Robaczkowy ruch WIG-energia

Akcje spółek energetycznych są dziś bardzo tanie. Ten argument nie wszystkich jednak przekonuje do robienia zakupów. Nie widzą perspektyw na trwałą poprawę sytuacji sektora.

Publikacja: 22.04.2018 10:00

Robaczkowy ruch WIG-energia

Foto: Fotorzepa/Grzegorz Psujek

GG Parkiet

Indeks energetycznych spółek notowanych na warszawskim parkiecie głównym tylko dwukrotnie zszedł poniżej 2500 punktów. Po raz pierwszy zbliżył się do psychologicznej granicy 2200 punktów w końcówce 2016 roku. Kolejny raz do tego dołka zbliżał się w marcu tego roku, kiedy zanotowano 2428 punktów.

Marek Buczak

Marek Buczak

Archiwum

Od tamtej chwili notowania sektora odbiły około 9 proc. – Za wcześnie jednak na razie mówić o trwałym trendzie – twierdzą eksperci.

Fundamenty i polityka

Powodów wiosennej odwilży rynek szuka zarówno we wpływających na spółki energetyczne czynnikach fundamentalnych, jak również odgrywającej w tym sektorze niebagatelną rolę polityce. W przypadku tego ostatniego chodzi o pewne wyciszenie informacyjne. Część ekspertów zwraca uwagę na fakt, że mniej pojawiało się w ostatnim czasie negatywnych newsów, m.in. związanych z kwestią energetyki jądrowej. Widmo tego projektu ciążyło najmocniej na notowaniach koncernów energetycznych, ale też paliwowych – ze względu na deklarację PKN Orlen dotyczącą analizowania uczestnictwa w konsorcjum budującym taką siłownię w Polsce.

– Rynek chyba przekonuje się, że inwestycja w energetykę jądrową w Polsce jest pewna. Widzi też odbicie notowań energetycznych spółek w Niemczech. Nasz sektor w porównaniu z RWE wygląda na bardzo tani – zauważa Paweł Puchalski z DM BZ WBK. Tym tłumaczy kwietniowe odbicie indeksu WIG – energia po okresie, kiedy szukał on historycznego dna. Podkreśla jednak, że dziś porównywanie naszej energetyki do zachodnich spółek nie jest już słusznym podejściem, gdyż za Odrą nastąpiła zmiana struktury największych koncernów, co spowodowało istotne zmiany w ich przyszłych perspektywach i obecnych wskaźnikach.

– Słabe nastawienie do sektora widoczne wśród inwestorów od początku roku teraz nieco się zmienia. Poprawa sytuacji w ostatnich tygodniach jest związana z rosnącymi cenami energii – ocenia z kolei Kamil Kliszcz z DM mBanku. W jego ocenie presja na marże w biznesie wytwarzania prądu nieco zelżała. – Ceny energii rosną w całej Europie, co powinno wspierać dłuższe odbicie WIG-energia na GPW – przekonuje analityk mBanku.

Rzeczywiście wzrost hurtowych cen prądu jest pozytywnym sygnałem. Oznacza bowiem że rosnące od początku tego roku ceny uprawnień do emisji CO2 i drożejący węgiel przekładane są choć w pewnym stopniu na koszt zakupu 1 MWh na giełdzie towarowej. – Ostatecznie cena energii elektrycznej wzrosła z 160 zł/MWh w 2017 roku do ponad 200 zł/MWh dla dostawy na lata 2019–2021 – zauważa Puchalski.

Analityk nie daje jednak jednoznacznej odpowiedzi co do kontynuacji trendu dla cen energii. Będzie ona nadal pod wpływem kosztu zakupu węgla i uprawnień do emisji. A w tej układance ten ostatni element jest bardzo trudny do przewidzenia. W prognozowaniu przyszłej ceny uprawnień do emisji CO2 rynek wręcz podzielił się na pół. Jedni spodziewają się zatrzymania ceny na poziomie kilkunastu euro za tonę, podczas gdy inni widzą ją w okolicach kilkudziesięciu euro za tonę. Prognozowanie cen czarnego paliwa obarczone jest mniejszym marginesem błędu. Puchalski spodziewa się 10-proc. wzrostu w 2018 r.

Puchalski nie pozostawia jednak złudzeń. W jego ocenie presja na marże w biznesie wytwarzania nadal będzie rosła.

