Zielone bloki droższe w budowie, ale dają oszczędności

Prąd w Polsce tańszy nie będzie. Konsumenci będą zwracać uwagę na efektywność energetyczną budynków – mówi Artur Łeszczyński, dyrektor w Skanska Residential Development Poland.

Publikacja: 21.03.2024 06:00

Artur Łeszczyński, dyrektor w Skanska Residential Development Poland.

Artur Łeszczyński, dyrektor w Skanska Residential Development Poland.

Foto: fot. mat. prasowe

Parlament Europejski przyjął dyrektywę EPBD, budynki od 2050 r. mają być zeroemisyjne. Notowana w Sztokholmie Grupa Skanska przyjęła cel dojścia do zeroemisyjności w 2045 r. Jakie dyrektywa będzie miała przełożenie na rynek nowych mieszkań?

Duże. Dotychczas deweloperzy właściwie musieli zadość uczynić przepisom dotyczącym efektywności energetycznej, które obowiązują w Polsce. Te przepisy są dobre w porównaniu z innymi krajami UE, natomiast polska sytuacja w zakresie miksu energetycznego dobra już nie jest – nawet mimo dynamicznych zmian, jak wzrost mocy odnawialnych źródeł energii. Cała branża energetyczna będzie się musiała w Polsce zmienić. Dyrektywa mówi o tym, że budynki mają być zeroemisyjne, co w Polsce oznacza bardzo duży wysiłek w rozumieniu zastąpienia energii, która jest w systemie energetycznym w Polsce wytwarzana wciąż w około 70 proc. ze spalania paliw kopalnych, energią z OZE.

Budynki, które w ramach polskich przepisów są efektywne energetycznie, będą musiały się zmienić w zeroenergetyczne, aby uzyskać tę zeroemisyjność. Przechodząc do szczegółów, polskie prawo mówi o 65 kWh energii pierwotnej na mkw. rocznie, którą musimy wyprodukować, aby w nowym budynku zachować komfortową temperaturę i żeby był on zgodny z przepisami. Gdybyśmy mieli dostarczyć budynek zgodny z dyrektywą, to te 65 kWh nadal obowiązuje, ale energia w 100 proc. musiałaby być pokryta z OZE. Wygrani będziemy wszyscy, bo konsumenci dostaną produkt dostosowany do wymagań przyszłości, bardziej ekonomiczny w użytkowaniu. Ci deweloperzy, którzy zaczęli zwracać na to uwagę wcześniej, tak jak my, są w nieco lepszej pozycji niż ci, którzy ignorowali fakt, że Polska jest w UE i przepisy będą szły w tym kierunku.

Dyrektywa spowoduje rewolucję w myśleniu o wycenie nieruchomości – po podziale budynków na klasy od A do G i położeniu nacisku na kwestię efektywności energetycznej, emisyjności?

W wyniku wprowadzenia tej legislacji nowe budynki zgodne z dyrektywą będą znacznie lepszym produktem niż te, które istnieją na rynku – i to nie tylko stare, niezmodernizowane, ale nawet te stosunkowo młode, sprzed pięciu–dziesięciu lat, czy nawet oddawane teraz. Nowe budynki będą wyceniane znacznie lepiej. To bardzo podobny scenariusz do tego, z którym mieliśmy do czynienia na rynku budynków biurowych. Dziesięć–piętnaście lat temu w Polsce certyfikacja środowiskowa była czymś nowym i fundusze kupujące biurowe w tym czasie zwracały uwagę, czy budynek jest certyfikowany czy nie, to miało wpływ na wycenę. Dziś fundusz w zasadzie pomija budynki bez certyfikatu. Myślę, że z budynkami mieszkalnymi wielorodzinnymi będzie podobnie. Wartość rynkowa budynków zgodnych z legislacją unijną będzie daleko wyższa niż reszty.

Jako nieliczni certyfikujecie wszystkie inwestycje mieszkaniowe. Czy dla dewelopera to wyższy koszt?

Tak, wybudowanie budynku efektywnego energetycznie, który będzie zużywał mniej energii i miał niższą emisję, kosztuje nieco więcej w stosunku do budynku standardowego. Nasze budynki cały czas są podłączone do sieci cieplnych i elektroenergetycznych, ale musimy je wyposażać w technologie, które zmniejszają uzależnienie od tych sieci. Dążymy do redukcji zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną (EP), w skrócie: w dużym stopniu elektryfikujemy – jeśli to jest możliwe – produkcję ciepła, bo to ciepło we wskaźniku EP stanowi 70–75 proc. Wynikający z tego wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną jesteśmy w stanie pokryć z OZE instalowanych w budynku. Koszty wahają się na poziomie kilkuset złotych do mkw. mieszkania. Jeśli więc w Warszawie średnia cena za mkw. to 17 tys. zł, to w tym mieści się 400–600 zł z tytułu przystosowania budynku do naszych ambicji, a za chwilę z tytułu implementacji dyrektywy. Technologie produkcji ciepła z elektryczności, produkcji energii z OZE, to dziś nisza w budownictwie wielorodzinnym, ale będzie się to upowszechniać, co będzie mieć wpływ na zmniejszanie kosztu.

Wejście dyrektywy zmieni mentalność konsumentów, a czy dziś wasi klienci patrzą na certyfikat czy na cenę?

Oczywiście patrzą przede wszystkim na cenę. Cyklicznie ankietujemy naszych klientów, jak odbierają certyfikację, dążenie do obniżania EP, wyposażanie lokali w technologie smart, które pozwalają uzyskać oszczędności. Muszę powiedzieć, że poziom akceptacji wzrostu ceny wynikającego z tych kwestii rośnie. Kilka lat temu odsetek klientów, którzy odpowiadali pozytywnie, był na poziomie kilkunastu procent, dziś to 50–60 proc., zależnie od typu technologii, o które pytamy. To wynika m.in. z tego, że cena energii w Polsce nie jest już czymś niezauważalnym. Energia jest teraz dotowana, ale jest świadomość, że realna cena jest wyższa i system dotacji w końcu przestanie obowiązywać. Dlatego w bardziej efektywnym energetycznie budynku będziemy ponosić mniejsze koszty eksploatacji. Wzrost cen energii w Polsce jest praktycznie nieunikniony ze względu na miks energetyczny, koszty emisji CO2 raczej nie będą spadać.

Budownictwo
Mirbud po konferencji: co z przejęciami, emisją i dywidendą?
Budownictwo
Polski Holding Nieruchomości z nowym zarządem
Budownictwo
Mo-Bruk planuje przejęcia i wzrost mocy
Budownictwo
GTC chce większej dywersyfikacji portfela
Budownictwo
GTC chce budować mieszkania na sprzedaż i na wynajem
Budownictwo
Kurs dewelopera ED Invest w górę po wynikach