmiotów są zasadne jak chyba nigdy wcześniej.

Domy maklerskie cierpią

Rynek forex, delikatnie mówiąc, nie jest ulubieńcem nadzorców. Systematycznie przypomina o tym nasza Komisja Nadzoru Finansowego, która foreksowi poświęca bardzo dużo uwagi. To właśnie z inicjatywy KNF obniżono w Polsce maksymalny poziom dźwigni finansowej do poziomu 1 do 100. Chociaż obawy rynku przed tego typu ruchem były bardzo duże, to nie wywołały one aż tak dużego wstrząsu. W opinii brokerów stało się tak głównie dlatego, że większość inwestorów mimo wszystko nie korzystała jednak z większej dźwigni niż 1 do 100.

Działania KNF to jednak był dopiero przedsmak tego, co zgotowała rynkowi EMSA. Regulator wprowadził szereg zmian na rynku, a najważniejsze dotyczyły ograniczenia lewara, jaki mogą oferować klientom brokerzy z Unii Europejskiej. Dla głównych par walutowych maksymalna dopuszczalna dźwignia wynosi 1 do 30, dla towarów jest to 1 do 10 (z wyjątkiem złota), zaś dla instrumentów opartych na cenach kryptowalut dźwignia to tylko 1 do 2. I chociaż interwencja produktowa została początkowo wprowadzona jedynie na trzy miesiące, to jednak jest systematycznie przedłużana i na razie nie zanosi się na to, aby w końcu przestała obowiązywać. Nie dziwi więc fakt, że brokerzy z niepokojem patrzą w przyszłość, bo i jest się czego bać.

X-Trade Brokers, notowany na giełdzie dom maklerski, który kojarzony jest przede wszystkim z rynkiem forex, w I kwartale tego roku miał niecałe 0,8 mln zł zysku netto. Dla porównania – rok wcześniej, kiedy jeszcze nie obowiązywały unijne regulacje, broker miał 59,5 mln zł zysku. Przedstawiciele firmy przyznają, że wpływ na to miały z jednej strony warunki rynkowe, a z drugiej – właśnie unijne regulacje.

Szerokim echem w ostatnim czasie odbiły się także zbiorcze dane domów maklerskich, które cyklicznie publikuje Komisja Nadzoru Finansowego. Branża tradycyjnie już na działalności podstawowej poniosła stratę w I kwartale, ale – co zaskakujące – to fakt, że całkowity wynik netto był na minusie. Strata domów maklerskich w I kwartale wyniosła 1,7 mln zł. Rok temu brokerzy wykazali zysk, który wyniósł ponad 102 mln zł. Na tę sytuację złożyło się kilka czynników. To oczywiście słabość rynku giełdowego, ale także i efekt zmian, jakie zaszły na rynku forex.

GG Parkiet

– Jednym z bardziej dotkliwych elementów dla domów maklerskich są regulacje produktowe ESMA. Skutkiem tego jest ponad 50-proc. spadek obrotów na rynku forex oraz odpływ najaktywniejszych inwestorów do krajów niepodlegających regulacjom Unii Europejskiej (jak np. Szwajcaria, Australia) – wskazuje jeden z brokerów.

Miało być tak pięknie

Dla domów maklerskich sytuacja ta jest nowością. Przez wiele lat to właśnie biznes związany z rynkiem OTC stanowił żyłę złota dla pośredników. Była to na tyle atrakcyjna działalność, że zainteresowały się nim także tradycyjne domy maklerskie, dla których pośrednictwo na rynku forex stało się istotnym uzupełnieniem przychodów. Nabrało ono szczególnego znaczenia w momencie niskiego zainteresowania giełdą.

Dzisiaj jednak działalność na rynku forex jest coraz większym bólem głowy. Część inwestorów, szczególnie tych najbardziej zaawansowanych i operujących największych kapitałem, szuka możliwości skorzystania z wyższych dźwigni u brokerów spoza Unii Europejskich. Ci, którzy zostali, realizują z kolei mniejsze wolumeny z racji na większy wymagany depozyt. Nie dziwi więc fakt, że wiele firm zastanawia się nad dalszym sensem działania na rynku. Omar Arnaout, prezes X-Trade Brokers, mówił zresztą ostatnio w Parkiet TV, że z racji wielu wyzwań, jakie stoją przed rynkiem, zmiany na nim są bardzo prawdopodobne.

– Stawiam, że kolejne lata to będzie czas konsolidacji rynku. Już widzimy, że mniejsi brokerzy się zamykają. Średniej wielkości firmy wydają dużo mniej na marketing i uszczuplają swoje zespoły. Kwestią kilku lat jest to, kiedy na rynku zostaną już tylko najwięksi i najlepiej zoptymalizowani brokerzy zarówno pod względem produktowym, jak i geograficznym – wskazywał Arnaout.

Światełko w tunelu

Branża maklerska szuka więc różnych sposobów, które zatrzymałyby odpływ klientów i pozwoliłyby pośrednikom znowu złapać oddech. Jednym z ostatnich pomysłów jest wprowadzenie kategorii klienta doświadczonego. Unijne regulacje dają co prawda możliwość wykorzystywania większej dźwigni, pod warunkiem jednak, że inwestor uzyska status klienta profesjonalnego. Aby faktycznie tak się stało, trzeba spełnić dwa z trzech warunków. Trzeba posiadać portfel inwestycyjny, którego równowartość przekracza 500 tys. euro, trzeba przeprowadzić co najmniej 10 transakcji na kwartał (w sumie przez cztery kwartały z rzędu) o wartości stanowiącej równowartość najmniej 50 tys. euro każda bądź też wykazać się rocznym doświadczeniem w pracy na rynku finansowym. Dla Kowalskiego są to zasieki nie do przejścia. Stworzenie kategorii klienta doświadczonego miałoby być zaś łagodniejszą wersją klienta profesjonalnego.