Eksperci zalecają wstrzemięźliwość

Atrakcyjne wyceny giełdowe i poprawiające się nastawienie do sektora sugerowałyby, że warto właśnie teraz kupić walory energetyki. Większość ekspertów jednak zaleca wstrzemięźliwość. Nawet jeśli spółki znad Wisły wyglądają dziś wyjątkowo atrakcyjnie w porównaniu np. z niemieckimi konkurentami. Analityk mBanku twierdzi jednak, że to dobry moment na zakupy energetyki. – Ich akcje są dziś bardzo tanie. Większość ryzyk rynek uwzględnił już w wycenach. Nawet w przypadku atomu najcięższe działa zostały już wytoczone. Wiadomo, że spółki mają finansować inwestycję samodzielnie. Ciężko byłoby zaskoczyć rynek bardziej negatywnie – argumentuje Kliszcz.

To jego zdaniem daje potencjał do przyszłych zwyżek. Według Kliszcza najciekawiej w sektorze wygląda Energa, w której widzi potencjał do 30–40-proc. wzrostu kursu. W przypadku PGE ten potencjał analityk DM mBanku szacuje na ok. 20 proc.

Z kolei DM BZ WBK zaleca kupowanie jedynie akcji Enei. Dla PGE, Energi i Tauronu wydał natomiast rekomendację „trzymaj".

– W sytuacji wysokich kosztów stałych najlepiej radzić sobie będą spółki takie jak PGE i ZE PAK, gdzie wytwarzanie opiera się w dużej mierze na węglu brunatnym, a także Enea posiadająca własne zasoby relatywnie taniego węgla z Bogdanki – uzasadnia Puchalski. W jego ocenie w przypadku wskazanych spółek presja na marże z wytwarzania energii będzie relatywnie najmniejsza. Warunkiem jest pełne zabezpieczenie pozycji na uprawnieniach do emisji CO2.

Analityk nie daje jednak nadziei na trwałe i znaczące odbicie się indeksu. – WIG-energia przez kolejne miesiące będzie poruszał się ruchem robaczkowym, raz w górę, raz w dół, reagując na informacje dotyczące kluczowych przyszłych inwestycji i aukcji na moc (chodzi o aukcje tzw. rynku mocy, który jest nowym mechanizmem wsparcia dla wytwórców – red.) – ocenia analityk.

Dla niektórych chwilowa poprawa fundamentów lub jej brak nie mają w ogóle znaczenia. Są bowiem inwestorzy, którzy już dawano postawili krzyżyk na polskiej energetyce. – Przynajmniej trzy lata temu zrezygnowaliśmy z wkładania spółek tego sektora do portfela. I raczej nic się w tej kwestii nie zmieni – zapowiada Jarosław Niedzielewski, dyrektor zarządzający Investors TFI. Nie widzi bowiem na razie sygnałów wsparcia dla potencjalnych wzrostów kursu albo rysującej się przewagi tego sektora nad innymi. Podejścia tego nie jest w stanie zmienić fakt, że akcje energetyki można dziś kupić bardzo tanio.

– Spółki energetyczne nigdy nie zaliczały się do spółek wzrostowych, które dzięki silnemu przyrostowi przychodów dawały nadzieję na znaczący wzrost kursu. One miały przynosić sowite dywidendy. Niestety, dzielenie się z akcjonariuszami zyskami przestało być priorytetem tych firm – argumentuje Niedzielewski.

W ubiegłym roku tylko Energa i Enea wypłaciły symboliczne dywidendy. Z PGE i Tauronu nie można spodziewać się wypłat ze względu na zawieszenie polityki dywidendowej przez następne lata.

Inwestorzy mogliby się może nawet pogodzić z brakiem dywidend. Najmocniej odstrasza ich jednak widmo nierentownych projektów, np. kolejne bloki węglowe czy atom. Ta ostatnia inwestycja kładzie się cieniem także na PKN, który dotąd dzielił się zyskiem z akcjonariuszami. – Po włączeniu się Orlenu w energetykę jądrową akcjonariusze mniejszościowi mogą nie zobaczyć tych pieniędzy. Nie wiadomo też, jak drobni właściciele wyjdą na fuzji PKN z Lotosem, bo niewiele wiadomo o samej strukturze transakcji – zauważa Niedzielewski.

[email protected]

Pytania do... Marka Buczaka

Dla energetyki jeszcze nie warto stosować zasady kupowania walorów w dołku – uważa dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI.

