To skutek ujawnienia skandalu finansowego. Niezależna kontrola wykazała, że dział księgowości Toshiby od 2008 r. zawyżał zyski przed opodatkowaniem. W oszukańczy sposób podwyższono ten wynik łącznie o co najmniej 152 mld jenów (1,2 mld USD). Księgowych manipulacji dopuszczano się rzekomo w wyniku nacisków zarządu.

– Postrzegam to jako najbardziej niszczące zdarzenie dla naszej marki i spółki w ciągu ich historii liczącej 140 lat. Nie spodziewam się, by ten problem został szybko rozwiązany – mówił prezes Tanaka podczas konferencji prasowej. Głęboko ukłonił się przed kamerami w geście przeprosin, ale stwierdził, że nie wydawał nikomu poleceń dotyczących księgowych manipulacji.

Mimo skandalu finansowego akcje Toshiby zyskały we wtorek na giełdzie w Tokio ponad 6 proc. Inwestorów nie odstraszyło to, że tokijska giełda zapowiedziała, iż może umieścić koncern na liście alertów. Zwyżkę cen akcji Toshiby tłumaczono tym, że inwestorzy obawiali się wcześniej, iż raport niezależnych kontrolerów może pokazać jeszcze większe patologie w spółce.

Toshiba jest dziesiątą pod względem kapitalizacji spółką na tokijskiej giełdzie. To również jedna z ikon korporacyjnej Japonii. Skandal z zawyżaniem zysków może więc w długim terminie uderzyć w postrzeganie przez inwestorów japońskich spółek. Już w 2011 r. silnie obniżyła zaufanie do praktyk zarządzania korporacyjnego w Japonii afera w koncernie Olympus. Ten znany producent aparatów fotograficznych przez 13 lat ukrywał straty wynoszące łącznie 1,7 mld USD. – Jeśli Japonia nie wdroży odpowiednich reguł zarządzania korporacyjnego, straci zaufanie rynków – ostrzega japoński minister finansów Taro Aso.