Obaw nie brakuje, ale rynek akcji nadal trzyma się mocno

Analizując niektóre wskaźniki, takie jak nastroje konsumentów, można odnieść wrażenie, że trend boczny panujący na warszawskiej giełdzie od jesieni 2010 r. to i tak scenariusz lepszy, niż można było oczekiwać. Mimo to respekt względem rynku – który na dłuższą metę nie ma sobie równych, jeśli chodzi o prognozy tendencji w gospodarce – nakazuje z rezerwą podchodzić do obaw wynikających z owych wskaźników

Aktualizacja: 26.02.2017 23:12 Publikacja: 26.03.2011 07:07

Analiza techniczna – nienaruszone poziomy wsparcia to ważna sugestia

Analiza techniczna – nienaruszone poziomy wsparcia to ważna sugestia

Foto: GG Parkiet

[srodtytul]Analiza techniczna – nienaruszone poziomy wsparcia to ważna sugestia[/srodtytul]

Od jesieni trwa konsolidacja notowań na warszawskim parkiecie. Zastanówmy się nad  czynnikami sprzyjającymi wybiciu w górę oraz nad zagrożeniami, które mogłyby wypchnąć indeksy w dół z trendu bocznego. Problem z takim podejściem polega na tym, że nawet najlepiej przygotowane prognozy potrafią lec w gruzach pod wpływem nieoczekiwanych czynników. Inne podejście, preferowane przehhz analizę techniczną (a przynajmniej przez tę jej wersję, która zakłada podążanie za trendem), to reagowanie na fakty zamiast podejmowania próbshhwyprzedzania tych faktów. Właśnie pod kątem tego drugiego podejścia spróbujmy przeanalizować obecną sytuację. Zastanówmy się nie tyle nad  tym, czy kursy będą rosły/spadały (i o ile), ile raczej rozważmy, czy pojawiły się sygnały, które nakazywałyby pozbycie się akcji, lub jakie warunki musiałyby zostać spełnione, by takie sygnały się pojawiły. To, że w rozważaniach tych przyjmujemy jako punkt wyjścia posiadanie akcji w portfelu, nie powinno być zaskoczeniem, skoro jeszcze niedawno indeksy biły rekordy hossy, potwierdzając długoterminowy trend wzrostowy.

Sytuację przeanalizujmy pod kątem trzech różnych technicznych poziomów wsparcia:

(1) Lutowy dołek – jest to pierwsze, krótkoterminowe wsparcie. Na wykresie WIG bariera ta znajduje się na wysokości 46 548 pkt (w przypadku WIG20 jest to 2641 pkt w cenach zamknięcia). Jej znaczenie jest wzmocnione przez fakt, że przebijając ją, indeksy przełamałyby również cechującą się niewielkim dodatnim nachyleniem linię trendu wybiegającą z dołka z końca listopada ub.r. (jest to również dolne ograniczenie kanału, o jakim obszernie pisaliśmy w poprzednich analizach). Jest też jeszcze jedna rzecz, która każe przywiązywać wagę do tego wsparcia. Właśnie na tej wysokości przebiega obliczana przez nas ruchoma linia obrony, która jak dotąd sprawdza się nieźle w ramach trwającej od lutego 2009 r. hossy (sygnał kupna dała w marcu 2009 r., a od tego czasu pojawił się tylko jeden błędny sygnał sprzedaży – w  styczniu 2010 r. – który szybko został anulowany). Przypomnijmy, że linię obrony przesuwamy w górę, zaczepiając ją o kolejne dołki korekt spadkowych o zasięgu co najmniej 3 proc. (przesunięcie linii następuje po odrobieniu przez WIG całych spadków i ustanowieniu nowego maksimum);

(2) 100-sesyjne minimum – to ruchome, przesuwające się wsparcie działa na zasadzie podobnej co opisana wyżej linia obrony, przy czym jest wyznaczane nie tyle przez dołki korekt, ile po prostu przez najniższy poziom indeksów z ostatnich 100 sesji. W przypadku WIG bariera ta, która pozostaje nienaruszona od początku hossy, znajduje się obecnie na wysokości 45 167 pkt;

(3) Roczna (251-sesyjna) średnia krocząca – najbardziej długoterminowe ze wszystkich trzech wsparć. Jego zaletą jest niewielka wrażliwość na chwilowe wahania kursów (średnia ta pozostaje nienaruszona od połowy 2009 r., a w przypadku poprzedniej hossy WIG znajdował się powyżej niej nieprzerwanie od kwietnia 2003 r. do listopada 2007 r.). Ceną za to jest znaczne opóźnienie względem rynku w okresie gwałtownych zmian trendu (sygnał wejścia na rynek pojawił się dopiero w czerwcu 2009 r., czyli cztery miesiące po rozpoczęciu hossy). Obecnie średnia na wykresie WIG przebie- ga w okolicy 44,5 tys. pkt.

Jaki płynie stąd wniosek? Jak widać, poziomów wsparcia nie brakuje (te wymienione przez nas to tylko przykłady). Skoro żaden z nich nie został jeszcze przebity, to trudno zakładać, że nie opłaca się trzymać akcji w oczekiwaniu na wyższe kursy, przynajmniej?z technicznego punktu widzenia.

[srodtytul]Fundamenty – załamanie oczekiwań konsumentów niezbyt szkodzi giełdzie[/srodtytul]

Przed tygodniem pisaliśmy, że można znaleźć przekonujące argumenty przemawiające za tym, iż trwający od jesieni 2010 r. trend boczny na warszawskim parkiecie ma podstawy fundamentalne. Przypomnieliśmy wówczas, że właśnie od jesieni opada systematycznie wskaźnik wyprzedzający CLI obliczany dla Polski przez ekspertów OECD. Mijający tydzień dostarczył kolejnych dowodów, na to, że jest coś na rzeczy. Wystarczy spojrzeć na publikowane przez GUS dane o nastrojach polskich konsumentów. Szczególnie wart uwagi jest tzw. wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej, który powstaje na bazie ankiet i obrazuje oczekiwania Polaków względem zmian sytuacji gospodarczej i własnej kondycji finansowej w kolejnych 12?miesiącach.

Zacznijmy od uzasadnienia, że wskaźnik ten jest w ogóle wart analizy z punktu widzenia długoterminowej strategii (w końcu w każdym tygodniu pojawia się wiele odczytów makroekonomicznych, z których tylko część łatwo poddaje się obróbce w celu wyciągnięcia wniosków).

Stali czytelnicy „Parkietu” zwrócili zapewne uwagę, że w naszych analizach monitorujemy te wskaźniki, które spełniają dwa warunki: po pierwsze poruszają się w stabilnych wielomiesięcznych trendach, a po drugie sygnały zmiany tych tendencji są w miarę łatwe do zauważenia i cechują się niewielkim opóźnieniem w stosunku do zmian koniunktury giełdowej, która sama w sobie wyprzedza przecież wydarzenia w gospodarce. Okazuje się, że publikowany przez GUS wskaźnik ufności zdawał się w przeszłości spełniać te wymogi. Co prawda indykator ten nigdy nie był w stanie wyprzedzić giełdy w dyskontowaniu zmieniających się warunków makro, ale reagował wystarczająco szybko. Rzut oka na wykres pozwala się przekonać, że wskaźnik sprawdził się zarówno jako przestroga przed bessą, jak i zachęta do kupowania akcji. Zacznijmy od pierwszego przypadku. Tendencja wzrostowa ufności konsumentów zatrzymała się na wiosnę 2008?roku, a w maju 2008?r. załamała się na dobre. Chociaż był to . sygnał wyraźnie opóźniony w stosunku do sytuacji na GPW (bessa na dobre wystartowała już na jesieni 2007 roku), to jednak pozwolił ustrzec się najbardziej dramatycznych wydarzeń na rynkach, z kryzysem finansowym na jesieni 2008 r. włącznie. A do gwałtownego odreagowania w nastrojach konsumentów doszło w kwietniu 2009 r., kiedy nie było jeszcze za późno, by załapać się na rozpoczynającą się hossę.

Niestety od września ubiegłego roku ten sprawdzający się w miarę nieźle w przeszłości wskaźnik znów szybko spada. Co prawda tym razem załamaniu ufności konsumentów nie towarzyszy bessa na GPW, ale za to mamy do czynienia z trendem bocznym. Można by wręcz przewrotnie stwierdzić, że w świetle historycznych zależności owa konsolidacja i tak jest teoretycznie zbyt korzystna dla posiadaczy akcji, biorąc pod uwagę kiepskie nastroje konsumentów. Innymi słowy sytuacja na GPW powinna być w ostatnich miesiącach znacznie gorsza niż jest w rzeczywistości.

Ale optymiści mogą argumentować, że skoro w przeszłości wskaźnik ufności podążał z pewnym opóźnieniem za giełdą i nigdy jej nie prześcigał w prognozach zmiany kierunku trendów, to?tym razem załamanie nastrojów konsumentów może okazać się jedynie przejściowe.

Niestety historia wskaźnika jest na razie dość ograniczona (comiesięczne dane są publikowane dopiero począwszy od 2004 r.), co każe z pewną ostrożnością traktować jego sygnały. Już za tydzień poznamy natomiast najnowszy odczyt innego monitorowanego przez nas wskaźnika – PMI dla polskiego przemysłu. Jego poprzednie dwa odczyty były fatalne (spadał najszybciej od początku 2009 r.). Czy ten najnowszy potwierdzi obawy związane z załamaniem się nastrojów konsumentów?

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty