Od recesji lat 2007 - 2009, główne banki centralne świata utrzymywały stopy procentowe na rekordowo niskich poziomach, bliskich zeru procent. Dodatkowo wspierały rynek przez skup wielkiej ilości długu. Długoterminowe, realne stopy procentowe (nominalne stopy procentowe skorygowane o inflację) nie osiągnęły jednak niskich poziomów w okresie 2007 - 2009. Rentowność 10-letnich obligacji amerykańskich wykazuje trend spadkowy od ponad 35 lat. Obecnie to 2,28 proc., podczas gdy w 2009 r. było to 3,5 proc., a w 1990 r. - 7,5 proc.
Fakt, że ludzie są skłonni trzymać swoje pieniądze przy coraz niższych stopach ma, według Shillera, sugerować silny i narastający pesymizm odnośnie do przyszłości gospodarki. Teorią opisującą samonapędzający się pesymizm gospodarczy jest "stagnacja sekularna". Przewiduje ona trwałe zahamowanie wzrostu gospodarczego w krajach wysoko rozwiniętych. Popularność uzyskała po wypowiedzi Lawrence'a Summersa (byłego szefa skarbu USA) na forum MFW w 2013 r. Choć to właśnie od tej pory dźwięczy ona silnie wśród ekonomistów, to została wymyślona już w 1938 r., przez keynesistę Alvina Hansena.
Hansen swoją teorię oparł na obserwacji spadku liczby urodzeń w USA w latach 30. XX w. Zauważył, że ludzie z mniejszą liczbą dzieci wydają mniej pieniędzy, a także mniej odczuwają potrzebę inwestowania. Według Banku Światowego wskaźnik dzietności również silnie spada od 2008 r. Należy jednak przy tym zauważyć, że poziom płodności spadał przez większość ostatniego wieku, co nie przeszkadzało w szybkim rozwoju gospodarczym świata.
Jedna z idei wskazuje, że społeczeństwa doświadczone silnymi kryzysami w przeszłości, oczekują, że podobne sytuacje mogą wydarzyć się w przyszłości. W związku z tym wykazują silniejszą tendencję do oszczędzania na "chudsze lata", jednocześnie hamując konsumpcję i inwestycje, a tym samym wzrost.
Teoria Shillera łączy natomiast rachityczny rozwój gospodarek krajów rozwiniętych, z obawami ludzi o źródło przyszłych strumieni pieniężnych. Uważa, że konsumenci, którzy są przecież również pracownikami, obawiają się o utrzymanie pracy w przyszłości, której zagraża automatyzacja i zastąpienie pracy ludzi, pracą maszyn. W tym przypadku to niskie stopy są niezbędne do napędzenia konsumpcji i wydatków.