Janusz Palikot: inwestycja w okovitę lepsza niż ZUS

Znany przedsiębiorca, obecnie prezes spółki Tenczyńska Okovita – Janusz Palikot, był gościem Piotra Zająca w piątkowym Parkiet TV. Temat rozmowy? Sukces emisji akcji i plany podboju rynku mocnych alkoholi.

Aktualizacja: 24.12.2019 08:15 Publikacja: 20.12.2019 15:00

Janusz Palikot: inwestycja w okovitę lepsza niż ZUS

Foto: parkiet.com

4,2 mln zł w 36 dni i 1339 inwestorów. To rekordowy wynik emisji akcji Tenczyńskiej Okovity w ramach crowdfundingu udziałowego. Spodziewał się pan takiego sukcesu? Pytam, bo po pierwszym miesiącu zbiórki na koncie był tylko 1 mln zł.

Oczywiście było trochę nerwów. Firma, która nam doradzała przy emisji – Crowdway, sugerowała, że w tym biznesie i z moim nazwiskiem uda się zebrać kapitał w 40 dni, choć ustawowo jest opcja wydłużenia okresu do 90 dni. Po tych pierwszych 30 dniach były momenty zwątpienia, ale potem zbiórka nabrała tempa. My bardzo mocno skupiliśmy się na komunikacji  i nie mam na myśli tylko reklamy. Wywoływaliśmy pewne wydarzenia, w tym m. in. podpisanie umowy z firmą Dictador, która przechowuje rum, zaczęliśmy wspierać Fundację Wisławy Szymborskiej, itd. To wszystko sprawiało, że wokół sprawy było głośno. Przede wszystkim jednak samo pojęcie okovity odegrało tu istotną rolę. Po rewolucji w piwie, po ogromnych zmianach na rynku wina, nadszedł czas na mocne alkohole. I tak jak konsumenci browaru byli 10 lat temu zmęczeni ofertą przemysłową, tak samo teraz jest z mocnymi alkoholami.

Na swoim blogu napisał pan: „Crowdfunding to nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim społeczność, która wierzy w projekt i to komunikuje! To armia ludzi którzy wygrają każda batalię". Zastanawiam się teraz, czy w tej emisji chodziło o pieniądze czy o ludzi?

I jedno i drugie. Pieniądze są nam potrzebne na inwestycje, m. in. w wieżę do destylacji, sprzęt do magazynowania okovit, czy też beczki do leżakowania. Ale faktycznie ludzie są w tym przypadku ważniejsi, bo tworzymy nowy produkt w dużej branży. Polski rynek mocnych alkoholi to trzeci rynek na świecie. Jeśli na takim rynku chcemy pokazać nowy produkt, to potrzeba ludzi, którzy za nim staną w mediach społecznościowych, wykażą pewne zaangażowanie – od konsumpcji po opowiadanie o nim znajomym. Przecież nie byłoby rewolucji piwnej, gdyby nie ogromna ilość piwowarów domowych. Gdy ludzie zaczęli sami ważyć browar, spotykać się w lokalach i wymieniać doświadczeniami, to stworzyli ogromne zaplecze społeczne dla tej branży i fundament pod rozkwit branży browarów kraftowych. I myślę, że w przypadku okovity musi być tak samo. By stworzyć wokół tematu zainteresowanie i zgromadzić zaangażowaną społeczność, to potrzebna jest armia ludzi. Gdybym chciał zatrudnić 1339 osób do promocji marki, to budżet firmy by tego nie wytrzymał.

Czyli inwestorzy będą jednocześnie ambasadorami marki? Będą przyjeżdżać na degustację, robić zdjęcia, dzielić się tym w sieci, itd.?

Tak uważam. Dwa dni temu mieliśmy walne zgromadzenie i złożyliśmy już w sądzie wniosek o rejestrację wyemitowanych akcji serii B. To nam pozwoli aktywizować inwestorów w różnych obszarach. Część z nich sama wyraża inicjatywę. Mamy inwestorów prowadzących agencję eventową i sami zaproponowali współpracę na tym polu. Ale oczywiście poza takim biznesowym wsparciem, najważniejsze będzie to, że ci drobni inwestorzy, a przynajmniej część z nich, będą opowiadać o tym produkcie w swoim otoczeniu. To jest bezcenne, bo żadna reklama nie daje produktowi takiej siły, jak ta wynikająca z autentycznego zaangażowania. Dodam, że ostatnio byłem w Niemczech i proszę sobie wyobrazić, że tam jest 10 000 małych destylarni. Nie miałem pojęcia, że to taka skala. One wszystkie produkują whisky i gin. Tymczasem w Polsce, gdzie konsumpcja mocnego alkoholu jest większa, my nie mamy prawie żadnej destylacji.

