Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje, że chińska gospodarka powiększy się w tym roku o 6,7 proc., a nie o 6,2 proc., jak prognozował wcześniej. Kolejne lata mają być podobne. PKB Chin do 2021 r. będzie rósł średnio o 6,4 proc. rocznie, zamiast o 6 proc. Dla porównania, w ub.r. zwiększył się o 6,7 proc.

Rewizja prognoz w górę to z reguły dobra informacja, ale nie w przypadku Chin. Waszyngtońska instytucja ostrzegła, że rozwój drugiej pod względem wielkości PKB gospodarki świata jest napędzany kredytowym boomem, który może się skończyć krachem. Całkowite zadłużenie chińskich podmiotów niefinansowych (w tym rządu), które w 2012 r. wynosiło niespełna 180 proc. tamtejszego PKB, w ub.r. przekroczyło 236 proc. PKB. Do 2022 r. dojdzie zaś według MFW do 300 proc. PKB. To głównie efekt rosnących zobowiązań firm, w szczególności państwowych.

Waszyngtońska instytucja szacuje, że gdyby ścieżka wzrostu długu była łagodniejsza, a dzięki temu bezpieczniejsza, to PKB Chin w latach 2012–2016 rósłby o 2 pkt proc. wolniej. Gospodarka Państwa Środka rozwijałaby się w tempie 5,3 proc. rocznie, zamiast 7,3 proc.

MFW zwraca uwagę, że tak szybki wzrost zadłużenia chińskich podmiotów to w dużej mierze efekt celów, które wyznaczają sobie chińskie władze. W tym roku ten cel to wzrost PKB o 7,5 proc. Próbując osiągnąć wyznaczone tempo rozwoju gospodarki, chińskie władze sięgają po „krótkoterminowe, niskiej jakości, instrumenty stymulacyjne". Te instrumenty to m.in. tani kredyt dla wybranych sektorów.

MFW wylicza, że spośród 43 boomów kredytowych podobnych do chińskiego tylko pięć nie zakończyło się kryzysem finansowym i załamaniem wzrostu gospodarczego. Pekin powinien „wykorzystać dobrą koniunkturę, aby przyspieszyć reformy i zadbać bardziej o jakość i trwałość wzrostu PKB" – rekomenduje MFW.