W 2018 r. weszło na główny parkiet siedem firm (w tym dwie przeniosły się z NewConnect), wartość ofert wyniosła 302 mln zł, z czego tylko 115 mln zł spółki pozyskały z emisji akcji. Rok 2019 również przyniósł siedem debiutów (pięć migracji z NewConnect), ale wartość ofert była jeszcze niższa – tylko 45 mln zł (35 mln zł nowe środki). Do tej pory w tym roku zadebiutował na GPW tylko Games Operators, którego oferta warta była 24 mln zł. – Pandemia na pewno ma wpływ na rynek IPO. Główną przeszkodą dla potencjalnych emitentów jest konkurencja ze strony spółek już notowanych na GPW. Wyceny giełdowych firm doszły do atrakcyjnych dla inwestorów poziomów, a potencjalne wtórne emisje są znacznie prostszym procesem dla inwestorów niż IPO. Wybierają więc raczej inwestycję w spółkę już notowaną, którą już znają, niż w nowego emitenta, którego dopiero będą musieli analizować – mówi Jan Rekowski, dyrektor w DM PKO BP.

Aktualnie w KNF jest siedem czynnych postępowań w sprawie zatwierdzenia prospektów akcji. Zawieszonych prospektów tego typu jest 15. – Jednak szerszy kontekst rynkowy nie jest niestety korzystny z perspektywy akcji. Wzrost awersji inwestorów do ryzyka, jaki nastąpił w pierwszym kwartale, oraz czynniki strukturalne związane z mniejszym popytem od TFI i OFE oznaczają, że potencjalne IPO lub SPO mogłyby być obecnie realizowane przy nie do końca satysfakcjonującym dla sprzedających poziomie wycen. Spodziewalibyśmy się bardziej, że – podobnie jak w poprzednich latach – aktywność będzie koncentrowała się wokół strategicznych wezwań – mówi Piotr Święcik, dyrektor w BM Pekao. Zwraca uwagę, że odmienna sytuacja może zapanować na rynku długu. – W świetle ostatnich globalnych obniżek stóp procentowych do bezprecedensowo niskiego poziomu, zaczyna brakować rozwiązań dla inwestora konserwatywnego. Można więc zakładać, że emisje obligacji o dobrej jakości kredytowej powinny w kolejnych miesiącach cieszyć się dużym zainteresowaniem i w tym upatrywalibyśmy szans na rozwój rynku – ocenia Święcik.

Są też jednak głosy optymizmu. – Ten rok przyniesie ożywienie w segmencie pierwszych ofert publicznych, zarówno jeśli chodzi o ich liczbę, ale również wartość, nawet pomimo spadków notowań i podwyższonej zmienności spowodowanej przez pandemię. Będą to jednak transakcje spółek, które z różnych powodów były odporne lub wręcz zyskały na zawirowaniach spowodowanych przez koronawirusa – mam na myśli firmy działające w sektorach defensywnych, spółki z segmentu szeroko pojętych nowych technologii oraz firmy z dużym udziałem e-commerce. Te firmy, mimo spadków na światowych giełdach, mają bardzo duże szanse, aby zyskać zainteresowanie i pieniądze inwestorów przy atrakcyjnych dla spółek i ich właścicieli wycenach. Pracujemy nad dwoma transakcjami IPO planowanymi na ten rok i prowadzimy dyskusje z kilkoma innymi potencjalnymi emitentami – mówi Bartosz Kędzia, dyrektor w BM mBanku.

GG Parkiet

Na tapetę mogą wrócić projekty, które musiały zostać wstrzymane ze względu na warunki rynkowe. – Obecnie rozważamy potencjalne „odmrożenie" kilku projektów IPO, ale biorąc pod uwagę czasochłonność tych procesów, możemy brać pod uwagę raczej odleglejsze okienka transakcyjne – zaznacza Rekowski z DM PKO BP. Na początku roku, zanim wybuchła pandemia koronawirusa, ten największy bank w Polsce oczekiwał, że w tym roku, po kilku latach zastoju, na rynku powinny pojawić się duże spółki zainteresowane pozyskaniem finansowania z GPW. Przedstawiciele zarządu PKO BP wskazywali, że w tym roku można się spodziewać dwóch, trzech dużych debiutów o wartości liczonej w setkach milionów, a nawet powyżej miliarda złotych. Procesy były na tyle zaawansowane, że istniała szansa, że jakaś oferta publiczna pojawi się jeszcze w pierwszym półroczu. MR