W marcu indeks spółek energetycznych szukał historycznego dna. W kwietniu odbił. Czy to dobry moment na kupowanie akcji?

Dla tego sektora jeszcze nie warto stosować zasady kupowania walorów w dołku.

Najpierw inwestorzy powinni mieć pełną jasność co do kwestii związanych z budową elektrowni atomowej w Polsce. W ostatnim czasie panowała względna cisza w tym temacie. Tym tłumaczę kwietniowe odbicie. Zwłaszcza że wzrost kursów spółek energetycznych wspierało odbicie notowań dużych spółek z indeksu WIG20.

Czy ryzyko budowy elektrowni jądrowej nie jest już uwzględnione w kursach?

Ta potencjalna inwestycja nadal ciąży na wycenach. Wszyscy czekają na szczegóły. Inwestorom potrzebna jest konkretna informacja na temat skali projektu, a także jasność co do uczestników konsorcjum zaangażowanego w atom czy strukturę finansowania. Chodzi o to, by policzyć, jakie ryzyka ciążą na poszczególnych spółkach.

Największym wsparciem dla wzrostu kursów byłaby deklaracja ministra energii dotycząca rezygnacji z atomu w Polsce i postawienie na plan alternatywny, np. rozwój farm morskich i bloków gazowych. Miałoby to sens w kontekście tego, co się dzieje na świecie.

Rynek obawia się, że inwestycja w elektrownię jądrową nigdy się nie zwróci. Taki pogląd jest uzasadniony ze względu na rosnące koszty budowy takich bloków, dynamiczny rozwój technologii magazynowania energii i spadające szybko koszty produkcji z odnawialnych źródeł. Może się okazać, że za 20–30 lat nikt nie będzie myślał już o inwestowaniu w nowe moce konwencjonalne czy jądrowe. Cykl życia takich elektrowni sięga zaś 50 lat.

Z bilansów spółek energetycznych widać też, że nie stać ich na utrzymywanie przez szereg lat zadłużenia sięgającego miliardów złotych, które generowałaby ta inwestycja.

Szereg podejmowanych w energetyce decyzji ma uzasadnienie polityczne. Tak mówi się o nowym bloku w Ostrołęce.

Rynek pogodził się już z informacją o budowie bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęka przez Eneę i Energę i uwzględnił to w wycenach.

Widać jednak, że w tym przypadku doszło do podjęcia racjonalnych decyzji. Nie wybrano najdroższego wykonawcy, a taka była obawa.

Jak wygląda sytuacja energetyki europejskiej?

Pozostawiłbym na boku CEZ, bo on ma podobny problem do polskich spółek kontrolowanych przez państwo. Miał plany podziału, ale musi czekać na decyzję rządu.

Z kolei np. w niemieckiej energetyce – po latach spadków – inwestorzy zaczynają szukać wartości. Tam doszło jednak do strukturalnych zmian w spółkach takich jak RWE czy E.ON. To sprawia, że widać zwyżki nie tylko w tych nowych biznesach, ale też tych tradycyjnych.

Działają one jednak według nakreślonych przez państwo reguł. Polskie firmy nie mają takiego komfortu. Dlatego niektóre podejmują własne decyzje – zapewne po uzgodnieniu z ministerstwem. Tak zrobiło PGE, przestawiając inwestycję w Dolnej Odrze z węglowej na gazową i podejmując decyzję o inwestowaniu w farmy na Bałtyku.

Czy w Polsce rynek mocy będzie wsparciem dla wzrostu notowań energetyki?

Euforia związana z rynkiem mocy w Polsce minęła. Rynek nie traktuje już tego mechanizmu wsparcia jak antidotum na bolączki polskiej energetyki. Zwłaszcza że różne o nim opinie prezentują polskie spółki. Najbardziej sceptyczne jest PGE, według którego przychody z tego źródła będą tylko stabilizatorem rentowności biznesu wytwarzania i nie przyniosą ekstrazysków.

Czy zapoczątkowane w kwietniu zwyżki mają szansę się utrzymać dłużej?

Dopóki nie będzie wiadomo, na czym stoi energetyka w kontekście elektrowni atomowej, to raczej nie. Utrzyma się zmienność kursów. A inwestorzy cały czas będą oczekiwać na dobry moment na kupno, patrząc m.in. na trend na WIG20.

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?