Wzrost popytu nie strąci inflacji z drogi do celu

Pomimo gwałtownego odbicia popytu konsumpcyjnego w Polsce inflacja ma szanse utrzymać się w trendzie spadkowym – uważają ekonomiści z PKO BP.

Publikacja: 27.03.2024 06:00

Wzrost popytu nie strąci inflacji z drogi do celu

Foto: Bloomberg

Jesteśmy optymistami, spodziewamy się wzrostu PKB w tym roku o 3,7 proc. – powiedział na wtorkowej konferencji prasowej Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP, prezentując nowe prognozy swojego zespołu. Rzeczywiście, większość ekonomistów spodziewa się w tym roku odbicia PKB Polski o około 3 proc. po stagnacji w ub.r. Z drugiej strony kwartał temu analitycy z PKO BP byli jeszcze większymi optymistami, spodziewali się w br. wyniku na poziomie 3,9 proc.

Mocne odbicie popytu

Zespół analityków z PKO BP, którym kierują Bujak i Marta Petka-Zagajewska, to czterokrotny zwycięzca konkursu krótkoterminowych prognoz gospodarczych „Parkietu”. Triumfował też w ostatniej zakończonej edycji tego konkursu, dotyczącej danych publikowanych w 2023 r.

– Nasz optymizm wynika z wiary w odbicie popytu konsumpcyjnego związanego z szybkim spadkiem inflacji – tłumaczył Bujak. Ekonomiści z PKO BP uważają, że inflacja w br. wyniesie średnio 4 proc., po 11,5 proc. w 2023 r. Przy tym w II połowie roku, gdy rząd prawdopodobnie odmrozi w jakimś stopniu ceny nośników energii, inflacja będzie wyższa niż dziś. – Na koniec roku maksymalnie będzie wynosiła 6 proc. To duża poprawa perspektyw, bo jeszcze niedawno sądziliśmy, że wzrost cen może przyspieszyć nawet do 8 proc. – mówił we wtorek główny ekonomista PKP BP.

Spadkowi inflacji towarzyszy szybki wciąż wzrost wynagrodzeń, napędzany przez ponad 20-proc. podwyżkę płacy minimalnej oraz uposażeń w sektorze publicznym. W rezultacie siła nabywcza przeciętnego wynagrodzenia rośnie w najwyższym we współczesnej historii Polski tempie około 10 proc. rok do roku. – Nawet jeśli założymy, że gospodarstwa domowe będą dążyły do odbudowy oszczędności, taki wzrost realnych dochodów musi poskutkować mocnym realnym wzrostem konsumpcji. Spodziewamy się jej odbicia o 4 proc., po spadku o 1 proc. w ub.r. – powiedział Bujak.

Ekonomiści z PKO BP z optymizmem oceniają też perspektywy popytu inwestycyjnego. Spodziewają się w tym roku wzrostu nakładów brutto na środki trwałe w Polsce realnie o 5,2 proc., po 8,4 proc. w 2023 r. Spowolnienie to skutek zakończenia inwestycji współfinansowanych z funduszy UE na lata 2014–2020, które było trzeba wykorzystać do końca ub.r. „Z czasem inwestycjom coraz bardziej będzie sprzyjał napływ funduszy w ramach KPO. Kontynuowane będą też inwestycje w transformację energetyczną, automatyzację oraz zwiększanie mocy eksportowych gospodarki” – czytamy w raporcie PKO BP.

Nominalne kontra realne

Ekonomiści z PKO BP swój raport zatytułowali „Ogień i woda”. To odniesienie do paradoksów, w które będzie obfitowało ożywienie w polskiej gospodarce. Jednym z nich jest to, że pomimo narastania presji popytowej na wzrost cen inflacja – po chwilowym wzroście w II połowie br. – będzie malała. – Mogłoby się wydawać, że przyspieszenie wzrostu gospodarczego będzie nasilało napięcia na rynku pracy, prowadząc do szybkiego wzrostu płac i jednostkowych kosztów pracy. Ale naszym zdaniem tak się nie stanie. Obecnie wzrost wynagrodzeń jest napędzany przez dużą podwyżkę płacy minimalnej. W kolejnych latach te podwyżki będą znacznie mniejsze, co spowolni wzrost płac poniżej 10 proc. Jednocześnie nastąpi cykliczna poprawa produktywności, dzięki czemu wzrost jednostkowych kosztów pracy istotnie się obniży, umożliwiając powrót inflacji do celu – tłumaczył Bujak podczas niedawnej debaty „Parkietu”.

– Kolejnym paradoksem jest to, że pomimo silnego odbicia popytu konsumpcyjnego wiele przedsiębiorstw będzie się borykało ze spowolnieniem. Widzimy to właśnie w dyskontach. To wynika z tego, że przychody firm są z reguły skorelowane z nominalnym, a nie z realnym, popytem w gospodarce. Przy spadającej inflacji nominalny popyt może hamować, a jednocześnie płace szybko rosną. To prowadzi do kompresji marż, pogorszenia wyników – tłumaczył ekonomista z PKO BP.

W ocenie analityków z największego polskiego banku ten „schizofreniczny” charakter ożywienia stworzy pod koniec br. przestrzeń do delikatnej obniżki stóp procentowych. – Nie nazwałbym tego łagodzeniem polityki pieniężnej, bo realne stopy byłyby stabilne. Polityka pieniężna byłaby restrykcyjna, porównując realną stopę do tej sprzed roku. Dodatkowo umocnienie złotego będzie prowadziło do zacieśnienia warunków monetarnych w gospodarce – tłumaczył Piotr Bujak.

Gospodarka krajowa
Niepokojąca stagnacja w inwestycjach
Gospodarka krajowa
Ekonomiści obniżają prognozy PKB
Gospodarka krajowa
Sprzedaż detaliczna niższa od prognoz. GUS podał nowe dane
Gospodarka krajowa
Słaba koniunktura w przemyśle i budownictwie nie zatrzymała płac
Gospodarka krajowa
Długa lista korzyści z członkostwa w UE. Pieniądze to nie wszystko
Gospodarka krajowa
Firmy najbardziej boją się kosztów