JSW zainteresowane nie tylko projektem Dębieńsko

Z przedstawicielami Prairie Mining spotkamy się w ciągu najbliższych 10 dni - zapowiada Daniel Ozon, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Publikacja: 12.03.2018 16:35

Wyniki Jastrzębskiej Spółki Węglowej za 2017 r. obciążone zostały odpisem aktualizującym wartość m.in. aktywów węglowych na kwotę niemal 760 mln zł. Tymczasem koniunktura na rynku węgla jest znakomita. Skąd ta decyzja?

Te odpisy dotyczą dwóch kopalń, które dziś produkują głównie węgiel energetyczny: Knurowa-Szczygłowic i Budryka. Decyzja jest wypadkową kilku czynników. Jednym z nich jest aktualna cena węgla, druga sprawa to koszty, jakie generują te kopalnie, a trzeci element dotyczy ceny, po jakiej aktywa zostały kupione.

JSW kupiło Knurów-Szczygłowice w 2014 r. od pogrążonej w kłopotach Kompanii Węglowej za 1,5 mld zł. Czy dziś możemy stwierdzić, że spółka przepłaciła?

To nie pierwszy raz, kiedy spółki surowcowe muszą robić testy na utratę wartości aktywów. Istotą akwizycji jest to, żeby wyczuć sytuację i kupić aktywa w dołku cenowym. Gdy kupujemy na górce czy nawet przy cenach ponadrynkowych, to w konsekwencji w przyszłości kończy się odpisami. Duże koncerny międzynarodowe też takie odpisy w ostatnich latach robiły, więc nie jesteśmy tutaj wyjątkiem.

Na przełomie 2017 i 2018 r. ceny spotowe węgla koksowego znów wystrzeliły w górę. Czy JSW korzysta na tych zwyżkach?

Oczywiście. W I kwartale już korzystamy z tych wysokich cen. Na rynku obserwujemy ograniczoną podaż węgla, są pewne ograniczenia w dostępie do infrastruktury m.in. w Australii, a jednocześnie widzimy silny popyt na ten surowiec. Tak więc dla nas I kwartał 2018 r. jest dobrym kwartałem i co ważne, widzimy też, że te korzystne ceny nadal się utrzymują.

Udało się zmniejszyć różnicę między cenami realizowanymi przez JSW a światowym benchmarkiem?

Po negocjacjach, które mieliśmy ostatnio z kilkoma kluczowymi klientami, zmniejszyliśmy ten poziom odchylenia. Pamiętajmy jednak, że w ubiegłym roku nastąpiła duża zmiana w kontraktowaniu cen węgla koksowego na świecie. W części kontraktów mamy pewien automatyzm naliczania cen, które związaliśmy z indeksami. Część umów wciąż opieramy na kwartalnych negocjacjach. Rozmawialiśmy z dużymi bankami z Londynu czy z Warszawy o zabezpieczeniu cen węgla. Stawiamy pierwsze kroki na tym rynku, pracujemy nad budową polityki zabezpieczeń i będziemy ją stopniowo wprowadzać.

Spółka w swojej strategii prognozuje wyraźny spadek kosztów wydobycia węgla do 2030 r. A czy w najbliższych dwóch, trzech latach te koszty uda się zmniejszyć?

W długim terminie założyliśmy spadek kosztów produkcji do 284 zł na każdą wydobytą tonę węgla średnio w latach 2018–2030. Trzeba natomiast zauważyć, że wydobywamy surowiec coraz głębiej, w coraz trudniejszym warunkach. Z drugiej zaś strony wprowadzamy sporo nowych rozwiązań technologicznych, które zredukują nam koszty. Jednym z istotnych elementów są też płace, które zostały właśnie przywrócone do poziomu sprzed trzech lat. Mamy więc obecnie skokowy wzrost kosztów, ale w średniej i długoterminowej perspektywie podtrzymujemy to, co zapisaliśmy w strategii.

Czy nie za wcześnie przywróciliście wszystkie przywileje górnicze?

Strona społeczna bardzo rozsądnie podeszła do sprawy trzy lata temu, kiedy zawieszaliśmy wypłatę niektórych świadczeń. Nie uważam że działamy za szybko. Myślę, że po trudnym okresie wyrzeczeń pracownikom to się po prostu należy.

Będą podwyżki płac albo nagrody w tym roku?

Jesteśmy w trakcie rozmów o nowym układzie zbiorowym pracy. Chcemy system wynagrodzeń uprościć, ujednolicić. Chcemy też wprowadzić pewien mechanizm, by w momencie dekoniunktury na rynku węgla, gdy spółka będzie w trudnej sytuacji, pewne elementy płacowe były automatycznie wyłączane.

Prowadzicie rozmowy w sprawie emisji kolejnych obligacji?

Tak. Niektóre zapisy naszej umowy z obligatariuszami nie przystają już do obecnej sytuacji rynkowej. Koniunktura rynkowa sprzyja, sytuacja spółki jest dobra i to jest ten moment, żeby wyjść na rynek i pozyskać środki na zrefinansowanie długu. Rozmawiamy więc z bankami polskimi i kilkoma bankami w Londynie, które są liderami w plasowaniu obligacji na rynku amerykańskim. Widzimy duże szanse właśnie za oceanem, by tam uplasować nasze papiery z siedmioletnim czy ośmioletnim terminem wykupu.

O jakich kwotach rozmawiacie?

Chcemy zrefinansować nasze zadłużenie, a na dziś do spłaty mamy 855 mln zł z obligacji. Dobrze byłoby też mieć dodatkowe pieniądze, aby zaspokoić nasze potrzeby inwestycyjne. Tylko w tym roku planujemy wydać na inwestycje 1,8 mld zł. W kolejnych dwóch latach nakłady sięgną 1,5–1,6 mld zł. Potrzebujemy więc długoterminowego źródła finansowania oprócz tej nadwyżki gotówkowej, jaką dzisiaj osiągamy.

Kiedy odbędzie się drugie spotkanie z Prairie Mining w sprawie projektu budowy kopalni Dębieńsko?

Myślę, że do spotkania dojdzie w ciągu najbliższych dziesięciu dni. Chcemy dalej dyskutować na temat potencjalnej współpracy z Prairie Mining.

Tymczasem Prairie ogłosił, że także w planowanej przez nich drugiej kopalni – Jan Karski na Lubelszczyźnie – głównym produktem będzie węgiel koksowy. To dla was ciekawa opcja?

Słyszeliśmy o tym. To może będzie też tematem naszego najbliższego spotkania. Jak dotąd rozmawialiśmy tylko o Dębieńsku, które jest zlokalizowane w bezpośrednim sąsiedztwie naszych koncesji wydobywczych.

Czyli nie mówicie „nie" dla przejęcia projektu Jan Karski?

Będziemy o tym rozmawiać, ale musimy się więcej dowiedzieć na temat tego projektu. Dębieńsko jest nam dobrze znane, bo jest to to samo złoże, na którym obecnie pracujemy. Znamy jakość tego węgla i warunki geologiczne. Drugiemu projektowi musimy się bliżej przyjrzeć.

Surowce i paliwa
Mo-Bruk inwestuje
Surowce i paliwa
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Surowce i paliwa
Nowy zarząd Orlenu wyznaczył już priorytety
Surowce i paliwa
W Bogdance powrót po latach. Jest nowy prezes
Surowce i paliwa
Unimot ma nową ambitną strategię
Surowce i paliwa
Plany JSW dotyczące wydobycia czeka korekta