Twierdzi, że największym wzięciem cieszy się obecnie sprzęt informatyczny. Ale w tym segmencie spadek sprzedaży był największy. Odbicie na rynku usług IT i oprogramowania jest mniejsze, ale również zauważalne.

Prezes deklaruje, że pozytywne trendy będą widoczne w wynikach firmy za poprzedni kwartał, który był dla niej trzecim kwartałem roku obrotowego 2010/2011. Wcześniejsze były jednak słabe. Do końca września Betacom miał 34,8 mln zł przychodów (25,3 mln zł rok wcześniej) i 2 mln zł straty netto (w tym okresie poprzedniego roku obrotowego ujemny wynik sięgał prawie 2,6 mln zł).

Jeszcze wiosną Załęski zapowiadał, że celem Betacomu na ten rok obrotowy było wypracowanie 2 mln zł zysku netto. Teraz przyznaje, że nie będzie to możliwe. – Chcielibyśmy zakończyć rok obrotowy na plusie. Jesteśmy na dobrej drodze do tego celu, choć jeszcze nam trochę brakuje – wskazuje. Negatywnie na wyniki Betacomu wpływają m.in. dwa długoterminowe kontrakty usługowe. – Projekty wymagają nieco więcej pracy, niż zakładaliśmy. Wina leży trochę po naszej stronie, ale częściowo i partnera – wyjaśnia prezes.

Twierdzi, że niedawny rozwód z EO Networks nie miał wpływu na rezultaty. Informatyczne spółki prawie rok przygotowywały się do połączenia. Betacom miał wyemitować dla właścicieli EO Networks nowe akcje. Plan połączenia trafił już do sądu. Na początku stycznia firmy niespodziewanie, bez podania przyczyn, poinformowały jednak o zarzuceniu planów mariażu kapitałowego. – Nie chcemy wracać do tego tematu. Nie mamy również żadnych innych planów związanych z podobnymi transakcjami – oświadcza Załęski.

Uważa, że ożywienie w branży informatycznej ma trwały charakter. Dlatego Betacom stawia sobie na przyszły rok obrotowy znacznie ambitniejsze cele niż na bieżący. – Prowadzimy rozmowy z potencjalnymi klientami na temat wielu nowych kontraktów usługowych. Chcielibyśmy dzięki temu zwiększyć przyszłoroczne obroty i zyski o około 20 proc. – podsumowuje prezes giełdowej firmy.