Rozumiem, że pan chce to zmienić.

To się musi zmienić. Przy tak dużym rynku i konsumpcji potrzebujemy znacznie więcej zakładów. Pomijam już to, że nie ma u nas w ogóle fabryk produkujących urządzenia potrzebne w takim biznesie. Tymczasem za naszą zachodnią granicą ktoś musiał te 10 000 destylarni zbudować, zatrudnić ludzi i ich przeszkolić. To się udało i Niemcy produkują dobry alkohol.  Prędzej czy później, jeśli jakość jest dobra i cena atrakcyjna, to produkt wygrywa.

Wracając do zbiórki – skąd pomysł na zachęty dla inwestorów już od najmniejszych pakietów akcji? Nawet przy inwestycji 220 zł można było liczyć na zniżkę, umieszczenie nazwiska na płycie pamiątkowej i zaproszenie na zjazd akcjonariuszy. To na tradycyjnym rynku działanie rzadko spotykane.

To było przemyślane. Zależało nam bowiem na tym, by tych akcjonariuszy było jak najwięcej. Przez te pakiety lojalnościowy chcieliśmy właśnie promować te małe inwestycje. Ktoś wydał 220 zł, a jego nazwisko znajdzie się na ścianie pomieszczenia istniejącego od XVI w. Chcieliśmy w ten sposób przyciągnąć ludzi, zachęcić ich do angażowania się i aktywności w mediach społecznościowych. Oczywiście wzorowaliśmy po części na emisjach innych browarów – Pinty, Dr Brew i Jastrzębia.

Jak wygląda struktura tego akcjonariatu?

To są trzy grupy. W jednej jest 7 inwestorów, którzy w sumie wyłożyli 1 mln zł. Jest drugi milion złożony z tych akcjonariuszy, który dysponowali kwotami rzędu 10-24 tys zł. I w końcu największa grupa inwestorów, którzy wydali od 200 do 500 zł.

4,2 mln zł to jest ustawowy limit. Tymczasem pod koniec emisji zainteresowanie Tenczyńską Okovitą wyraźnie wzrosło. Myśli pan, że gdzie byłby sufit, gdyby nie ustawa?

Nie jest tajemnicą, że na konto wpłynęło o 400 tys. zł więcej mimo, że zatrzymaliśmy proces. Musieliśmy robić zwroty. Ponadto otrzymywałem wiele wiadomości z deklaracjami dotyczącymi wpłat, więc spokojnie zebralibyśmy drugie tyle. Dlatego też w przyszłym roku będzie kolejny projekt, którego szczegółów na razie zdradzić nie mogę.

Ale trzy dni temu ogłosił pan możliwość inwestowanie w „Beczki Palikota".

Zgadza się. To jest jedna z odpowiedzi na zapotrzebowanie ze strony inwestorów. Nie mogę zaoferować już akcji, ale mogę zaoferować beczki z okovitą. Ten napój leżakuje w beczkach. Po trzech latach stanie się whisky zgodnie z ustawą, a po 10 latach będzie 10-letnią whisky. W związku z tym można oczekiwać dużego wzrostu wartości w związku z upływem czasu. Te beczki można u nas kupić i przechowywać. W długim terminie wzrost wartości może być taki, że to będzie lepsze niż emerytura w ZUSie.

W planach jest wejście na GPW?

Obiecałem inwestorom, że po pięciu latach dojdzie do upublicznienia spółki. Mamy plany zwiększenia zakresu działalności. Chcemy w kolejnych latach, do piwa i okovity, dodać też wino i inne produkty. Chcemy zbudować duży podmiot gospodarczy, który będzie atrakcyjny dla rynku publicznego.

Więcej tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=pdJHKOYL0vE

Handel i konsumpcja
Trigon DM wyżej ceni Dadelo
Handel i konsumpcja
Choć szara strefa się kurczy, to rośnie nielegalna sprzedaż alkoholu
Handel i konsumpcja
1000 osób do zwolnienia w Eurocashu
Handel i konsumpcja
Sklepy ostro walczą na ceny, a te będą znowu szybciej rosnąć
Handel i konsumpcja
Eurocash wyraźnie słabnie po wynikach
Handel i konsumpcja
Wittchen zarobił mniej, ale dywidenda w górę