Jeśli faktycznie udałoby się wprowadzić te zmiany, jest szansa, że większa grupa inwestorów będzie mogła korzystać z wyższej dźwigni za pośrednictwem krajowych domów maklerskich. Nie ma co ukrywać, że jest to także wielka szansa dla rodzimych brokerów. Raczej nie będzie to remedium na całe zło, ale przynajmniej na chwilę pozwoli to z nieco większym optymizmem spojrzeć w przyszłość.

Pytania do... Marka Wołosa, eksperta ds. rynków OTC w Izbie Domów Maklerskich

Ostatnie miesiące są bardzo wymagające dla brokerów działających na rynku OTC. Czy eldorado na tym rynku już się definitywnie skończyło?

Ostatnie miesiące pokazały, że zmiany regulacyjne ESMA działające od sierpnia 2018 r. mają negatywne konsekwencje dla rynku i jego uczestników: podmiotów maklerskich i klientów. W wyniku ograniczenia dźwigni, która jest jednym z kluczowych parametrów atrakcyjności rynku OTC, obroty instrumentami CFD spadły średnio o 50 proc., co wyraźnie widać w bieżących wynikach domów maklerskich. Na pogarszającą się sytuację domów maklerskich wpływa migracja części aktywnych klientów do firm zagranicznych – co drugi doświadczony inwestor przeniósł już swój rachunek maklerski do brokerów spoza Unii Europejskiej, którzy oferują lepsze warunki transakcyjne. Nadzorcy największych rynków CFD widzą ten problem i podejmują działania mające na celu ochronę rynku i poprawę bezpieczeństwa klienta detalicznego poprzez poprawę warunków transakcyjnych dla inwestorów. W ostatnich dniach cypryjski nadzorca zaproponował wprowadzenie nowej kategorii klienta, podobnej do rozważanego przez polską Komisję Nadzoru Finansowego kategorii tzw. klienta doświadczonego. Rynek cypryjski to największy rynek CFD w Europie i główny konkurent naszego rynku.

To jest też kierunek dla Polski?

W Polsce wprowadzenie nowej kategorii klienta również mogłoby być odpowiedzią na nasilające się zjawisko migracji krajowych klientów do brokerów poza UE. W założeniach analizowanych przez Izbę i KNF do grupy klientów doświadczonych mogliby zostać zakwalifikowani ci klienci detaliczni, którzy wykażą się odpowiednim doświadczeniem inwestycyjnym, zrealizowanym obrotem oraz wiedzą. Co ważne, taki klient zostanie objęty ochroną zapewnianą klientowi detalicznemu (m.in. ochrona przed ujemnym saldem), a jedyna zmiana dotyczyć będzie wysokości składanego depozytu zabezpieczającego. W polskich realiach finansowych utworzenie nowej kategorii klienta wydaje się rozsądnym podejściem również z tego powodu, że jest to niejako kategoria pośrednia pomiędzy klientem detalicznym a profesjonalnym, którego status jest trudny albo wręcz niemożliwy do uzyskania dla większości krajowych klientów ze względu na wyśrubowane warunki. Kryteria reklasyfikacji nie przystają do realiów polskiego rynku. W innych krajach uzyskanie statusu klienta profesjonalnego jest tylko formalnością związaną ze złożeniem oświadczenia woli. Ta sytuacja skłoniła już wielu krajowych klientów do otwarcia rachunków na zagranicznych platformach tradingowych.

Oczywiście tematem numer jeden są regulacje, ale czy nie jest też tak, że rynek mocno dojrzał i nie rośnie w takim tempie jak kilka lat temu? Dla firm, które dołączyły do tego rynku w późnym etapie, może po prostu zabrakło już miejsca.

Domy maklerskie działające pod nadzorem ESMA wskazują wyraźny spadek liczby aktywnych inwestorów oraz wolumenu ich obrotu. Wzrost obrotów i liczby aktywnych inwestorów notują natomiast firmy z krajów nieobjętych interwencją produktową ESMA. Wynika z tego, że popyt na produkty CFD nie spada, a gorsze wyniki krajowych i europejskich firm inwestycyjnych są efektem przenoszenia rachunków na rynki dające możliwość realizacji zaawansowanych strategii inwestycyjnych, co na krajowym rynku po ostatnich zmianach zostało ograniczone praktycznie do zera.

Czy trudny rynek wymusi zmiany w branży?

Można oczekiwać, co pokazują przykłady z innych rynków, że zbyt daleko idące regulacje skłonią inwestorów do zainteresowania się znacznie bardziej ryzykownymi rynkami, np. kryptowalutami, czy do przeniesienia swojego rachunku na rynki nieobjęte jurysdykcją europejskiego regulatora, gdzie warunki transakcyjne są bardziej atrakcyjne. To z pewnością nie poprawi bezpieczeństwa inwestorów. Jeżeli nie podejmiemy zdecydowanych kroków w celu poprawy konkurencyjności krajowej branży maklerskiej, może dojść do marginalizacji tej istotnej części rynku finansowego w Polsce na korzyść zagranicznych podmiotów. PRT

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty