Skorzysta na tym przede wszystkim PGNiG. – Budowa nowej infrastruktury służącej do przesyłu gazu w Polsce to przede wszystkim decyzje polityczne związane z zapewnieniem bezpieczeństwa energetycznego w naszym kraju. Dla PGNiG są one o tyle dobre, że zwiększają pozycję negocjacyjną spółki w rozmowach na temat zawarcia nowych kontraktów po wygaśnięciu długoterminowej umowy zawartej z Gazpromem, która ma obowiązywać do 2022 r. – twierdzi Kamil Kliszcz, analityk DM mBanku. Jego zdaniem szczególnie ważnym projektem jest budowa Baltic Pipe. Gdyby nie powstał na czas, PGNiG mogłoby mieć duże problemy z zapewnieniem odpowiednich dostaw dla swoich klientów.

– Budowa nowych gazociągów i rozbudowa gazoportu oraz związany z tym wzrost taryf przesyłowej i regazyfikacyjnej powinien mieć neutralny wpływ na działalność PGNiG, pod warunkiem że zwiększone koszty uda się przerzucić na końcowych odbiorców. Dziś nie widzę jednak przesłanek do tego, aby to się nie udało – twierdzi Kliszcz. Nie oznacza to, że odbiorcy gazu w Polsce będą płacili za błękitne paliwo więcej niż w innych krajach. – Obecnie cena za gaz rosyjski nie jest powiązana z notowaniami tego surowca na giełdach, a to oznacza, że zazwyczaj nie jest rynkowa. Po wygaśnięciu umowy z Gazpromem mamy mieć już tylko kontrakty rynkowe – twierdzi Kliszcz. Ze względu na ostatnie zwyżki cen gazu na giełdach w ostatnich dniach płacimy jednak Rosjanom mniej za importowany surowiec. Jest to jednak dość rzadka sytuacja.

W ocenie PGNiG wpływ przyszłych inwestycji infrastrukturalnych powinien w dłuższym horyzoncie przyczynić się nawet do spadku taryf przesyłowych. – Przyczyna jest taka, iż koszty przesyłu będą rozłożone na większy wolumen przesyłanego gazu. Wynika to z faktu, iż gwałtownie rośnie popyt i zużycie gazu na polskim rynku – przekonuje departament public relations PGNiG. TRF

Notowania akcji na stronie:

www.parkiet.com/spolka/polskie_gornictwo_naftowe_i_gazownictwo